sobota, 4 kwietnia 2015

Wyśpiewać Zmartwychwstanie :-)

Vaclav Luks jest nie do podrobienia! O dyrygencie mówię ;-) Bo Händel to oczywiście klasa w swojej własnej kategorii. Też nie do podrobienia ;-) Ponieważ Mesjasza wszyscy znają, to coś innego: La Resurrezione - trzy końcowe części. Aria Marii Magdaleny, recytatyw św. Jana Ewangelisty i finałowe chóralne Diasi lode in cielo, in terra

 

21 komentarzy:

  1. w muzyce słyszę zaskoczenie, niepokój i radość. nie rozumiem słów, głosy odbieram jak instrument:)). Natomiast przeszkadzają mi łóżkowe" fryzury pań solistek i suknie. Wolałabym adekwatne do czasów i sytuacji. Oczywiście, mogę zamknąć oczy:))
    Dyrygent, biedaczek, przy brawach odetchnął z ulgą. Nie wiem, dlatego, że wybrzmiał koniec czy dlatego, że zajęcie było męczące.
    Notario, jak zawsze dziękuję. Nazwisko kompozytora oczywiście znane, ale Ty potrafisz zaproponować coś wyjątkowego. Lubię to:))

    OdpowiedzUsuń
  2. Zanim przeczytałam komentarz Czesi ułożyłam sobie w głowie własny komentarz, a leciał tak:
    Tak się zastanawiam, czy Haendel patrząc tam z góry na te współczesne chichoczące dziewoje z nagimi ramionami, z furią zrywa sobie z głowy napudrowaną perukę i ciska nią o ziemię, czy może uśmiecha się pobłażliwie i tylko wznosi oczy do nieba...?
    Pozdrawiam jeszcze świątecznie:))

    OdpowiedzUsuń
  3. Czesiu, Helen, przesadzacie, Zmartwychwstanie jest świętem radosnym, a nie pokutnym ;-) W czasach Haendla, jak opisuje pewien magazyn mody ówczesnej, kobiety nosiły "piersi odkryte niczym dwa dorodne jabłka" ;-) A co do kompozytora, to powodem jego najczęstszych furii były źle intonowane przez śpiewaków nuty z jego partytur. Wtedy wpadał w prawdziwy szał ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. nic radosnego nie widzę w pościelowej urodzie:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja tam nie wiem, czy Maria Magdalena lecąc z olejkami wczesnym rankiem była taka elegancka i "niepościelowa", ewidentnie się czepiasz ;-)

      Usuń
    2. No wiem, że jest świętem radosnym, ale ta peruczka i kościelna muzyka zawsze mi się będzie kojarzyć z powagą. Ale faktycznie przesadzamy:))

      Usuń
    3. Za dużo pościłyście?... ;-) Jest czas na smutek i czas na radość... jakoś tak to pisał Kohelet?... :-D

      Usuń
  5. Melduję wysłuchanie zadania:) Choć przyznać się muszę, że od kiedy obejrzałem sztukę o fikcyjnym spotkaniu Bacha i Haendla w wykonaniu panów Gajosa i Wilhelmiego, której tytułu, niestety, nie spamiętałem... to Haendla czeguś słuchać już nie umiem...
    Kłaniam nisko:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Kolacja na cztery ręce" :-) Haendel pod koniec życia stracił wzrok, poddał się operacji - chyba zaćmy - ale nie udała się. ostatnie dzieło, oratorium "Jephta" pisał właściwie na pól ślepy. Jeśli więc czymkolwiek zgrzeszył wobec utalentowanego kolegi, to los okrutnie się zemścił. Daruj mu, Mości Wachmistrzu!

      Usuń
  6. Takie wesołe właściwie zmartwychwstanie... Poniosła mnie wyobraźnia i pomyślałam sobie, że to Maria Magdalena śpiewa.

    A wracając do poprzedniego - ja nie utożsamiam romantyzmu w muzyce z romantyzmem w literaturze (który, żeby było ciekawiej uwielbiam, tzn. polski romantyzm i Byrona jako tako; uwielbiam, ale z dystansem, rajcuje mnie i kręci, a nawet - och, nie lubię tego słowa, nie znoszę - wzrusza czasami). Szanując Wagnera na przykład drażni mnie ta uroczystość nadmierna chwilami. I tu znowu - wow, jaka ze mnie patriotka - jestem mało oryginalna, bo najlepszy romantyzm to dla mnie Szopen.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobra, teraz dopiero widzę, że się powtórzyłam z tym komentarzem o wesołości.

      Usuń
    2. Jak najbardziej Magda Magdalena :-) A z romantyzmem chodziło mi przede wszystkim o to, że w muzyce trwa znacznie dłużej niż w literaturze. I mam wrażenie, że w muzyce jest jednak bardziej różnorodny.

      Usuń
  7. Pozdrawiam serdecznie z podziękowaniami
    j

    OdpowiedzUsuń
  8. Cieszę się, bo udało mi się całości i bez zakłóceń wysłuchać. Piękna muzyka i piękne głosy. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. czy koncert dotrwa do Niedzieli Przewodniej? Teraz chyba obowiązuje inna nazwa. Posłucham jeszcze raz:))

    OdpowiedzUsuń
  10. słucham raz i drugi. znalazłam całość. Muzyka świetna, dobra akustyka i sama młodość:),no i ciekawie sfilmowane. dobra na niedzielny poranek przy kawie. ( siedziałam w ostatnim rzędzie, żeby ukryć zapach kawy. dopiero po bisie, kiedy zapachniały kwiaty miałam odwagę wstać:)) Ale owacja!
    Ochłodziło się po wczorajszym niemal letnim dniu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Collegium 1704 Valcava Luksa zawsze zaraża entuzjazmem, tacy już są :-D

      Usuń