Narodowe Muzeum Pałacowe z Tajpej ulokowało się w liczbie jedenastu gablot w niszy za szatnią. Takie mało eksponowane miejsce, no cóż, nie ja wybierałam. Samo Muzeum Pałacowe nie jest tak wiekowe, jak eksponaty w nim zgromadzone. Powstało w 1925 r. w Zakazanym Mieście w Pekinie po wygnaniu ostatniego cesarza. W 1948 r. zbiory zostały przeniesione na Tajwan.
W oszklonych gablotach na dziesięciu zwojach oglądamy repliki malarstwa chińskiego od X do XVIII wieku. Wszystkie w tym bardzo charakterystycznym stylu wschodniego malarstwa, jakby zawieszonego w powietrzu. Może z wyjątkiem Pawi i Ośmiu rumaków, które uderzają odmiennością, ale nic dziwnego, bo autorem jest Giuseppe Castiglione (1688 - 1766), występujący pod chińskim pseudonimem Lang Shining. I tu się przyznam do ignorancji: mimo że nazwisko Castiglione było mi znane, zupełnie nie kojarzyłam go Z Chinami. Nie miałam pojęcia, że spędził tam większość swojego życia, od 1715 r. do samej śmierci, poznając tajniki chińskiego malarstwa i przenosząc do niego pewne elementy stylu zachodnioeuropejskiego. Dlatego też owe konie, choć chińskie, wydają się znajome za sprawą większego realizmu, do którego jesteśmy przyzwyczajeni w naszej kulturze. Castiglione został nawet nadwornym cesarskim malarzem trzech kolejnych władców. Malował portrety dworskie oraz zwierzęta: konie, pawie, psy oraz kwiaty.
Obok niego zaś całkiem tradycyjne chińskie malarstwo, od dekoracyjnych kompozycji kwiatowych, przez pijanego mędrca, po zapierające dech w piersiach górskie pejzaże.
Wszelkie bogactwo, obraz z X wieku niejakiego Xu Xi. Podobno tło zostało wykonane z mieszanki minerałów, co daje bardzo dekoracyjny efekt.
Kwiaty i bambus to kompozycja Xu Wei z XVI wieku. Dzieło prezentuje kilkanaście gatunków misternie wykaligrafowanych kwiatów. Xu Wei był bowiem nie tylko malarzem, ale i poetą. Obecne na obrazie kwiaty to: bambus, platan, śliwa, orchidea, chryzantema, peonia, narcyz, lotos, begonia, kamelia, hibiskus, malwa, granat, liliowiec i hortensja. (oczywiście nie jestem aż taką znawczynią botaniki - przeczytałam w opisie :-).
I dwa pejzaże górskie. Baśniowe, fantastyczne, urokliwe, pełne tajemnicy.
Ten z lewej z przełomu XVII/XVIII w., autor Wang Hui. Bardzo ciekawe dwa plany obrazu: z lewej strony wypełnia głęboka dolina z wijącym się strumieniem, a z prawej gęsty las przecięty jasną ścieżką. Nad całością czuwa po prawej górski szczyt w chmurach. Zastanawiający tytuł: Czytając na Górze Kuangiu. Obraz po prawej to Góra Lu Shen Zou (XV wiek), dzieło urodzinowe na cześć mistrza malarza. Uwagę przykuwa jasny wysoki wodospad między skalnymi blokami z lewej strony obrazu.
Pijanego mędrca z przełomu XII/XIII w. nie sfotografowałam, bo był niewyraźny ;-) Jest za to tradycyjna chińska porcelana z misternym wzorkiem:
Piękno malarstwa tuszem, tradycyjne malarstwo chińskie na zwojach w Wilanowie oglądałam 18 kwietnia. Czynna do jutra! Wstęp wolny.
Godzina siódma to po prawdzie dla mnie trochę późno, ale podziwiam samozaparcie, bo ja bym pewnie dla kitajskich malunków żadnego czasu nie poświęcił:)
OdpowiedzUsuńKłaniam nisko:)
No właśnie o te malunki chodzi, bo samo wstawanie o siódmej czasami, w lecie, na wsi bywa nawet przyjemne :-) A to była WOLNA sobota!
UsuńTo może ja jeszcze dzisiaj do Wilanowa zdążę. Bo Boznańska to do 2 maja zdaje się...
OdpowiedzUsuńCo ja bym bez Ciebie zrobiła?
No widzisz, jaki ze mnie przewodnik ;-) Ale na Boznańską koniecznie!
Usuńprzyznaje się do całkowitej ignorancji, a Ciebie podziwiam za sobotnią wczesnoranną wyprawę malarską. Prawdę mówiąc, górskie pejzaże wydają mi się kiczowate, z perspektywy europejskiej estetyki:))
OdpowiedzUsuńPodoba mi się dzban (czajnik:)
Kiczowate???! Padłam ;-) Ty mi znajdź w malarstwie europejskim tego samego czasu taką wyrafinowaną kreskę, takie cieniowanie tuszem, takie zatopienie się oka w przestrzeni!!! Echhh, mnie ta estetyka fascynuje bardzo :-)
Usuńna Boznańską poszłabym o 6. rano:))
OdpowiedzUsuńSpokojnie, jeszcze pośpij, Muzeum otwierają o dziesiątej :-)))
UsuńUdało mi się obejrzeć Boznańską w ubiegłą sobotę. Godzinę czekałam w kolejce do kasy.
UsuńWspaniała!!!. Szczególne dla jednego obrazu warto było pójśc. Ale to wypowiem się w odpowiednim momencie - jak będzie gdzie :-)))
Super! Co tam godzinka, warto było :-) Zbieram się do napisania, ale ledwo chodzę;-) Umysł mam wypalony :-(
Usuńznajdę:))
OdpowiedzUsuńnp. Michałowski , konie, pejzaże. nieprzeestetyzowane:)
OdpowiedzUsuńinne?
a może jak tak od roli, dlatego mało subtelnie wolę:))
http://www.pinakoteka.zascianek.pl/Michalowski/Index.htm
OdpowiedzUsuńMichałowski przyjemny w pejzażu, ale to jednak późniejsza epoka, chińskie malunki kończą się na początku wieku XVIII, no i zupełnie inna technika. Trudno porównywać akwarelę z rysunkiem tuszem nawiązującym do tradycyjnej chińskiej sztuki kaligrafii. Podobnej precyzji w kresce szukałabym raczej malarstwie flamandzkim ;-)
Usuńhttp://ugrzeczenica.zetokoszalin.pl/david_teniers_m_odszy_pejza__z_cyganami___muzeum_narodowe_w_warszawie.jpg
może być Tenirs:))
OdpowiedzUsuńpotrzeba chyba jakiegoś wejścia w kanon estetyczny, by właściwie odczytać i docenić sztukę precyzji:)
Sztuka precyzji to tylko przykład zmienności założeń estetycznych, nie można przykładać dzisiejszej miary do założeń sprzed wieków i tym bardziej zupełnie innej kultury. W przywołanym malarstwie flamandzkim, u Tenirsa też, dostrzegam podobne założenia estetyczne, co w oglądanych obrazach chińskich, nazwałam to kontemplacją szczegółu. Michałowski coś zupełnie innego zaproponował, inna epoka, inne założenia estetyczne. Nawet kompozycyjnie. W malarstwie chińskim wyraźnie dominuje kompozycja wertykalna, otwarcie przestrzeni wzwyż. U Michałowskiego jest przestrzeń otwarta na horyzontalność, wrażenie oka oddane za pomocą barwnej plamy, uchwycenie zmienności świata, pejzażu. To inna filozofia i inna wartościowanie. Dlatego dla mnie nieporównywalne. Natomiast u Teniersa nawet wertykalizm tak jakby przypomina ten chiński. I dopiero teraz można się zastanowić, które malarstwo nam odpowiada bardziej, ale najpierw u podstaw musi leżeć podobny fundament, zbieżny choćby w kilku punktach.
Usuńprzeczytałam uważnie i aprobująco:)), co nie zmienia upodobań. ale o tym się ponoć nie dyskutuje:))
OdpowiedzUsuńIndywidualne upodobania to już całkiem ina para kaloszy ;-) Ale zawsze mogą się zmienić :-)))
UsuńJakie piękne. Najbardziej zachwyciły mnie te górskie pejzaże. Pozdrawiam Notario :)
OdpowiedzUsuńTeż jestem zachwycona. A już jest nowy wpis, też o malarstwie :-)
UsuńTego typu Chińską sztukę lubię!
OdpowiedzUsuńJest nas więcej, którym się podoba, ma niezaprzeczalny urok :-) Witam w moich progach :-)
Usuń