czwartek, 23 kwietnia 2015

Na chińską modłę

       W wolną sobotę wstawać z lekka po siódmej - czy to nie masochizm? Ale i tak nie mogłam dospać. Czasu mało, bo plan dnia zapełniony. No i wynikło z tego, że albo wstanę rano i wcisnę te Chiny na początek, albo nie zobaczę w ogóle.
         Narodowe Muzeum Pałacowe z Tajpej ulokowało się w liczbie jedenastu gablot w niszy za szatnią. Takie mało eksponowane miejsce, no cóż, nie ja wybierałam. Samo Muzeum Pałacowe nie jest tak wiekowe, jak eksponaty w nim zgromadzone. Powstało w 1925 r. w Zakazanym Mieście w Pekinie po wygnaniu ostatniego cesarza. W 1948 r. zbiory zostały przeniesione na Tajwan. 
          W oszklonych gablotach na dziesięciu zwojach oglądamy repliki malarstwa chińskiego od X do XVIII wieku. Wszystkie w tym bardzo charakterystycznym stylu wschodniego malarstwa, jakby zawieszonego w powietrzu. Może z wyjątkiem Pawi i Ośmiu rumaków, które uderzają odmiennością, ale nic dziwnego, bo autorem jest Giuseppe Castiglione (1688 - 1766), występujący pod chińskim pseudonimem Lang Shining. I tu się przyznam do ignorancji: mimo że nazwisko Castiglione było mi znane, zupełnie nie kojarzyłam go Z Chinami. Nie miałam pojęcia, że spędził tam większość swojego życia, od 1715 r. do samej śmierci, poznając tajniki chińskiego malarstwa i przenosząc do niego pewne elementy stylu zachodnioeuropejskiego. Dlatego też owe konie, choć chińskie,  wydają się znajome za sprawą większego realizmu, do którego jesteśmy przyzwyczajeni w naszej kulturze.  Castiglione został nawet nadwornym cesarskim malarzem trzech kolejnych władców. Malował portrety dworskie oraz zwierzęta: konie, pawie, psy oraz kwiaty. 

       Obok niego zaś całkiem tradycyjne chińskie malarstwo, od dekoracyjnych kompozycji kwiatowych, przez pijanego mędrca, po zapierające dech w piersiach górskie pejzaże. 
     
              Wszelkie bogactwo, obraz z X wieku niejakiego Xu Xi.  Podobno tło zostało wykonane z mieszanki minerałów, co daje bardzo dekoracyjny efekt. 

           Kwiaty i bambus to kompozycja Xu Wei z XVI wieku. Dzieło prezentuje kilkanaście gatunków misternie wykaligrafowanych kwiatów. Xu Wei był bowiem nie tylko malarzem, ale i poetą. Obecne na obrazie kwiaty to: bambus, platan, śliwa, orchidea, chryzantema, peonia, narcyz, lotos, begonia, kamelia, hibiskus, malwa, granat, liliowiec i hortensja.  (oczywiście nie jestem aż taką znawczynią  botaniki - przeczytałam w opisie :-).
I dwa pejzaże górskie. Baśniowe, fantastyczne, urokliwe, pełne tajemnicy.

Ten z lewej z przełomu XVII/XVIII w., autor Wang Hui. Bardzo ciekawe dwa plany obrazu: z lewej strony wypełnia głęboka dolina z wijącym się strumieniem, a z prawej gęsty las przecięty jasną ścieżką. Nad całością czuwa po prawej górski szczyt w chmurach. Zastanawiający tytuł: Czytając na Górze Kuangiu. Obraz po prawej to Góra Lu Shen Zou (XV wiek), dzieło urodzinowe na cześć mistrza malarza. Uwagę przykuwa jasny wysoki wodospad między skalnymi blokami z lewej strony obrazu.
         Pijanego mędrca z przełomu XII/XIII w. nie sfotografowałam, bo był niewyraźny ;-) Jest za to tradycyjna chińska porcelana z misternym wzorkiem:


Piękno malarstwa tuszem, tradycyjne malarstwo chińskie na zwojach w Wilanowie oglądałam 18 kwietnia. Czynna do jutra! Wstęp wolny.

22 komentarze:

  1. Godzina siódma to po prawdzie dla mnie trochę późno, ale podziwiam samozaparcie, bo ja bym pewnie dla kitajskich malunków żadnego czasu nie poświęcił:)
    Kłaniam nisko:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie o te malunki chodzi, bo samo wstawanie o siódmej czasami, w lecie, na wsi bywa nawet przyjemne :-) A to była WOLNA sobota!

      Usuń
  2. To może ja jeszcze dzisiaj do Wilanowa zdążę. Bo Boznańska to do 2 maja zdaje się...
    Co ja bym bez Ciebie zrobiła?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No widzisz, jaki ze mnie przewodnik ;-) Ale na Boznańską koniecznie!

      Usuń
  3. przyznaje się do całkowitej ignorancji, a Ciebie podziwiam za sobotnią wczesnoranną wyprawę malarską. Prawdę mówiąc, górskie pejzaże wydają mi się kiczowate, z perspektywy europejskiej estetyki:))
    Podoba mi się dzban (czajnik:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiczowate???! Padłam ;-) Ty mi znajdź w malarstwie europejskim tego samego czasu taką wyrafinowaną kreskę, takie cieniowanie tuszem, takie zatopienie się oka w przestrzeni!!! Echhh, mnie ta estetyka fascynuje bardzo :-)

      Usuń
  4. na Boznańską poszłabym o 6. rano:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie, jeszcze pośpij, Muzeum otwierają o dziesiątej :-)))

      Usuń
    2. Udało mi się obejrzeć Boznańską w ubiegłą sobotę. Godzinę czekałam w kolejce do kasy.
      Wspaniała!!!. Szczególne dla jednego obrazu warto było pójśc. Ale to wypowiem się w odpowiednim momencie - jak będzie gdzie :-)))

      Usuń
    3. Super! Co tam godzinka, warto było :-) Zbieram się do napisania, ale ledwo chodzę;-) Umysł mam wypalony :-(

      Usuń
  5. np. Michałowski , konie, pejzaże. nieprzeestetyzowane:)
    inne?
    a może jak tak od roli, dlatego mało subtelnie wolę:))

    OdpowiedzUsuń
  6. http://www.pinakoteka.zascianek.pl/Michalowski/Index.htm

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Michałowski przyjemny w pejzażu, ale to jednak późniejsza epoka, chińskie malunki kończą się na początku wieku XVIII, no i zupełnie inna technika. Trudno porównywać akwarelę z rysunkiem tuszem nawiązującym do tradycyjnej chińskiej sztuki kaligrafii. Podobnej precyzji w kresce szukałabym raczej malarstwie flamandzkim ;-)

      http://ugrzeczenica.zetokoszalin.pl/david_teniers_m_odszy_pejza__z_cyganami___muzeum_narodowe_w_warszawie.jpg

      Usuń
  7. może być Tenirs:))
    potrzeba chyba jakiegoś wejścia w kanon estetyczny, by właściwie odczytać i docenić sztukę precyzji:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sztuka precyzji to tylko przykład zmienności założeń estetycznych, nie można przykładać dzisiejszej miary do założeń sprzed wieków i tym bardziej zupełnie innej kultury. W przywołanym malarstwie flamandzkim, u Tenirsa też, dostrzegam podobne założenia estetyczne, co w oglądanych obrazach chińskich, nazwałam to kontemplacją szczegółu. Michałowski coś zupełnie innego zaproponował, inna epoka, inne założenia estetyczne. Nawet kompozycyjnie. W malarstwie chińskim wyraźnie dominuje kompozycja wertykalna, otwarcie przestrzeni wzwyż. U Michałowskiego jest przestrzeń otwarta na horyzontalność, wrażenie oka oddane za pomocą barwnej plamy, uchwycenie zmienności świata, pejzażu. To inna filozofia i inna wartościowanie. Dlatego dla mnie nieporównywalne. Natomiast u Teniersa nawet wertykalizm tak jakby przypomina ten chiński. I dopiero teraz można się zastanowić, które malarstwo nam odpowiada bardziej, ale najpierw u podstaw musi leżeć podobny fundament, zbieżny choćby w kilku punktach.

      Usuń
  8. przeczytałam uważnie i aprobująco:)), co nie zmienia upodobań. ale o tym się ponoć nie dyskutuje:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Indywidualne upodobania to już całkiem ina para kaloszy ;-) Ale zawsze mogą się zmienić :-)))

      Usuń
  9. Jakie piękne. Najbardziej zachwyciły mnie te górskie pejzaże. Pozdrawiam Notario :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też jestem zachwycona. A już jest nowy wpis, też o malarstwie :-)

      Usuń
  10. Tego typu Chińską sztukę lubię!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest nas więcej, którym się podoba, ma niezaprzeczalny urok :-) Witam w moich progach :-)

      Usuń