(Natomiast w Zapiskach macierzystych moje odkrycie czytelnicze, a w zasadzie malarskie)
W 1770 roku, przez Mediolan, Bolonię i Florencję, 14-letni Mozart wraz z ojcem dotarł do Rzymu, gdzie uczestniczył w wielkotygodniowych nabożeństwach w Kaplicy Sykstyńskiej. Tylko raz w roku właśnie podczas Wielkiego Tygodnia wykonywano w niej 9-głosowe Miserere Gregorio Allegriego, włoskiego kompozytora żyjącego w latach 1582 - 1652. Rękopisu utworu, przechowywanego w archiwum Kaplicy, pod groźbą ekskomuniki nie wolno było wynosić, kopiować ani rozpowszechniać. Mozart podobno wysłuchał go dwukrotnie i następnie... spisał całość z pamięci, a wkrótce wieść o wyczynie młodego Wolfganga dotarła do uszu papieża. Dużo przemawia za tym, że jest to jednak legenda, gdyż wiadomo o co najmniej trzech kopiach Miserere: jedna była własnością króla Portugalii, drugą posiadał kompozytor Giovanni Battista Martini, a trzecia znajdowała się w Bibliotece Cesarskiej w Wiedniu. W zasadzie więc nie było powodu "wykradać" jej po raz kolejny ;-) Prawda to czy legenda, faktem jest natomiast, że papież Klemens XIV nadał młodemu Wolfgangowi Order Złotej Ostrogi :-)
Gregorio Allegri komponował motety, msze, psalmy, lamentacje, utwory w stylu renesansowej polifonii oraz instrumentalne sinfonie. Sam od chłopięcych lat śpiewał w kościelnych chórach, a od 1629 roku na stałe związał się z chórem Kaplicy Sykstyńskiej, którego został kapelmistrzem. Owiane legendą i długo trzymane w tajemnicy Miserere pozostaje do dziś jego najbardziej znaną kompozycją. Zdaje się jednak, że późniejsze wykonania, w tym najbardziej cenione także dzisiaj, odbiegają od XVII-wiecznego pierwowzoru a to za sprawą pewnego błędu popełnionego przez jakiegoś kopistę w drugiej połowie XIX wieku. Chodzi o wysokie C, które jak głos z anielskich sfer wdziera się w tradycyjny monofoniczny chóralny śpiew i typową dla liturgii rzymskiej chorałową intonację psalmiczną. Z błędu kopisty czy też nie, ta wersja zyskała współcześnie największe uznanie, czego świadectwem są liczne nagrania.
Wykonanie zespołu The Sixteen należy do najlepszych. Mnie też się bardzo podoba, a zwłaszcza ten wokalizujący sopran wywołuje ciarki. The Sixteen to zespół doświadczony w wykonawstwie renesansowej polifonii prowadzony przez Harry`ego Christophersa. Zaczątkiem działalności była grupa szesnastu (stąd nazwa) przyjaciół, którzy po dwóch latach przygotowań (od 1977) swój pierwszy koncert dali w roku 1979. Należą do czołówki światowego wykonawstwa muzyki dawnej, zdobywając za swoje nagrania liczne prestiżowe nagrody, od Grand Prix du Disque poczynając, na Gramophone Award kończąc. W 2001 r. założyli własną wytwórnię płytową Coro. I teraz uwaga! uwaga! The Sixteen wykonuje także polską muzykę barokową: w 2013 roku nagrali płytę z kompozycjami Bartłomieja Pękiela, a w roku ubiegłym Italian Maestri in Poland, czyli kompozycje włoskich mistrzów tworzących na dworze Zygmunta III Wazy.
Chyba daleko odeszłam od tytułu tego wpisu. Toteż jeszcze tylko rzecz najważniejsza - muzyka!
Miserere mei, Deus Gregorio Allegriego we wspaniałym wykonaniu The Sixteen
Juz się raz wpisałam, ale wybrałam opcję w Googlach i mnie nie zaakceptowało. Nic to...
OdpowiedzUsuńPisałam, że Mozart niewątpliwie był geniuszem. Z geniuszami są zawsze związane legendy. A legenda to jak wiadomo trochę prawdy, a trochę czyjegoś zmyślenia. I tak powinno być - bo na legendy zasługują tylko geniusze.
Posłucham dopiero wieczorem.
Opcja Google oznacza, że musisz być w Google zalogowana (chyba?). Mnie u kogoś raz potraktowało jako robota i wywaliło z hukiem! :-(
UsuńLegendy zawsze wnoszą nieco barwnego kolorytu :-)
Lubię legendy.Pewnie coś z prawdy jest. Muzyka na ten czas jak najbardziej. :)
OdpowiedzUsuńDlatego umieściłam na ten czas właśnie, choć nawet trochę za wcześnie ;-)
UsuńOto Mozart właśnie :):):) Mnie się legenda podoba, mam ochotę wierzyć.
OdpowiedzUsuńBo to sympatyczna legenda :-)
UsuńKtoś musiał zapoczątkować nielegalne rozpowszechnianie utworów...Padło na Mozarta...Dzisiaj, w najlepszym wypadku, dostał by wyrok w "zawiasach" i nawiązkę do zapłacenia...;o)
OdpowiedzUsuńNie, no co ty, przeciez nieletni, nic by mu nie zrobili ;-)
UsuńJak się na to nie poziera, by tego irytującego przekładu na nikomu do niczego w tych cyrkumstancyjach niepotrzebny angielski nie widzieć, jeno tylko słucha, to w rzeczy samej wrażenie jest ogromne...
OdpowiedzUsuńKłaniam nisko:)
Zgadzam się! Są co prawda na Tubie nagrania bez tłumaczeń, tylko w innych wykonaniach, a mnie szczególnie chodziło o ten zespół, bo po raz pierwszy usłyszałam ten utwór właśnie w ich wykonaniu i było to tylko wrażenie ze słuchu :-)))
Usuńpo pierwsze, dobre były czasy, kiedy za faktyczną czy rzekomą kradzież muzyki papież dał order i nikt nie groził karcerem:))
OdpowiedzUsuńpo drugie, tak ładnie i malowniczo prowadzisz lekcję, że chętnie pozostaję w Twojej klasie.
po trzecie, lubię muzykę chóralną, a "rozmowa" głosów męskich i kobiecych jest jak rodzinna rozmowa na wysokim c,
po czwarte, zgadzam się z Wachmistrzem:))
po piąte, pozdrawiam najserdeczniej:))
Aż pięć punktów?! Dobrze, że jeden do Wachmistrza ;-) Order chyba nie za to, ale dobrze, że dał ;-) Dziękuję za wspólne słuchanie :-) Chyba w transie jeszcze po wielkim koncercie jesteś :-)))
UsuńDziękuję za kolejna lekcje, jestem twoja uczennica i tak już zostanie, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńj
Wzajemnie się uczymy, a w zasadzie poznajemy swoje pasje, prawda? ;-)
UsuńNieźle się przy tym zasypia:)) Jak się dorobię wnuków, to będę ich lulać do snu przy The Sixteen:)
OdpowiedzUsuńUważaj, bo mogą zacząć z nimi śpiewać ;-)
UsuńCudne po prostu! I, ach, jak fantastycznie oni brzmią! Właśnie tak, jak najdoskonalszy boski instrument - ludzki głos, doskonale zestrojony. Dziękuję za wzruszenia!
OdpowiedzUsuńA Mozart na pewno potrafiłby odtworzyć ten utwór, w końcu był JEDYNY!
Właśnie, kto inny, jak nie TY, miałby docenić cudownie zestrojone ludzkie głosy. A Mozart miał fenomenalną pamięć muzyczna i potrafił po jednym wysłuchaniu zapamiętać cudzy utwór, o czym nawet mówi się w filmie "Amadeus".
Usuń