wtorek, 11 listopada 2014

Pięćdziesiąt procent satysfakcji

       Wśród muzycznych planów miałam dwa szczególne, dotyczące polskich zespołów wykonujących muzykę dawną. Usłyszeć na żywo Capellę Cracoviensis to jedno, a drugie: usłyszeć na żywo Arte dei Suonatori. Capella Cracoviensis, jak nazwa wskazuje, działa w Krakowie, co nie znaczy, że zawsze można ją tam znaleźć ;-) Tyle razy jeździłam do Smoczego Grodu, a  jakoś do tej pory nie udawało się zgrać terminażu moich wyjazdów i ich koncertów. No i co w takim razie? Raz tylko, podczas tegorocznych Misteriów Paschaliów mogłam posłuchać śpiewaków CC, występujących z La Poeme Harmonique Vincenta Dumestre w wielkopiątkowym koncercie Ciemnych Jutrzni Carpentiera (wpis TUTAJ).
        Z Arte dei Suonatori rzecz jest jeszcze trudniejsza. Ta barokowa orkiestra związana jest z Poznaniem, to dla mnie jak dotąd okazywało się stanowczo za daleko. Co prawda równie dobrze może mieć siedzibę gdziekolwiek, a i tak należałoby raczej nazwać ich Orkiestrą Latającą, co wcale mi niczego nie ułatwia. W każdym razie są to dwie polskie kameralne orkiestry wykonujące muzykę dawną, barokową na oryginalnych instrumentach. Ponieważ jak dotąd żadna z moich wypraw nie przyniosła oczekiwanego efektu w postaci wysłuchania koncertu w ich wykonaniu, niespodziewany los sam postanowił zadziałać i... orkiestra przyjechała do mnie. Jedna z nich - Capella Cracoviensis - co prawda nie zagrała tuż pod oknem mojego mieszkania - ale przyjechała do Lublina, a to już prawie pod progiem :-) 
       Pojechałam i w ten sposób zrealizowałam pięćdziesiat procent moich muzycznych planów. Zespół CC przybył w niepełnym składzie szesnastu muzyków, wliczając Jana Tomasza Adamusa dyrygującego od organów, oraz ośmiorga śpiewaków występujących częściowo solo a częściowo chóralnie. Program przedstawili skomponowany z nazwisk sztandarowych: Haydn, Mozart i Gorczycki, a na wejście  Jan Engel. Całość ułożona, można powiedzieć, symetrycznie: Engel - jeden raz na początku, potem  Grzegorz Gerwazy Gorczycki  na przemian z Haydnem, a w środku Mozart jeden raz niejako "rymujący się" z Engelem. Haydna w zasadzie to był cały czas tylko jeden utwór: Missa Sancti Nicolai w poszczególnych częściach: Kyrie, Gloria, Credo, Sanctus Benedictus, Agnus Dei, a Gorczyckiego przepiękne pieśni: Sub tuum praesidium, Ave Maris Stella,  Tota pulchra es Maria, a Mozartowski przerywnik to - Exsultate jubilate. Nie ukrywam, że program był sporym atutem, który zadecydował, że mimo niedzieli w samym środku czterodniowego weekendu, zebrałam się do ruszenia w podróż zamiast odpoczywać na łonie natury. A kropeczkę nad "i" stanowiło nazwisko Gorczyckiego. Tak, tak, wcale nie Haydn, wcale nie Mozart, tylko Grzegorz Gerwazy Gorczycki (1665 - 1734), zwany polskim Haendlem, co niby ma go nobilitować, ale w zasadzie nie lubię takich porównań, gdyż każdy artysta sam dla siebie tworzy miarę swojej sztuki firmując ją swoim nazwiskiem, a nie zapożyczonym.
         Gorczycki, zdobywszy gruntowne wykształcenie uniwersyteckie w Pradze, Wiedniu i Krakowie, większość życia spędził w tym ostatnim, gdzie pełnił funkcję katedralnego kapelmistrza na Wawelu. Obok muzycznych obowiązków wypełniał szereg innych wynikających z jego posługi kapłańskiej. Przez pewien czas wykładał w szkole księży misjonarzy (sam bowiem należał do Zgromadzenia Księży Misjonarzy, zwanych też Misjonarzami Wincentego a Paulo), był spowiednikiem katedralnym, jako proboszcz kościoła Bożego Miłosierdzia w Krakowie opiekował się  przykościelnym szpitalem, pełnił funkcję egzaminatora w seminarium, ponadto opiekował się więźniami. Po śmierci na tablicy pamiątkowej został za zasługi określony jako Gemma Sacerdotum (klejnot kapłaństwa). 
          Muzyczna spuścizna Gorczyckiego, typowa dla epoki, w której tworzył, ma charakter sakralny. Do jego obowiązków jako kapelmistrza należało przygotowywanie obcych  dzieł do wykonania przez katedralną kapelę, jak i komponowanie własnych utworów, jak na przykład Msze roratnie czy dziewięciogłosowy koncert Laetatus sum do tekstu Psalmu 122. Część jego utworów została odkryta dopiero później, jak choćby Completorium i Conductus funebris odnalezione po II wojnie światowej, część nadal jest zaginiona. Za kompozycje jego autorstwa uznaje się ok. 50 dzieł, w tym kilkuczęściowe msze.W każdym razie o twórczości Gorczyckiego wiem niewiele, słyszałam jeszcze mniej, toteż takiej okazji przegapić nie mogłam. 
         I proszę oto fragmenty koncertu, gdzieś tam byłam ;-)

Jan Engel - kompozytor, wydawca, drukarz, zm. w 1788 r.; na Krzywym Kole w Warszawie miał drukarnię, w której publikował utwory muzyczne, w tym własne kompozycje)

Fragment Sinfonii in G z niedzielnego koncertu 
(uprzedzam, to nie ja nagrywałam ;-) Oczywiście oklaski całkiem nie w porę ;-)




Bardzo dynamiczna ta Sinfonia. I śliczna :-) )

A poniżej przepiękne Laetatus sum Gorczyckiego. Co prawda tego akurat nie wykonywano na koncercie CC, ale jest tak piękne, że warto posłuchać. Choćby po to, żeby mieć świadomość, jak wspaniałą mamy polską muzykę barokową.




Na koniec zagadka. Co robi muzyk, gdy podczas koncertu pęknie struna w skrzypcach?
Odpowiedzi:
a) gra dalej, ostatecznie zostały mu jeszcze trzy;
b) wyrzuca smyczek, kładzie skrzypce na kolanach i zaczyna bębnić jak na perkusji; 
c) wyrzuca smyczek, skrzypce chwyta obiema rękami i gra jak na gitarze; 
d) wyjmuje zapasową strunę z kieszeni i na oczach widowni spokojnie ją zkłada, przyśrubowuje, sprawdza brzmienie przykładając do ucha i zanim orkiestra skończy utwór zdąży jeszcze włączyć się do gry;
e) wstaje, rozbija skrzypce na oparciu krzesła i wychodzi się zastrzelić, bo i tak czeka go śmierć z ręki dyrygenta.


17 komentarzy:

  1. Te oklaski nie w porę chyba wszędzie się zdarzają. Nie każdy zasiadający na koncercie jest wyrobiony muzycznie. Ja na przykład nie jestem, a na koncertach bywam. Ale z brawami się wstrzymuję do chwili kiedy już cała sala dziękuje brawami:) Lepsze to niźli gafa:)))
    Chyba odpowiedź "a". Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie trzeba wcale znać na pamięć wszystkich utworów, wystarczy wiedzieć, że po pierwsze, utwory typu koncert, sonata, symfonia zwykle są kilkuczęściowe, a po drugie, dokładnie obserwować muzyków - z ich zachownaia latwo odczytac, czy to tylko przerwa na przewracanie kartek czy już koniec :-)

      Usuń
  2. Tobie by się skrzydełka przydały...Muzyczna Muzo...:o)

    Stawiam na "A" (praktyka po Mężu i Córce), ale bardziej widowiskowe byłoby "D"...;o)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ba, skąd je wziąć? No i jeszcze wiolny czas by się przydał w większej ilości ;-)

      Usuń
  3. jak Ty to wszystko spamiętujesz: nazwiska, tytuły, wykonawców i jeszcze zagadki? Ja to nie wiedziałam, że skrzypek nosi struny w kieszeni!:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, nie zapamiętuję wcale! Ja NOTUJĘ i piszę na blogu ;-) A poza tym zbieram programy i inne rupiecie ;-) Natomiast zagadkę (nie mów nikomu) - wymyśliłam sama :-) Też nie wiedziałam, ale widziałam jak skrzypek wyjął tę strunę z kieszeni i ją zdążył zamontować zanim orkiestra skończyła uwtór. I sam jeszcze zdążył trochę pograć ;-)

      Usuń
    2. pocieszyłaś mnie tym notesikiem:))
      a skrzypek przewidujący jakiś:)

      Usuń
  4. No i zrobiłam sobie od rana piękny prezent i słucham teraz tej symfonii.
    A z tą struną w kieszeni to jest najbardziej prawdopodobne. Może oni przechodzą specjalne szkolenie nt. szybkiego jej zakładania?
    Do Lublina nie jest tak daleko, więc jakby co - to mogłabym kiedyś skoczyć na jakiś ciekawy koncert. Masz już pewnie wszystkie programy we wszystkich większych wsiach na przyszyły rok - więc napisz odpowiednio wcześniej - to wezmę pod uwagę....
    Szacuneczek jak zwykle:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A skąd?! Nie mam nic na przyszły rok :-( Nie mogę planować, bo żyję w niepewności jutra ;-) Ale będę o Tobie pamiętać. Może w sierpniu na Jarmark Jagielloński do Lublina byś wpadła? Na pewno znajdą się jakieś atrakcje, bo impreza z rozmachem.

      Usuń
  5. Muzycy dostają wtedy zawału! Aporpos skrzypka. Musisz TO obejrzeć, choć pewnie może znasz...

    https://www.youtube.com/watch?v=rVO26URqC24

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam, oglądałam :-) Pires jest świetna :-) Ten skrzypek zawału nie dostał, założył strunę zapasową :-) Natomiast nie wiem, w jakim stanie przeżył zakulisową rozmowę z dyrygentem ;-)

      Usuń
  6. Zagadka już rozwiązana, ale też pomyślałam, że a), to raczej dla wirtuoza, a d) dla sprawnego młodego, który ma tzw. luz. A Gorczycki piękne utwory chóralne pisał (ale chór musi być solidny, tu ze smuteczkiem myślę o moim niedużym chórze).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli potwierdzasz, że mamy swietna muzykę barokową i warto ja wykonywać, warto słuchać :-) Ale wiesz, w Lublinie chór był w sumie niewielki, ośmioosobowy i też dawali radę z pomocą organowego basso continuo, tak że może i Twój chór dałby radę :-))

      Usuń
    2. Ha, bo widzisz, ośmioosobowy " chór", to minimalny zespół do wybrzmienia. Każdy członek zespołu śpiewa swoją partię, swój głos. I to już musi być klasa. Nasz chór jest amatorski i wiele osób bez wsparcia kolegów z "sąsiedztwa" nie utrzymałoby melodii. I rzadko śpiewamy utwory ośmiogłosowe, bo mamy marne głosy męskie, niestety. Ale i tak śpiewając mam radość, no i poszerzam swoją wiedzę muzyczną:) Pozdrawiam.
      P.s Z barokowych twórców śpiewaliśmy Bartłomieja Pękiela, nadwornego muzyka Władysława IV.

      Usuń
    3. No tak, łatwiej się śpiewa z kimś niż samemu, a jeszcze gdy obok ktoś inny ma swoją wersję, to już całkiem trudno się utrzymać w ryzach ;-) Pękiel też cudny :-)))

      Usuń
  7. zagadka rozwiązana i dobrze, bo pewnie bym dała d), oczywiście żartuję, bo przecież zawsze miałam ze sobą komplet strun, bez tego nie można było się ruszać, szczególnie ze skrzypcami gdzie różnica temperatur potrafi czynić cuda, pozdrawiam Noti i serdecznie dziękuję za polską barokową muzykę
    j

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No widzisz, rozwiązałabyś zagadkę od razu :-)) Dla Ciebie zbyt łatwa :-D Dobrze, że dałaś szansę innym ;-)

      Usuń