środa, 3 września 2014

Magiczny świat

    Bojkowie to jedna zgrup etnicznych zamieszkujących Karpaty, podobnie jak Łemkowie czy Hucułowie. Z tych trzech zaś akurat o Bojkach nie słyszłam prawie nic. Łemków się kojarzy chociażby za sprawą Nikifora, z kolei o Hucułach i życiu między nimi czytałam u Stanisława Vincenza. Bojkowie nie kojarzą mi się z nikim i niczym. 
     Sama nazwa "Bojko" jest podobno przezwiskiem, które z czasem stało się określeniem etnicznym, ale sami Bojkowie jej nie lubią i nie używają. Ich pochodzenie było tematem wielu rozpraw etnograficzno-historycznych. Rzecz rozbija się o to, czy jest to lud autochtoniczny, słowiański, czy napływowy. Nie rozstrzygając tej skomplikowanej kwestii można spokojnie zachwycić się zdjęciami Jana Brykczyńskiego, który przez trzy lata jeździł do miejscowości ukraińskiej tuż za polską granicą zamieszkiwanej przez Bojków właśnie. 
       Zdjęcia pokazują świat bardzo daleki od współczesnej cywilizacji, zatrzymany w przeszłości jak z wieku XIX czy przełomu XIX i XX. Takim anachronizmem, ale o wielkich walorach życia w harmonii z naturą, otoczeniem i pogodzenia z własnym losem widzi go autor kilkudziesięciu barwnych fotografii na wystawie Boiko w Leica Gallery oraz zebranych w albumie pod takim samym tytułem.
      Na fotografiach widzimy wnętrza mieszkań,  jedne kolorowe, pełne tkanych i wyszywanych serwet, inne skromniejsze, z bielonym na niebiesko ścianami, krzywymi szafkami, kuchnie z  wysokim łóżkiem, pod którym usypana leży sterta kartofli, a nawet izba z nierównym klepiskiem. Ludzie w prostych roboczych ubraniach, w mieszkaniu i na dworze, przy pracy, bądź w chwili wytchnienia od niej, i fotografia rodziny zebranej wokół zmarłej, z potrójnymi lichtarzami trzymanymi w rękach. W izbach charakterystyczne detale znane mi ze wspomnień z dawnego domu dziadków. Na przykład  lustra i święte obrazy zawieszone w charakterystyczny odchylony od ściany sposób.
      Dużo zdjęć robionych zimą. Ale jedno szczególnie baśniowe, z lata, na tle intensywnej zieleni,. Z daleka sprawia wrażenie, jakby  po łące szły dwie postacie w długich sukniach z długim trenem. Dopiero przyglądając się bliżej zauważamy, że to mężczyzna z przodu, a za nim kobieta ciągną ze sobą olbrzymie płachty, prawdopodobnie na świeżo skoszoną trawę. Tak nosi się trawę dla krów do dzisiaj  w mojej wsi. Dlatego rozbawiło mnie stwierdzenie autora, że obraz życia uchwycony przez niego na fotografiach już w Polsce nie istnieje, ponieważ polska wieś jest bardziej zmechanizowana, nie używa się kosy i pługa, a rolnicy nie hodują już tylu zwierząt. Niestety, słabe rozeznanie w życiu na wsi ukazuje Jana Brykczyńskiego jako typowego człowieka wielkiego miasta, który zachwycił się ezgzotyką, o której dotąd nie miał pojęcia.
      Były na wystawie jeszcze zdjęcia niskich piwniczek zaspanych zimą śniegiem - taką piwnicę miał jeszcze mój dziadek, a  i obecnie zostało parę w wiosce. Dalej, na białym tle śniegu krwawe ślady po uboju zwierząt, widok wiejskich rzeźników, którzy uboju dokonali, stojąc nad dopiero co zaszlachtowanym wieprzkiem. Czy autor zdjęć uważa, że dzisiaj na wsiach się tego nie robi? Zaiste, nie wiem,  czy to naiwność, czy rzeczywista niewiedza człowieka wychowanego w mieście i  świeże mięso widzącego dotąd tylko zafoliowane w hipermarkecie. 
      No dobrze, nie znęcajmy się nad autorem. Ostatecznie udało mu się dotrzeć do ludu zepchniętego na margines współczesnej cywilizacji, to fakt. Parę zdjęć ma niewątpliwą wartość zatrzymanej w stop-klatce przeszłości. I na paru w słonecznych promieniach przebijającyh przez kurz w izbie wyczarowany został magiczny świat prostej, surowej, ale i pięknej kultury.

   








BOIKO, wystawa fotografii Jana Brykczyńskiego, Leica Gallery, Warszawa, 
ul. Mysia 3 (II piętro) - 9 sierpnia - 7 września 2014 r.


Uwaga! Kliknięcie na zdjęcie powiększa je i otwiera całą galerię, którą można przeglądać jak slajdy. Więcej o wystawie można przeczytać na stronie TUTAJ








14 komentarzy:

  1. Hmm... sam mam jeszcze najmniej trzy kosy, w tem dwie sprawne, choć w grodzie w rzeczy samej rzadko ich używać przychodzi, osobliwie, że i experiencyja w tem skromna, podobnie jak umiejętności...
    Kłaniam nisko:)

    OdpowiedzUsuń
  2. i sierp i kosa u mnie jest....pozdrawiam serdecznie...Fajny wpis

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam. Myślę, że w ogóle stereotypowe myślenie o wsi jako bardzo zacofanej, a z drugiej stechnicyzowanej tak całościowo może być mylące ;-)

      Usuń
  3. To może zdążę jeszcze dzisiaj na te wystawę.
    /chociaż będę miała gości z nieba spadniętych/.
    A tak przy okazji to mianuję Cię "Osobą Wszystkowiedzącą na Tematy Kultury i Sztuki w Mojej Wsi". I w innych wsiach także...
    :-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba jeszcze i jutro byś zdążyła. Bierz gości ze sobą, niech tez zobaczą :-)

      Usuń
    2. No niestety nie byłam. Goście nie bardzo mieli ochotę, a mnie nie wypadało ich zostawiać...

      Usuń
    3. Nie wypadało, fakt. Szkoda, że nie chcieli, może by się im tez spodobało. Pisłam wczorja o jeszcze innej wystawie, ale cały wpis poszedł w kosmos :-(

      notaria

      Usuń
  4. To obrazy wyjęte z pamięci, chociaż mało znam osób, które znją taką wieś.Nie było to doświadczenie tylko Bojków, którzy zapewne mieli własny "kod" kuturowy. Pewnie posługiwali się mową chachłacką? Wystawa tym cenniejsza, ze odświeża zbiorową pamięć:)) czesia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niewiele wiem na temat Bojków i ich języka, nie zdążyłam jeszcze wgłębić się w temat. Chciałabym, żeby rzeczywiście treść, tematyka tych zdjęć należała do zbiorowej pamięci, ale jak sama zauważasz, coraz mniej ludzi pamiętających taką wieś.

      Usuń
  5. Nie zdążyłam :(. Zdjęcia magiczne... Przyznam, że mnie tam bez różnicy, czy to Bojkowie, czy Łemkowie, czy inna nacja. Tego świata już przecież nie ma, nawet jeśli nadal ciągnie się trawę na płachtach. Ale te zdjęcia to prawdziwa sztuka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie można być wszędzie ;-) Ten świat jeszcze trochę jest, bo zdjęcia robione nie tak dawno. I chyba da się kupić album, tylko nie wiem, gdzie.

      Usuń
  6. Zdjęcia to dobry impuls by poszukać więcej informacji o Bojkach. Przynajmniej ja tak uczynię:) Pozdrawiam serdecznie Notario
    Ps. Daję dobie jeszcze chwilę odpoczynku od blogowania. Czekam na długie jesienne wieczory:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zrobiłaś sobie długi urlop :-) Zdjęcia ciekawe, to i zachęcają do poszukiwań.

      Usuń