Ach, ten barok! Tylko w baroku mogła powstać muzyka ciemności przeznaczona na trzy dni Wielkiego Tygodnia: Wielką Środę, Wielki Czwartek i Wielki Piątek. Leçons de ténebres, Lekcje (Czytania) ciemności, tłumaczone jako Jutrznie ciemności (Ciemne Jutrznie), tekst swój wywodzą z Trenów Jeremiasza. Muzykę do Lamentacji komponowano już wcześniej, ale w baroku ukonstytuował się gatunek muzyczny na podstawie stałego porządku wykorzystywanych fragmentów tekstu biblijnego, ustalonych na Soborze Trydenckim jako tekst liturgiczny Triduum Paschalnego. Pełne Czytania składają się i z Jeremiaszowych Trenów, i z Psalmów, i z Listów św. Pawła, i innych fragmentów, ale to nas w tej chwili nie interesuje.
Jednym z barokowych autorów, którzy komponowali do Trenów, był Marc-Antoine Charpentier (1643 -1704). Tworzył opery, pastorałki, intermezza, łacińskie oratoria, msze, motety, litanie i szereg kompozycji, które nie bardzo wiadomo, do jakiego zaliczyć gatunku. Przez pewien czas współpracował z dramaturgami komponując muzykę do sztuk teatralnych, np. Moliera. Jego najsłynniejszym dziełem jest Te Deum, a najsłynniejszym dlatego, że Preludium z tej kompozycji było sygnałem Eurowizji (nie wiem, czy jest nadal, bo od lat już nie oglądam). Charpentier wyjątkowo też napisał muzykę do wszystkich części Leçons de ténebres.
Wielka Środa
Czytanie pierwsze Tren 1, 1-5
Czytanie drugie Tren 1, 6-9
Czytanie trzecie Tren 1, 10-14
Wielki Czwartek
Czytanie pierwsze Tren 2, 8-11
Czytanie drugie Tren 2, 12-15
Czytanie trzecie Tren 3, 1-9
Wielki Piątek
Czytanie pierwsze Tren 3, 22-30
Czytanie drugie Tren 4, 1-6
Czytanie trzecie Tren 5, 1-11
(niewielki kawałek przepięknej całości, śpiewa Rene Jacobs, jeszcze go nie zamieszczałam, a powinnam, bo to już archiwalne nagranie )
Przeczytałam.
OdpowiedzUsuńA słuchać zacznę od Wielkiej Środy.
Hmmm, ale to nie wystarczy na trzy dni, bo tylko kawałek...
UsuńPrzecież wiesz, że ja bladym świtem wpadam żeby posłuchać, a potem to .... samo zycie :-)
UsuńA tego akurat jegomości znam niezgorzej, bom go sobie z dawna już ulubił:)
OdpowiedzUsuńKłaniam nisko:)
Jak najbardziej można go sobie ulubić, i śpiewają po łacinie :-)
UsuńTo jeszcze dodać sobie pozwolę życzeń, których jednak napiszę, a nie wyśpiewam, bo mój sznapsbaryton ponoć konie płoszy i sprawia, że się kury nie niosą, a krowy mleko tracą...
UsuńWaćpani, tudzież familijantom wszytkim i bywalcom tutecznym życzę Świąt Zdrowych i Pogodnych pełnych nadziei i miłości. Cokolwiek radości w familijnym gronie, a także czasu na to, na co zawsze go brakowało:)
Kłaniam nisko:)
Dziękuję teraz dopiero, ale życzenia i tak są ważne, nawet odebrane z opóźnieniem :-)
UsuńPoza głosem frpuje mnie instrument. Klawesyn? W niektórych taktach "uderzany" jak gitara:))
OdpowiedzUsuńw moim koścólku stareńkim są skromne organy, nieczynne niestety:(
Przeżycie religijne ma szansę na poziom mistyczny przenosi muzyka:)
Tam jest viola basowa albo barokowa, teorba, klawesyn... pewnie któryś z nich ;-)
UsuńTo jednak nie moje klimaty. Może to wynika z niskiego poziomu uduchowienia, należnego Wielkiemu Tygodniowi, chyba...?
OdpowiedzUsuńA wracając do poprzedniego wpisu, oczywiście że zgrabne tłumaczenie, oddające też rytm i ilość sylab, to wielka sztuka. To nie było moim zamiarem. Ale przyznasz, że między "jestem szczęśliwy" a "mam wszystko, czego mi trzeba" jest pewna różnica. Żeby było śmieszniej, twierdzenie drugie w odpowiednim kontekście może być mocniejsze, niż pierwsze. Bo dziecko, które dostanie upragniony samochodzik, też jest szczęśliwe:)
To tyle czepialstwa, choć nie do ciebie skierowanego.:)
Mam! Myślę, że znalazłam optymalne rozwiązanie dla tego akurat wersu (bo całości tlumaczyć nie będę ;-)) Po pierwsze, wróciłam do źródła, czyli przepowiedni, którą Symeon otrzymał, że nie umrze aż ujrzy Mesjasza. No więc, całe życie siedział pod tą synagogą i czekał. I się doczekał, co oznaczało i wielką radość, że wreszcie, i ulgę, że teraz może spokojnie umrzeć, i satysfakcję, że Boża obietnica się spełniła, czyli: "Doczekałem się". I liczba sylab się zgadza! :-)
UsuńJęzyki oparte są na idiomach i tłumaczenie dosłowne najczęściej bywa bez sensu. Byłoby więć: "Doczekałem się, ujrzałem Zbawiciela..." Czy to nie byłoby najbardziej poprawne, czyli zgodne z ideą a nie tylko literą słowa? Czekam na Twoją akceptację ;-)
I to jest bardzo słuszna koncepcja:)) Akceptuję:)) I wszystkiego dobrego, Noti. Spokoju i relaksu w te święta.
UsuńDzięki podwójne ;-) Tobie chyba teraz życzyć powinnam udanej podróży! :-)
UsuńOd razu rzypomina mi się piękny film "Wszystkie poranki świata" i Lekcja Couperena wykorzystana w warstwie muzycznej filmu: http://www.youtube.com/watch?v=UbREakKFTow&feature=youtube_gdata_player
OdpowiedzUsuńMuzyka w filmie jest istotna, podnosi jego wartość, jeśli jest tak dobra :-) W tym przypadku jest nawet częścią fabuły.
UsuńMnie zawsze dziwiło, jak epoka tak nędzna literacko mogła przeżywać muzyczne szczyty.
OdpowiedzUsuńPatrzysz z perspektywy tylko polskiej literatury chyba ;-)...
UsuńZ polskiej przede wszystkim, ale ze światowej to i niby co? Zakładając, rzecz jasna, że że William S. to późny renesans...
UsuńCalderon?
UsuńKurcze, szczerze mówiąc, co rzec, skoro bezpośrednio nie czytałam? :(
UsuńTo też, i kupiłam książkę o poetach polskiego baroku: Sępie, Naborowskim, Szymonowicu, dwóch Morsztynach... Zna się ułamki, wyimki i pobieżnie, a to z serii Studiów Staropolskich IBL-u, to może dowiem się więcej i dojrzę ten geniusz? ;-)
UsuńWesołych Świat Wielkiej Nocy
OdpowiedzUsuńj
Spełniło się :-)
UsuńPięknych Świąt Wielkanocnych !!!!
OdpowiedzUsuńO, spełniło się i to bardzo :-)
UsuńRadosnego Alleluja!
OdpowiedzUsuńJak radosnie Resurrezione wyspiewali!
UsuńZmartwychwstał Pan! Alleluja! Błogosławionych Świąt Wielkanocnych!
OdpowiedzUsuńByły błogosławione :-)
UsuńMuzyka ciemności zdecydowanie kojarzy mi się z Nergalem.
OdpowiedzUsuńMnie się nie kojarzy, nie znam. Nie słucham hochsztaplerów ;-)
UsuńPozdrawiam poświątecznie:) Żyjesz Notario?
OdpowiedzUsuńJeszcze żyję ;-)
Usuń