wtorek, 2 lipca 2013

Biber, a co?!


    Ha, ha, ha! Niespodzianka! Heinrich Ignaz Franz von Biber (1644 - 1704) urodził się gdzieś w Wartenbergu niedaleko Liberca, czyli był Czechem, ale skoro w 1670 r. osiedlił się w Salzburgu, gdzie spędził resztę swojego życia, był kompozytorem austriackim. A może trzeba by powiedzieć, że niemieckim? Najlepiej zaś, nie wchodząc w rozstrząsanie mieszanki narodowościowej, uznać, że był po prostu kompozytorem barokowym i będzie to określenie najwłaściwsze.
    Kiedy słuchałam czterdziestogłosowego Spem in alium Thomasa Tallisa, nie sądziłam, że ktoś może jeszcze bardziej rozmnożyć polifoniczne głosy. Ale właściwie, czemu nie? Minęło przecież prawie sto lat, gdy pojawiła się 53-głosowa Missa Salisburgensis (Msza salzburska) przypadkiem odnaleziona w dwa wieki później, z początku nieznanego autora, a potem z dużym prawdopodobieństwem przypisana właśnie von Biberowi. Kompozycja Mszy ma odzwierciedlać budowę salzburskiej katedry, w której zostanie ochrzczony Mozart: przestrzeń, światło, harmonię, syntezę sacrum i profanum.



      Nie jedyne to polifoniczne dzieło von Bibera. Missa Alleluja skomponowana została na 36 głosów, motet Plaudite tympana na 16 głosów wokalnych i 35 instrumentalnych.  A mnie najpierw urzekły sonaty. W jednej z nich , Sonacie D-dur von Biber dosłownie niemalże zilustrował bitwę, w skład której wchodzą między innymi takie części, jak Niechlujne towarzystwo wszelakiego autoramentu, wezwanie do walki, właściwa Bitwa  - Die Schlacht - oraz końcowy Lament rannych muszkieterów
       Heinrich Ignaz Franz von Biber był kompozytorem i skrzypkiem wirtuozem.  Znalazło to odbicie w skomplikwoanych utworach komponowanych na skrzypce, których wykonanie do dziś wymaga biegłości nie byle jakiej. Zarazem jest to też muzyka uduchowiona, głęboka, intelektualna, której szczytowym osiągnięciem są Sonaty misteryjne inaczej też w zwane Sonaty różańcowe (1676). Jest ich piętnaście, zgodnie z kolejnością Tajemnic różańcowych, od Zwiastowania, po Ukoronowanie Najświętszej Marii Panny. Rzecz niebywałej piękności, arcydzieło muzyki smyczkowej, porywające delikatnością i rozdzierające duszę jak wiele barokowych sprzeczności, w które uwikłany był człowiek tamtej epoki. 



Heinrich von Biber - Zwiastowanie ( Sonaty różańcowe)

20 komentarzy:

  1. Środek nocy, aromat kawy, płonąca świeca i ja zasłuchana. Cudnie mi jest. Tylko nocą można wczuć się w taką muzykę. Perełka.

    OdpowiedzUsuń
  2. Azalio, to i chyba dlatego w środku nocy to pisałam, słuchając.


    Pejo, bardzo piękna. W sam raz na wczesny poranek

    OdpowiedzUsuń
  3. Urodne, nie zaprzeczę... aliści nie pomiarkowałem, na czem niespodzianka by polegać miała?
    Kłaniam nisko:)

    OdpowiedzUsuń
  4. O, to bardzo dobrze o Wachmistrzu świadczy ;-) Moje gratulacje!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niech mnie diabli, jeślim teraz dopiero nie zgłupiał ze szczętem na takowe dictum...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    2. No może nazwisko nie całkiem identyczne, jedną literką tylko się różni, ale przecież bardzo podobne, jeśli czytać z angielska (bo mój Biber jednak nie angielskie nazwisko nosi). Tak to sobie zażartowałam trochę fonetycznie ;-)

      Usuń
    3. No dobrze, żart może i nie nazbyt wyszukany, ale ja tutaj oczekiwałam słów uznania za wstawienie okienek zamast linków, które przy otwieraniu zamykają tekst wpsiu ;-)

      Usuń
  5. posłucham jeszcze raz, po powrocie. benek nie daje mi spokoju, a tego mi trzeba w deszczowy poranek:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O,tak, warto wysłuchać kilka razy. Z Benkiem też ;-)

      Usuń
  6. A ja tym razem nietypowo - nie raniutko, nie wieczorem tylko w środku dnia posłuchałam sobie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stokrotko, w środku dnia też dobrze, zwłaszcza w upał, gdy nic innego nie da się robić ;-)

      Usuń
  7. na razie melduje ze żyję, ale wrócę
    j

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Jadwigo, teraz będziesz nadrabiać stracony czas ;-)

      Usuń
  8. Od razu chciałam wrzasnąć: Świat się kończy, Notaria wzięła się za pop! Ale już mi lepiej:)) Lubię ten barok, słucham ostatnio Bacha i stwierdzam, że dobry był, skurkowany...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Helen, usunęłam Twój zdublowany komentarz. A poza tym Bach był dobry, a nawet najlepszy ;-)

      Usuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  10. Czyli Biber Biberowi nierówny. Mało oryginalna myśl, ale spałam też mało :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Komentarz jak najbardziej właściwy, bo o to mi chodziło.

      Usuń