Ha, ha, ha! Niespodzianka! Heinrich Ignaz Franz von Biber (1644 - 1704) urodził się gdzieś w Wartenbergu niedaleko Liberca, czyli był Czechem, ale skoro w 1670 r. osiedlił się w Salzburgu, gdzie spędził resztę swojego życia, był kompozytorem austriackim. A może trzeba by powiedzieć, że niemieckim? Najlepiej zaś, nie wchodząc w rozstrząsanie mieszanki narodowościowej, uznać, że był po prostu kompozytorem barokowym i będzie to określenie najwłaściwsze.
Kiedy słuchałam czterdziestogłosowego Spem in alium Thomasa Tallisa, nie sądziłam, że ktoś może jeszcze bardziej rozmnożyć polifoniczne głosy. Ale właściwie, czemu nie? Minęło przecież prawie sto lat, gdy pojawiła się 53-głosowa Missa Salisburgensis (Msza salzburska) przypadkiem odnaleziona w dwa wieki później, z początku nieznanego autora, a potem z dużym prawdopodobieństwem przypisana właśnie von Biberowi. Kompozycja Mszy ma odzwierciedlać budowę salzburskiej katedry, w której zostanie ochrzczony Mozart: przestrzeń, światło, harmonię, syntezę sacrum i profanum.
Nie jedyne to polifoniczne dzieło von Bibera. Missa Alleluja skomponowana została na 36 głosów, motet Plaudite tympana na 16 głosów wokalnych i 35 instrumentalnych. A mnie najpierw urzekły sonaty. W jednej z nich , Sonacie D-dur von Biber dosłownie niemalże zilustrował bitwę, w skład której wchodzą między innymi takie części, jak Niechlujne towarzystwo wszelakiego autoramentu, wezwanie do walki, właściwa Bitwa - Die Schlacht - oraz końcowy Lament rannych muszkieterów.
Heinrich Ignaz Franz von Biber był kompozytorem i skrzypkiem wirtuozem. Znalazło to odbicie w skomplikwoanych utworach komponowanych na skrzypce, których wykonanie do dziś wymaga biegłości nie byle jakiej. Zarazem jest to też muzyka uduchowiona, głęboka, intelektualna, której szczytowym osiągnięciem są Sonaty misteryjne inaczej też w zwane Sonaty różańcowe (1676). Jest ich piętnaście, zgodnie z kolejnością Tajemnic różańcowych, od Zwiastowania, po Ukoronowanie Najświętszej Marii Panny. Rzecz niebywałej piękności, arcydzieło muzyki smyczkowej, porywające delikatnością i rozdzierające duszę jak wiele barokowych sprzeczności, w które uwikłany był człowiek tamtej epoki.
Heinrich von Biber - Zwiastowanie ( Sonaty różańcowe)
Środek nocy, aromat kawy, płonąca świeca i ja zasłuchana. Cudnie mi jest. Tylko nocą można wczuć się w taką muzykę. Perełka.
OdpowiedzUsuńNotario piękna muzyka.
OdpowiedzUsuńAzalio, to i chyba dlatego w środku nocy to pisałam, słuchając.
OdpowiedzUsuńPejo, bardzo piękna. W sam raz na wczesny poranek
Urodne, nie zaprzeczę... aliści nie pomiarkowałem, na czem niespodzianka by polegać miała?
OdpowiedzUsuńKłaniam nisko:)
O, to bardzo dobrze o Wachmistrzu świadczy ;-) Moje gratulacje!
OdpowiedzUsuńNiech mnie diabli, jeślim teraz dopiero nie zgłupiał ze szczętem na takowe dictum...
UsuńKłaniam nisko:)
No może nazwisko nie całkiem identyczne, jedną literką tylko się różni, ale przecież bardzo podobne, jeśli czytać z angielska (bo mój Biber jednak nie angielskie nazwisko nosi). Tak to sobie zażartowałam trochę fonetycznie ;-)
UsuńNo dobrze, żart może i nie nazbyt wyszukany, ale ja tutaj oczekiwałam słów uznania za wstawienie okienek zamast linków, które przy otwieraniu zamykają tekst wpsiu ;-)
Usuńposłucham jeszcze raz, po powrocie. benek nie daje mi spokoju, a tego mi trzeba w deszczowy poranek:)
OdpowiedzUsuńO,tak, warto wysłuchać kilka razy. Z Benkiem też ;-)
UsuńA ja tym razem nietypowo - nie raniutko, nie wieczorem tylko w środku dnia posłuchałam sobie.
OdpowiedzUsuńStokrotko, w środku dnia też dobrze, zwłaszcza w upał, gdy nic innego nie da się robić ;-)
Usuńna razie melduje ze żyję, ale wrócę
OdpowiedzUsuńj
Witaj Jadwigo, teraz będziesz nadrabiać stracony czas ;-)
UsuńOd razu chciałam wrzasnąć: Świat się kończy, Notaria wzięła się za pop! Ale już mi lepiej:)) Lubię ten barok, słucham ostatnio Bacha i stwierdzam, że dobry był, skurkowany...
OdpowiedzUsuńHelen, usunęłam Twój zdublowany komentarz. A poza tym Bach był dobry, a nawet najlepszy ;-)
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńCzyli Biber Biberowi nierówny. Mało oryginalna myśl, ale spałam też mało :)
OdpowiedzUsuńKomentarz jak najbardziej właściwy, bo o to mi chodziło.
Usuńsuper
OdpowiedzUsuń