Klik! - O czym piszę gdzie indziej - okolice książek
wtorek, 18 czerwca 2013
Podsłuchane
Wciąż nie dawało mi spokoju i miałam wrażenie, że uciekło mi coś ważnego z Lubelskiej Nocy Kultury. Przypomniałam sobie: muzycznych atrakcji ciąg dalszy podczas porannego powrotu. Choćbym nawet nie chciała, a nie chciałam, próbując przespać się w drodze po nocnych wrażeniach, nie udało się uniknąć wysłuchania jeszcze jednego koncertu, a właściwie jego zapowiedzi w co najmniej 80 decybelach. Dlaczego aż tyle? Bo busik był mały, a chłopisko wielkie.
Chłopisko wsiadło na jakimś przystanku po drodze. Lat około 40. Elegancko ogolony. Mimo wczesnej porannej pory zapowiadało się na upalny dzień, więc miał jasną koszulę z krótkim rękawem i wyelegantowane ciemne spodnie. Typowy strój kościelny. Łatwy do rozpoznania na prowincjonalnej wsi. Po paru kilometrach zadzwoniła komórka. Jego komórka. I się zaczęło.
- Ha, no co? Tak, jade, za ruro jade. Za to, com do naprawy dał. Tak? Co?... Aaa, nie, nie ma sprawy, bede, na pewno bede, tylko sprawdze, jak działa. Kiedy?... Aha, nie, tak... dam rade, bede mioł, tylko sprawdze. Obiecywoł zrobić i jade. A co, jeszcze dzisioj wróce z tubom i zdąże. Kto chcioł?... Na którom? ... Bede, na pewno bede, wróce i hukniemy marsza! Wszystko bedzie, zagramy, ja z tubom zdąże, tylko czy trompka bedzie? ... Bedzie? To git, bo by nas mało było. A kto jeszcze?... To dobrze, dobrze... tak... ja gotowy bede i tuba tyz!
No i co, szanowni zaspani pasażerowie busa? Chłopina jechał po odbiór z naprawy tuby, ponieważ gra w orkiestrze dętej. Takie orkiestry tu w okolicy są znaną tradycją, chociaż niestety zanikającą. Może on i nie umie wysławiać się litracką polszczyzną, ale nuty zapewne zna lepej niż niejeden licealista z aspiracjami na elitę tego kraju. Znam kilku takich orkiestrantów i wiem, że wielu z nich gra z nut, a nie tylko ze słuchu, choć to prości ludzie i często nawet matury nie mają. Orkiestry składają się z paru do dziesięciu osób. Można je usłyszeć na wszelakich uroczystościach kościelnych i gminno-strażackch. Na wielkanocną Rezurekcję warto wstać dla samej takiej orkiestry grającej podczas procesji. A echo niesie jak nie przymierzając koncert Wojskiego na rogu. I bez nagłośnienia! A jak na uroczystościach na cmentarzu poległych co roku z sercem zagrają "My, Pierwsza Brygada", cała wieś płacze.
No to tromby!
Michel-Richard de Lalande - Concert de Trompettes
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Notario na pewno fajnie się słuchało takiej rozmowy tak z boku. Lubię takie godanie. Takie orkiestry uwielbiam słuchać. Nie otworzyło mi się. Wpadnę raz jeszcze. Teraz ogarniam się i pędzę na targ po wszelkie natki. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMoże potem się otworzy, poczekaj chwilę, czasem dłużej się ładuje.
OdpowiedzUsuńOtworzyło się i z przyjemnością wysłuchałam.
UsuńNie ma to jak orkiestry dęte i rozmowy w busikach. Zawsze można coś wyłowić. Aaaa... to Ty się w Lublinie schowałaś?
OdpowiedzUsuńAzalio, nie, teraz byłam u siebie na wsi, a ten wpis dotyczy wydarzeń sprzed tygodnia, kiedy byłam na Lubelskiej Nocy Kultury. Pisałam o niej we wpisie "Dlaczego nosorożec".
OdpowiedzUsuńNajbardziej raduje, że to wcale nie starych dziadów zabawy...:)
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/watch?v=1-Yt6riwt5E
Kłaniam nisko:)
https://www.youtube.com/watch?v=BVSL00s20uY
OdpowiedzUsuńNo i pięknie, tylko to duża orkiestra, Lubartów jest miastem, to mają większy nabór. A tacy z wiosek tworzą zespoły mniejsze, ale grają równie głośno i wzruszająco.:-)
OdpowiedzUsuńWprawdzie wściekam się na tych "głośnomówiących" w autobusach i tramwajach, ale taka rozmowa chyba by nie przeszkadzała:)))
OdpowiedzUsuńUtwór piękny! Znałam, a teraz wiem przynajmniej czyj to utwór:)
Pozdrawiam Notario:)
Tak, Rodorku, mamy tysiące melodii w głowie, tylko nazwiska z pamięci ulatują ;-)
OdpowiedzUsuńUwielbiam ludzi z pasją, może też być skromne hobby.
OdpowiedzUsuńKażde hobby tworzy ciekawą osobowość
OdpowiedzUsuń