czwartek, 20 czerwca 2013

Mój Boże, jakie to piękne!


       Do kilku oficjalnych patronów muzycznych 2013 roku wypada jeszcze dodać Sergiusza Rachmaninowa, bowiem przypada 140 rocznica jego urodzin (1873) i zarazem 70 rocznica śmierci (1943).   
      Rzadko słucham jego dzieł, bo jakoś nie mam przekonania. Ale słuchałam za to Nikolaia Lugansky`ego, na którego występie byłam w ubiegłym roku. Lugansky zaś jest specjalistą od Rachmaninowa i kiedy zagrał dzisiaj w Brukseli jego II koncert fortepianowy c-moll, było to jak porażenie. Nie tylko moje zresztą, przede wszystkim obecnej Palais des Beaux-Arts publiczności, której  oklaskom nie było końca.
        Czy fortepian może płakać? O skrzypcach wiadomo, że mogą, mogą też śpiewać, mogą iskrzyć, mogą poruszać najczulsze struny, mogą wszystko. A fortepian?  Od pianisty wymaga się technicznej sprawności palców, mistrzowskiego operowania tempem, akordami, chcemy, by nas zachwycał wirtuozerią. Wzruszenia najczęściej zostawiamy sobie na kontakt ze skrzypcami. Ale teraz wiem, że to nieprawda.  Fortepian też może płakać, może wzruszać, może  sprawić, że człowieka ściska w gardle i pozostawia w stanie absolutnego porażenia. Lugansky to potrafi, a może umiał to Rachmaninow?
         II koncert fortepianowy c-moll ma trudną i dramatyczną historię powstania, zwiazaną z okresem przeżywanej przez kompozytora trzyletniej depresji po ostrej krytyce jego poprzedniego utworu. Przez te trzy lata nie komponował niczego i dopiero II koncert fortepianowy (1900-1901) stanowił powrót do formy  kompozytorskiej i psychicznej równowagi.
         Koncert składa się z trzech części: dynamicznego pierwszego Moderato, wolnej, delikatnej drugej - Adagio sostenuto oraz trzeciej powracajacej do tematu pierwszej - Allegro scherzando wirtuozersko zakończonej. Całość trwa ok. 35 minut. Nie można tyle czasu wytrzymać bez powietrza, a trudno jest spokojnie oddychać, gdy się słucha czegoś tak przejmującego.
       Część środkowa - Adagio sostenuto - sprawia, że świat zmienia tor swojego biegu. Muzyka absolutna przenikajaca wprost do duszy, czysty płacz wzruszenia. Przez 11 minut miałam ściśnięte gardło. Czy fortepian może płakać? Owszem, może, kiedy Nikolai Lugansky gra Rachmaninowa. Płaczę razem z nim.



Zagrajcie to na moim pogrzebie.

7 komentarzy:

  1. Notario wysłuchałam z przyjemnością. Bardzo mi się podobało. Pozdrawiam. Ps. Notario na Boga, aby nie pisz, że znam się na muzyce, bo jeszcze "zgłupieję" i samozwańczym ekspertem się stanę. - śmiech, śmiech, śmiech.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jesienna, to całkiem jak ja ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Notario jeżeli z Tobą w duecie to może tak być.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ejj, Notario , weź się jeszcze w te zaświaty nie wybieraj bo jakby nie patrzeć , tu na ziemi tez potrafi być zarąbiście;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hurghado, ale tam może być jeszcze bardziej, bo Bach czy Rachmaninow i inni już tam są!

    notaria

    OdpowiedzUsuń
  6. Czesiu, ale inny tytuł ;-) Chyba powinnam jakoś zróżnicować wpisy, albo pisać o czymś innym? Jak myślisz?

    notaria

    OdpowiedzUsuń