niedziela, 7 czerwca 2015

Gorzka prawda teatru

       Nie pamiętam już teraz, kiedy po raz pierwszy oglądałam ten spektakl. Musiało to być jeszcze w dobrych czasach poniedziałkowego Teatru Telewizji. Na tej ogólnopolskiej scenie teatralnej oglądało się najlepszych aktorów i najlepszych reżyserów. Przedstawienie "Hamleta" we wsi Głucha Dolna w reżyserii Olgi Lipińskiej z Januszem Gajosem i Adamem Ferencym było tak swojsko tutejsze, tak przejmująco prowincjonalno-polskie, że z zaskoczeniem odkryłam prawdziwego autora sztuki, dziś powiedzielibyśmy - chorwackiego, a wówczas był jeszcze jugosłowiański. Ivo Bresan chyba nie przypuszczał, że za sprawą swojej sztuki stanie się na pewien czas najczęściej granym autorem w krajach demoludów.
        Dbająca o rozwój kultury i oświaty władza ludowa w osobie przewodniczącego spółdzielni i sekretarza miejscowej organizacji partyjnej postanawia wystawić Szekspirowskiego Hamleta. Na reżysera spektaklu zostaje wybrany miejscowy nauczyciel, a obsada aktorska zostaje zapewniona również siłami miejscowymi. Pierwotny tekst sztuki był kilkakrotnie przerabiany przez samego Ivo Bresana, a w tłumaczeniu Stanisława Kaszyńskiego również daje wiele możliwości adaptowania do sytuacji, możliwości aktorów, sceny i czasów. Mimo ewidentnych odniesień do jedynie słusznego minionego ustroju i wiodącej roli władzy ludowej, która zwalczyła burżuazję trzymającą naród w ciemnocie, istota dramatu pozostaje niezmienna, jak niezmienne są mroczne zakamarki ludzkiej natury.
        Oryginalne postacie chorwackiej tragikomedii dostały spolszczone nazwiska lub imiona jak Mietek Bukara (Mate Bukara), Stacho Pulik (Mile Puljo), Hanka, Jasiek Maciejak (Macak), Franek Skokowicz (Joca Skoko) i inne Zośki, Felki,  Józki. Odmiennie niż w pierwowzorze przerabianiem sztuki Szekspira na miarę oczekiwań powiatowej władzy ludowej tak, aby Hamlet okazał się naszym człowiekiem, zajęła się nauczycielka Anna Skunca, a obrazową relację  z wizyty w stołecznym teatrze na spektaklu o Omlecie i Omelii zdaje Bronka Jakubowa. Efekt jest przerażająco tak samo aktualny. Pieniądze z powiatowej kasy zginęły, niewinnie oskarżony ponosi karę, jego syn jak Hamlet miota się między chęcią zemsty a bezradnością i bezcelowością walki z kliką miejscowych prominentów, chciwość, szantaż i układy zwyciężają. Wszystko zostaje po staremu.
        Widownia odbierała treść gorzko aktualnie. Sceniczna defraudacja pieniędzy z kasy spółdzielni znalazła bezpośrednie odniesienie do afer jakie wybuchły w ostatnim czasie w tutejszym Urzędzie Starostwa. Urzędnik bezpośrednio zamieszany w łapówkarstwo postawiony przed sądem, a jego bezpośredni wyżej postawiony pracodawca bryluje w świetle powiatowych fleszy. Jeszcze raz okazuje się, że teatr karmi się życiem codziennym, rzeczywistością, mówi prawdę o ludziach.
          Gorzka to prawda, a widownia jest pełna. Elementy komiczne ułatwiają przyjęcie prawdy, aby po spektaklu nie wyjść z niesmakiem i przerażeniem. Większość opinii po przedstawieniu słyszałam właśnie takich: gorzkie, prawdziwe, nic się nie zmieniło, tak właśnie jest. Widzowie umieli też docenić grę amatorskiego zespołu. Słyszałam pochwały pod adresem aktorki odtwarzającej rolę nauczycielki, a była to jednocześnie reżyserka całego przedstawienia. Wielu chwaliło odtwórcę przewodniczącego spółdzielni, postać negatywną i jak tak popatrzeć z perspektywy ponadczasowej aktualności, w sumie przerażającą. Młody Franek w roli powiatowego Hamleta również zasługuje na uwagę. I najciekawsze, po wyjściu z domu kultury, gdzie grano spektakl, sporo ludzi zebrało się w niewielkie gromadki. Nie widać było pospiesznego powrotu do domu i swoich spraw. Ten i ów stanął zadumany i zaciągając się papierosem rozmyślał o tym, co zobaczył. Inni żywo dyskutowali. Słychać było opinie, wyrazy zachwytu grą aktorską i smutne refleksje o współczesnej rzeczywistości.

12 komentarzy:

  1. czasy się zmieniają, ludzie nie:)) a najdziwniejsze, że ci po drugiej stronie wybrani spośród; o czym i w jaki sposób decyduje granica, za którą czai się diabeł, tfu...władza:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to dobre, straszysz władzą jak diabłem! Dzieci mogę się bać ;-)

      Usuń
  2. proszę pani, a pani się nie boi?
    że gdyby się zdarzyło zostać władzą, to i punkt widzenia się zmieni?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się do władzy nie pcham, to kwestia smaku, że zacytuję Poetę ;-)

      Usuń
  3. Tak się gorzko zrobiło, że muszę kawę dosłodzić...

    OdpowiedzUsuń
  4. Cały czas aktualne, tylko czasy się zmieniły, ludzie zawsze są tacy sami. Sztuka poruszyła, skoro ludzie w pośpiechu nie odchodzili, tylko, jak piszesz, zebrali się w kupki.......... . To ciekawy problem, że władza tak zmienia ludzi, a może nie zmienia, tylko pozwala wydobyć z człowieka to zło, które gdzieś głęboko siedzi. Pozdrawiam Notario. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli tak naprawdę człowiek jest z gruntu zły i wystarczy chwila nieuwagi, sprzyjające okoliczności, by to zło się ujawniło... Smutne to :-(

      Usuń
    2. Nie każdego człowieka miałam na myśli. Podobno jest właśnie odwrotnie, że każdy jest z gruntu dobry, tylko właśnie te sprzyjające okoliczności.......... . Ale gdzie jest prawda? Kto to wie przy tak skomplikowanym stworzeniu, jakim człowiek jest właśnie. Pozdrawiam Notario. :)

      Usuń
    3. W takim razie jak odróżnić tych z gruntu dobrych od tych z gruntu złych?... Niemożliwe, dopóki się nie sprawdzi naocznie ;-)

      Usuń
  5. Ludzie i ich wady, mechanizmy, układy są zawsze takie same. To jaki ustrój jest w danym kraju, czy kraj jest bogaty czy biedny to nie ma żadnego znaczenia.
    I tak sobie po tego rodzaju spektaklach stoimy, zamyślamy się i potem smutni wracamy do domów. I wiemy że nadal będzie tak jak było.
    Pozdrawiam Notario.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ smutne konstatacje :-( Coraz bardziej jestem zdołowana ;-)

      Usuń