środa, 17 czerwca 2015

O tym, że zmiana władzy nie zmienia niczego

         


        Kolejna - po Mąż zmarł, ale już mu lepiej - groteskowo-satyryczna sztuka Izabeli Degórskiej już w pierwszych słowach anielskiego Chóru wprowadza tematykę polityczną. Niebiańska sceneria tylko pozornie przenosi widza w sferę metafizyczną. Podobnie jak dalsze zmagania anielsko-szatańskich bohaterów.
        Zdemoralizowany Archanioł Vitas, czerpiący korzyści z zajmowanego stanowiska na wysokim szczeblu anielskiej hierarchii, inwigilowany i zdemaskowany przez innego anioła agenta Dołęgę, zostaje karnie zesłany na Ziemię z misją nawracania na dobrą drogę radnego Baranka, wyjątkowego oportunisty. Przeciwnikiem Vitasa jest równie bezczelny i nieprzebierający w środkach Agent Piekła - Boryga. Na skutek podszeptów obu niewidzialnych duchowych opiekunów radny Baranek popada w "metafizyczny" obłęd: prorokuje przyszłość bez polityki, bez sejmu i senatu, bez handlu i bez perfum. Anioł i diabeł - Vitas i Boryga - zostają wezwani z powrotem przez swoje wyższe duchowe władze, gdyż tutaj na Ziemi wyczerpali możliwości działania. Vitas, co prawda wraca do Nieba, ale na podrzędne stanowisko i teraz dopiero ze zgrozą dowiaduje się, jak bardzo nienawidzili go jego dawni podwładni. Na dawnym swoim archanielskim stanowisku zastaje Dołęgę, wypisz wymaluj identycznie zdemoralizowanego władzą, jakim kiedyś był on sam. W zarządzaniu Niebem nic się nie zmieniło: nepotyzm, karierowiczostwo, donosicielstwo, lizusostwo. A nade wszystko przekonanie o własnej misji, nieomylności, wszechwładności, jak śpiewa anielski Chór:

Nieomylna władza
w niebie sobie chadza
ma głowę w obłokach
aureoli blask
taka absolutna
taka niezachwiana
jak monolit poprzez wieki trwa.

Czy czegoś nam to nie przypomina??
         W każdym razie dość trywialne scenki składające się na całość sztuki, podlane sosem komicznych suspensów i humorystycznych dialogów, stanowią uniwersalny komentarz do marzeń o władzy z ludzką twarzą. Wniosek nie jest jednak optymistyczny: zmiana osób na świeczniku niczego nie zmienia. Wszystko zostaje po staremu. Władza z samej swej istoty jest zjawiskiem niebezpiecznym i demoralizującym. Sztuka Degórskiej Jako w niebie to komedia polityczna, aczkolwiek gdy się w życiu codziennym tak dosłownie na naszych oczach sprawdzają stare wyświechtane metody politycznej rywalizacji, partyjnych układów, szemranych interesów i podejrzanych karier, jakoś do śmiechu nam nie jest. Tytuł można rozumieć też jako diagnozę samopoczucia przedstawicieli władzy, rozkosznie zadowolonych ze swoich stanowisk, z których czerpią nie tylko materialne profity, ale i zaspokajają ich próżność, megalomanię, żądzę dominacji nad innymi.
        Szczerze mówiąc, mimo akcji złożonej z siedmiu różnej długości scen, bliżej jest temu utworowi do rozbudowanego kabaretowego skeczu niż dzieła dramaturgicznego. Czyżby anomalie świata społęczno-politycznego tak nam spowszedniały, że nawet dramaturgom brakuje inwencji na ich opisanie i tylko w kabaretowej konwencji można je wykpić?


4 komentarze:

  1. jakoś bardzo a propos:)) wniosek bardzo oczywisty i rzeczywiście mało dramatyczny. Dramat powstaje na granicy władzy i obywatela Józefa K. Temat jednak jakby wyczerpany. Reszta to scenki rodzajowe. Natomiast praktyczna życiowa rada powinna brzmieć: umiesz liczyć...licz na siebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lokalna scena próbuje nadążać za wydarzeniami :-) A ja sobie chadzam na przedstawienia ;-) Z tym liczeniem na siebie to z kolei bardzo współczesne, indywidualistyczne i egoistyczne jednak, bo podobno jesteśmy wspólnotą, społeczeństwem, jedną rodziną ludzkości ;-)

      Usuń
  2. Może dlatego najlepiej to wszystko przedstawić w kabarecie, bo kabaret to rozrywka lekka. Można się pośmiać, chociaż tematy takie, że wcale nam nie do śmiechu.
    Usiłowałam kupić bilety na "Mszę za miasto Arras" do Narodowego z genialnym /jak zwykle/ Gajosem w roli głownej. Niestety, już od dawna nie ma, ale na wrzesień mają sprzedawać lada dzień. W lipcu i sierpniu nie będą grali.
    Wyobrażam sobie, że jesteś teraz bardzo zapracowana.
    Trzymaj się, jeszcze trochę i .... już...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma mnie, nie żyję, padam!... To wcale nie takie pewne, kiedy się zatrzymam ;-) Potem będę nadrabiać zaległości :-)

      Usuń