czwartek, 25 czerwca 2015

Kwintesencja :-)

        Po ostatnich wzlotach do stratosfery należy się coś odmiennego, wyciszającego. Jest taki utwór, który godzi wszelkie najbardziej skrajne upodobania muzyczne. Nie mogę napisać za wiele, bo nie będzie niespodzianki ;-) Prawykonanie miało miejsce w 1952 roku. Trzeba się przygotować, usiąść wygodnie z filiżanką kawy lub kieliszkiem ulubionego wina. Pełne skupienie, ale bez nerwowego niepokoju, że oto obcujemy z dziełem współczesnym, co wielu napawa obawami. Nieuzasadnionymi! No więc wygospodarujmy parę minut na załączone nagranie, ulokujmy się gdzieś wygodnie, gdzie nikt nam nie będzie przeszkadzał. Absolutnie NIE WOLNO słuchania przerwać! Warto uważnie oglądać ;-)
        I ostatnia uwaga: proszę nie regulować głośników! To naprawdę TAK brzmi ;-)

24 komentarze:

  1. Widzę pewną niezgodność tytułu z rzeczywistym czasem trwania utworu:) I z pewnością można tym godzić najbardziej skrajne muzyczne gusta:) Choć znów, z drugiej strony, ludzie są nieprzewidywalni: mogłoby się okazać, że jednak dla niektórych zbyt to głośne...:)
    Kłaniam nisko:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak sądzę, czas trwania można dowolnie wydłużać ;-) Cóż, malkontentom nigdy nie dogodzi ;-)

      Usuń
    2. Pisząc o malkontentach, miałam na myśli tych, którzy uważaliby, że za głośne, a nie Drogiego Wachmistrza! Tak mi jakoś niejednoznacznie to się napisało ;-)

      Usuń
  2. wspaniałe. W ogrodzie brzmi niesamowicie. Albo na ruchliwej ulicy. Albo nad morzem. Nikt, absolutnie nikt nie napisze piękniejszej muzyki niż serce zespolone z Naturą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, można słuchać wszędzie i wszędzie pasuje :-)))

      Usuń
  3. Rewelacja!!!!
    Chociaż na początku myślałam, że mi coś na uszy padło:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uprzedzałam, nie regulować ;-) Myślisz, że znajdzie się wielu wielbicieli takiej muzyki?

      Usuń
    2. Nic nie regulowałam tylko chciałam uszy umyć, ale nie pozwoliłaś się ruszyć,,, więc z brudnymi zostałam:-)

      Usuń
    3. Miałam na myśli, że uszu też nie regulować ;-) Na pewno masz czyste i słyszysz wyraźnie głębię tej muzyki :-)

      Usuń
    4. Przyszłam tę głębię jeszcze z rana posłuchać:-)))

      Usuń
    5. Głębia taka, na jaką kogo stać ;-)

      Usuń
  4. Jednak pozostanę przy swoim: nie lubię współczesnej muzyki;) Ale ja jestem ogólnie malkontentką. Chociaż trzeba być odważnym, żeby stworzyć taki utwór;) A minut było chyba jednak trochę więcej niż w tytule. A ja byłam na nowej inscenizacji "Halki" w Poznaniu i nie wiem, co o niej myśleć.??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haniu, o nowej poznańskiej inscenizacji "Halki" możesz przeczytać tutaj, załączam link, rzeczywiście, z opisu wynika, ze było to doświadczenie ekstremalne ;-)

      http://szwarcman.blog.polityka.pl/2015/06/27/halka-z-folwarku-zwierzecego/

      Usuń
  5. A ja przewrotnie. Czy za wykonanie tegoż utworu członkowie orkiestry otrzymali wynagrodzenie? Nie pytam o apanaże dyrygenta, bo biedak aż się spocił z wysiłku.
    Ale uczciwie przyznaję, że nieco zwątpiłam w stan mojego laptopu. Aromatka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, ale sądzę, że próby mieli wyczerpujące, to zapłacono im jak zwykle ;-)

      Usuń
  6. "Pełne skupienie, ale bez nerwowego niepokoju" - ojej, nie znam tego stanu. A muzyka, cóż. Bardzo mi się podoba. dlatego mówiłam tyle razy, że jak ktoś chce mnie wyciągnąć na rower to tylko poza miasto, gdzie coś w ten deseń gra bez przerwy. Ps. Aha, dowiedziałam się, że śpiew ptaków, o ile nie jest godowy, jest w czymś rodzaju wyrazu satysfakcji z życia: śpiewają, gdy jest odpowiednia temperatura, a one mają suche piórka i robaka w brzuszku. To dopiero muzyka jako afirmacja życia. Ciekawe, że u człowieka widzę to odwrotnie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli śpiewają całą radość życia :-) Może powinniśmy się od nich tego nauczyć.

      Usuń
  7. Do końca utworu miałam nadzieję, że dyrygent sie jednak złamie i uruchomi orkiestrę, choćby na jeden krótki dzwięk. A on nic. Wytrwał do
    ostatniej sekundy. Twardziel! :) Luana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Luano, za zwrócenie uwagi na ten aspekt wykonania, nie pomyślałam, a przecież dla dyrygenta to musi być nie lata wyzwanie ;-)

      Usuń
  8. Czekanie na muzykę jest bardzo stresujące. Dyrygent ma chyba stalowe nerwy. A tak w ogóle, to fajnie było i ten ogrom braw za "niegranie", ubawiłam się. To coś nowego. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stresujące i zabawne, mam wrażenie, ze na początku jeden ze skrzypków chyba uśmiecha się kącikiem ust. Ale potem już wszyscy serio i poważni ;-)

      Usuń