Festiwal został zorganizowany w nowoczesnym Centrum Kultury Filmowej, działającym dopiero od pięciu lat, a dotąd nie miałam okazji poznać tego gmachu, więc była to dodatkowa motywacja, żeby przemaszerować przez całe miasto. Przy wejściu witano wszystkich gości, w foyer kręcili się fotograficy i filmowcy, wchodząc zaś do wybranej na miejsce pokazów i prelekcji sali kinowej, mijało się fotograficzną wystawę z wyprawy na Kilimandżaro.
Zanim jednak autor zdjęć i uczestnik wyprawy przeprowadził nas bezpiecznie do samego krateru Kilimandżaro, poznaliśmy aspekty turystycznego rozwoju Zamościa, zobrazowany w liczbach, zrealizowanych projektach oraz zmianie logo miasta. Otóż nowe logo składa się z zarysu murów obronnych,w które wpisano hasło "Zamość - Twierdza otwarta".
Wróćmy jednak do sedna festiwalowego programu. Rozpisany na trzy dni dostarczyć mógł ciekawych prelekcji i pokazów dla wszelkiej maści amatorów podróży.
Wśród zaproszonych prelegentów:
Leszek Cichy - himalaista, Jacek Wnuk - fotograf i podróżnik, pasjonat fotografii czarno-białej, Jacek Podkościelny - zamojski podróżnik, Piotr Szalony Korczak - autor najbardziej ekstremalnych dróg wspinaczkowych w Polsce, człowiek posługujący się kilkoma charakterystycznymi pseudonimami, jak Szalony, Narwaniec czy Emil Kaczadze, Ryszard Pawłowski - alpinista i himalaista, pięciokrotny zdobywca Mount Everestu, wspinał się między innymi z Jerzym Kukuczką podczas jego ostatniej wyprawy, Aleksandra Dzik - alpinistka, zdobywczyni tytułu Śnieżnej Pantery, Marek Marcola - wieloletni podróżnik z zamiłowania, zwiedził wszystkie sześć kontynentów.
Ograniczony czas, jakim dysponowałam, pozwolił mi na wysłuchanie tylko początków festiwalowych relacji, w tym dla mnie zapewne i tak najciekawszej ze względów kulturowych, fotograficznej opowieści Jacka Wnuka z podróży przez Karpaty Wschodnie. Relacji z wyprawy towarzyszyła projekcja fotograficznej dokumentacji: od polskich Bieszczadów Wschodnich, przez ukraińskie Gorgany, Świdowiec, po Czarnohorę, Huculszczyznę oraz końcowy etap w rumuńskiej krainie Maramuresz, którą prelegent określił trzema słowami: tajemnica, kultura, lud. Jacek Wnuk barwnie opowiadał o napotkanych ludziach, Łemkach, Bojkach i Hucułach. Widzieliśmy zdjęcia przepięknej panoramicznej przestrzeni Czarnohory, zimowe huculskie chaty, drogi rozjeżdżone saniami, wschody i zachody słońca na odludziu. Efektem wyprawy jest czarno-biały album Karpaty Wschodnie.
Jakże odmiennie na tej dwukolorowej z odcieniami szarości przestrzeni tak bliskiej nam kulturowo, historycznie rodzimej, swojskiej i domowej, wypadają kolorowe, jak z fotoshopa, zdjęcia z Tanzanii i wyprawy na Kilimandżaro udokumentowanej przez Jacka Podkościelnego. Uderzył mnie na nich czerwony kolor ziemi. Przyszła mi do głowy zdumiewająca refleksja: jakiż to Czarny Kontynent, skoro ziemia jest czerwona?... To już te słonie uchwycone na spacerze zdawały się być bardziej czarne. Liczna rodzinka lwów idąca drogą przez sawannę natomiast ewidentnie zajęta tylko swoimi sprawami maszerowała w sobie tylko znanym celu.
Skoro to I Festiwal, można mieć nadzieję, że będą następne. Liczę na to. Zwłaszcza więcej kresowości w tych relacjach poproszę. Bo do Afryki nie bardzo mnie ciągnie, a z całego świata - tamta strona (...) z mgieł jesiennych przez ścierniska, w badylach, perzu, kłębem pnączy szept jakiś się przeciska i w samo serce, w krew się sączy.
Poszerzyłam swoją wiedzę Notario, zakończenie przepiękne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :)
To z wiersza Kazimierza Wierzyńskiego "Ktokolwiek jesteś bez ojczyzny", kiedyś go zamieszczałam, bo to jeden z moich lubionych tekstów, wstrząsający zresztą.
UsuńDziękuję Notario za autora tego pięknego zakończenia. "Moja" biblioteka, niestety, nie ma "Duszy światowej" Masłowskiej. :( .
UsuńPozdrawiam Notario. :)
śpiewany ongiś :https://www.youtube.com/watch?v=blW4vWof66k:))
OdpowiedzUsuńco jest takiego w Kresach, że budzą takie tęsknoty. Gonimy Europę, a wciąż z kresową melancholią ?
Marzę o podróży na Kresy, nigdzie tak bardzo. Dlaczego nie pojechałaś do Lwowa?
Nie znałam tej wersji. Chyba wolę jednak przeczytać. Na Kresy jeszcze pojedziesz. Byłam we Lwowie kilka razy, a tym razem nie miałam czasu.
UsuńPięknie.
OdpowiedzUsuńA ja przypomniałam sobie o naszym spotkaniu w mieście idealnym.
Napiszę o tym.
:-)
twierdza otwarta- poetycko, oksymoronicznie:))
OdpowiedzUsuńRzeczywiście - nie pomyślałam :-) Czyli dobrze wybrali, bo chyba konkurs na logo było.
Usuńciekawa relacja z festiwalu..dziękuję w imieniu własnym i organizatorów.
OdpowiedzUsuńrelacja fotograficzna na stronie:
www.eskapadykresowe.wordpress.com
pozdrawiam i zapraszam za rok!!!
O, znalazłam się na widowni :-) Czas pokaże, czy uda się być w przyszłym roku. O ile znowu będzie coś związanego z kresami, bo to mnie interesuje najbardziej.
Usuń