wtorek, 23 września 2025

Gdy Kasprowicz pisał "Jestem..."

Jestem!

Jestem i płaczę...

Biję skrzydłami,

jak ptak ten ranny,

jak ptak ten nocny, 

któremu okiem kazano skrwawionym

patrzeć w blask słońca...

A u mych stóp

samotny kopią grób...

a czarna wrona,

na Bożej męki usiadłszy ramiona,

bez końca 

kracze i kracze

i dziobem zmarłe rozsypuje próchno...

A ci się wloką,

świetlistych mgieł sierpniowych odziani powłoką,

jak cienie,

do wielkiej się wloką mogiły...

Za nimi dziewanny 

z piaszczystych wydm się ruszyły,

z miedz się ruszyły krwawniki,

spoza zapłoci bez się ruszył dziki,

tatarak zaszumiał w wądolcach

i, z mułu otrząsnąwszy korzenie,

idzie wraz z nimi...

Z mokradeł kępy rogoży,

z przydroży

osty o żółtych kolcach,

szerokolistne łopiany,

senne podbiały,

fioletowe szaleje,

cierniste głogi

wstały 

i idą...

Liśćmi miękkimi

wierzb zaszeleścił rząd

i w cichej, rozpaczliwej sunie się żałobie

śladem ich drogi...

Całe rżyskami zaścielone łany

oderwały się w tej dobie

od macierzystej ziemi

i, niby olbrzymie ściany,

wzniosły się w górę i płyną,

tą wielką żalu godziną...



1 sierpnia minęła setna rocznica śmierci Jana Kasprowicza; fragment pochodzi z hymnu Święty Boże, Święty Mocny  z tomu Ginącemu światu wydanego w 1901 roku; 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz