W dzisiejszym wpisie trochę prywaty będzie. Zespół działa niecały rok. Nie ma jeszcze nazwy. Tworzą go panie w wieku średnim, które w latach szkolnych uczyły się muzyki, śpiewały w chórze, a teraz, mając odchowane dzieci, postanowiły powrócić do młodzieńczej pasji. Założyły zespół. Inicjatywa wyszła od jednej z nich, która kieruje całością, dyryguje, dobiera repertuar, prowadzi próby po dwa, trzy razy w tygodniu. Najpierw śpiewały tylko w kościele podczas mszy i uroczystości takich, jak dożynki. Przez ostatni miesiąc ćwiczyły szczególnie intensywnie, przygotowując się do wielkiej premiery - koncertu kolęd. Z tej okazji panie założyły jednolite ciemne stroje oraz identyczne kolorowe szale na ramiona. Prezentowały się dostojnie i klasycznie.
Repertuar urozmaicony; osiem kolęd, to szybkich pastorałkowych, jak Gore gwiazda Jezusowi, to niezwykle poetyckich jak Betlejemskie pole śpi, to refleksyjnych i wzruszających, jak Kolęda dla nieobecnych. Gdyby ktoś się spodziewał, że będzie monotonnie i nudno, pomyliłby się bardzo. W większości nagrania urozmaiconego akompaniamentu w ciekawych aranżacjach, ale na przykład kolęda Nie było miejsca z akompaniamentem gitary elektrycznej na żywo. Nie tylko ja się wzruszyłam. Widziałam, jak ludzie wyciągali chusteczki. A ksiądz był za fotografa i nawet z góry wysokiego chóru robił zdjęcia.
Słuchacze w parafialnym kościele włączali się do śpiewu rytmicznym kiwaniem się, a nawet przytupywaniem. Czyli podobało się. I kto powie, że kobiety dojrzałe nie mogą zacząć od nowa realizować swojej pasji? Panie wiąż młode duchem, ekspedientki w sklepie, księgowa, kasjerka, pielęgniarka, wiejska gospodyni, nauczycielka... Siedem wspaniałych kobiet. Wciąż im się jeszcze chce. Po pracy umawiały się w kościele na próby. A późnymi wieczorami i rankami intensywnie dbały o gardło, pijąc zioła, nawilżając struny głosowe, rozśpiewując się. Wiem to wszystko, bo prowadząca zespół to moja siostra.
Myśmy tydzień temu też kolędowali w czasie duszpasterskiej wigilii, a furorę zrobiło energiczne wykonanie "Mizernej, cichej". Była moc! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPewnie, że moc w kolędach jest...
OdpowiedzUsuńJestem pełna uznania dla tych pań
OdpowiedzUsuń... :-)
Stokrotka
Ja też, fajne babki są...
OdpowiedzUsuńJak się coś robi z miłości, to sukces gwarantowany...;o)
OdpowiedzUsuńFajne z Was Siostrzyce...;o)
Dzięki, ja nie śpiewam, tylko słucham...
OdpowiedzUsuńKażdy kocha coś innego...;o)
UsuńI do czego innego ma talent...
UsuńPiękna sprawa ♥️
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie dałaś zdjątka, a jeszcze lepiej filmiku z występu...
Ksiądz robił zdjęcia, można by wziąć... ale nikt nie nagrywał, to znaczy z publiczności może ktoś, ale tak oficjalnie to nie... babki i tak się stresowały tym występem.. Ksiądz już zaordynował, że ma być kolejny koncert z pieśniami pasyjnymi w Wielkim Poście, to może wtedy już przygotuję sobie aparat...
OdpowiedzUsuń