poniedziałek, 14 sierpnia 2017

Wysyp festiwalowy

       Kiedyś lato, wakacje to był sezon ogórkowy, teraz mamy czas festiwali. Każdy region odkrywa przed publicznością, przed turystami swoje kulturowe oblicze, tworzy nowe tradycje, łącząc teraźniejszość z przeszłością. Wystarczy pretekst, znaczące słowo, nazwa, czasem lokalny produkt urastający do rangi znacznika, niemal miejscowego godła i herbu. Tak powstały janowskie Gryczaki - Festiwal Kaszy, na którym nie spróbować lokalnego pieroga gryczanego to grzech. Z pierogiem (pirogiem) jest cała masa kłopotów i ... kuchennej rywalizacji. Jest bowiem pieróg biłgorajski wpisany na listę produktów regionalnych w roku 2005, jest gryczak janowski wpisany w roku 2006,  następnie gryczak godziszowski wpisany w 2008 roku - to z kaszy gryczanej, a ponadto rudnicki pieróg jaglany z kaszy jaglanej wpisany w roku 2009. Tak czy inaczej nie zasmakować w tych regionalnych potrawach, nie znać ich, to ujma, ale najlepiej nie ryzykować porównań i robienia rankingu, ponieważ cechą pieroga jest jego indywidualny smakowy bukiet wypracowany przez pokolenia w danej rodzinie. Każda gospodyni ma swój własny pilnie strzeżony przepis. Okazji do spróbowania zaś jest coraz więcej. Na Janowskim Festiwalu Kaszy pod nazwą Gryczaki na fantazyjnie i ludowo przystrojonych kramach można próbować, smakować i delektować się do woli. Panie z okolicznych miejscowości, z gryczanego zagłębia, często w strojach ludowych, dziewczęta w wiankach na głowach częstują i zapraszają do degustacji. Nie pytajcie mnie, który pieróg smakuje najlepiej. Sama mam swój przepis, ale i inne są wyśmienite. Kilka lat temu na festiwalu gościł znany telewizyjny kucharz, Robert Makłowicz i on też poleca janowski pieróg gryczany, który wypiekany jest na słono, bo jaglany jest słodki jak sernik i jak on może być też z rodzynkami. Z kolei w Biłgoraju odbywa się co roku Jarmark Kresowy, ale to na wiosnę, więc jeszcze przed wysypem letnich rozrywek. Obie imprezy: janowska i biłgorajska stoją pod znakiem promocji regionu i tutejszego folkloru. Dowodem na to nie tylko stoiska z regionalnymi potrawami i wypiekami. Na Gryczakach stoiska uginają się od miodów i alchemii domowych trunków. Widziałam też wyspecjalizowanego producenta dżemu różanego: w słoiczkach różnych wielkości miał tylko ten jeden wytwór, którego produkcji poświęca swój wakacyjny czas. Ja zaś skusiłam się na wędzony biały ser z ziołami wyrabiany przez panie z Rudy. (O nalewkach próbowanych na kilku  straganach może zamilczę ;-) Nie da się wymienić wszystkich smaków i zapachów, niemniej regionalne jarmarki i festiwale produktów regionalnych stanowią okazję do wzbogacenia smakowych doznań. Stąd też na Festiwalu Kultur w Biłgoraju gospodarze częstowali gości i publiczność biłgorajskim pierogiem, a białoruscy goście z Mołodeczna przywieźli swój regionalny chleb oraz wędliny. 
      Festiwal Kultur odbył się już po raz czwarty. Jest to więc  impreza młoda (Gryczaki janowskie miały już w tym roku XV edycję). Jej znakiem rozpoznawczym jest spotkanie z kulturą regionu i konfrontacja z tradycją zaproszonych gości. Co roku przyjeżdżają inne zespoły i wykonawcy. Tym razem byli to aktorzy z Teatru Żydowskiego w Warszawie, Zespół Pieśni i Tańca "Ziemia Żywiecka" oraz dwa zespoły z Białorusi, z Mołodeczna: Zespół Taneczny "Białe Skrzydła" i Studio Wokalne "Nuty Życia".  Biłgoraj reprezentowały formacje taneczne i teatralne działające w Biłgorajskim Centrum Kultury: Grupa Folklorystyczna "Pokolenia" i Teatr Poezji i Piosenki. Finałowy koncert trwał nadspodziewanie długo, dwie i pół godziny. Każdy chciał pokazać to, co ma najlepszego. Była więc wspaniała białoruska pieśń o chlebie i soli (chlebem częstowano też publiczność), były taneczno-folklorystyczne pokazy prania bielizny w strumieniu, pożegnania i powitania sitarzy, żydowski taniec weselny, góralskie popisy skakania przez ciupagi i kapelusze oraz żydowskie szmoncesy. Szczególnie jeden warto zapamiętać, może się w życiu przydać: o rodzajach długów. Żyd mówi do dłużnika:
- Panie Rappaport, pan rozumie, można nie oddać 10 złotych, no, jak ktoś jest wielka szuja może nie  oddać 20 złotych, ale każdy dług powyżej 100 złotych jest honorowy i oddać trzeba.
- Ja mam inny pogląd na tę kwestię, panie Gutman - odpowiada dłużnik - można oddać 10 złotych, jak ktoś jest niespełna rozumu, może oddać 20 złotych, ale każdy dług powyżej 100 złotych jest fikcyjny!
      Została też wyjaśniona kwestia ogólnoświatowego kryzysu finansowego. Rzecz okazała się zawiła, chociaż w sumie prosta: Ameryka pożyczyła pieniądze Anglii, Anglia Francji, Francja Włochom, Włochy Szwajcarii, a ze Szwajcarii pieniądze poszły znowu do Ameryki! 
- To gdzie te pieniądze?!
- No z tego wynika, że my je mamy! 
      Nie umiem powtórzyć pozostałych rozmówek Gutmanowo-Rappaportowych, ponieważ łezka w oku zakręciła się podczas pieśni znanej z wykonania Bernarda Ładysza. Tym razem zespół z Białorusi zaśpiewał po białorusku, ale nietrudno było zrozumieć. Goście z Białorusi pochodzą z polskich rodzin, mają polskie korzenie i jak przyznali, poprzez taniec i śpiew chcą kultywować tradycję, kulturę polską na Białorusi. Mołodeczno jest miastem założonym w dawnym powiecie oszmiańskim (znanym z bajki "Przyjaciele" Mickiewicza), przed II wojna światową znajdowało się w granicach Polski. Goście przywieźli ze sobą nie tylko tańce i pieśni, ale i regionalne wyroby ludowe, hafty, serwety, drobiazgi, które można było nabyć na pamiątkę. 
     Chciałoby się chłonąć to wszystko, słuchać, podziwiać i wzruszać się. Kłopot w tym, że atrakcje te nakładają się terminami, trzeba wybierać, selekcjonować, z czegoś zrezygnować. Jesteśmy w jednym miejscu, nie mogąc być w innym. A gdziekolwiek się uda jednak dotrzeć, okazuje się, że warto było zapełnić kalendarz:
6 -12 sierpnia: Festiwal Stolica Języka Polskiego, Szczebrzeszyn
12 - 13 sierpnia: Gryczaki, Festiwal Kaszy, Janów Lubelski
12 - 13 sierpnia: Festiwal Kultur, Biłgoraj
12 - 15 sierpnia: Jarmark Jagielloński, Lublin
Jutro jadę do Lublina. Nie, dzisiaj jadę, kończę pisać tę notkę w poniedziałek o drugiej po północy. Heca będzie, jak zasnę gdzieś po drodze ;-)

6 komentarzy:

  1. Fajnie, że są takie festiwale. O kaszowym pierwszy raz słyszę.
    Ostatnio odkryłam niepaloną gryczaną, o wiele smaczniejsza. Z resztą ta palona rozgrzewa i dla takich kobiet jak ja niewskazana.
    Pozdrawiam Notario. :) .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Są kaszowe,cebulowe,chmielowe, tytoniowe, nie wiem,czy gdzieś i fasolkowy nie jest. Zależy co się uprawia na danym terenie.

      Usuń
  2. właściwie to piszę kolejny raz, zawsze do połowy i "czynniki obiektywne" się włączają. Pada, wszystko ucichło, posnęło,reszta niech poczeka:)) Zazdroszczę gryczaków. Jadłam pierwszy raz pierogi z kaszą gryczaną i twarogiem u mojej koleżanki z Majdanu Lubelskiego.Pycha.Robię, ale wiem, ze można też nadziewać bułeczki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie,Kochana,nie chodzi o pierogi nadziewane farszem z kaszą, ale o pieróg gryczany lub jaglany pieczony w blasze jak ciasto. To zupełnie coś innego.Owszem, może być w skórce z ciasta,ale najlepiej smakuje mi bez niczego,sam pieróg, skład masy jest recepturą strzeżoną przez każdą gospodynię indywidualnie ;-)

      Usuń
  3. To wróciłaś z tego Jarmarku w Lublinie czy jeszcze nie???
    :-)

    OdpowiedzUsuń