sobota, 2 stycznia 2016

"Wygląda na to, że niczego więcej już nigdy nie napiszę"




Z Dzienników Teodora Parnickiego:

1 IX 1982 Zaiste czarny dzień! w dziejach przebiegu mojej pracy nad Opowieścią o trzech Metysach. Wyrzuciłem do śmietnika ponad 100 stron rękopisu, owoc pracy kilku ostatnich dni.

4 X 1982 Zupełna katastrofa! Nic nie wyjdzie (...) z pisania nowej wersji drugiej części Opowieści o trzech Metysach. Podarłem to wszystko, co w kategoriach początku tej nowej wersji napisałem...

1 XI 1982 W dniu Święta Zmarłych samemu sobie urządziłem żałobę nie byle jaką - wyrzuciłem do śmietnika ponad 1000 stron rękopisu (odpowiednik mniej więcej 100 stron maszynowych) Opowieści o trzech Metysach...

29 XI 1982 U nas w domu nowość! przewrót!! wręcz trzęsienie ziemi!!! Prosiłem Elę, żeby (...) kupiła sobie prezent (...) Kupiła, owszem, prezent tani, ale niezwykły: szczeniaczka (chyba dwumiesięcznego!!). Nigdy nie mieliśmy dotąd psów same tylko koty!!!

2 VII 1983 Wypadł mi chyba jeszcze jeden ząb, ale w taki sposób, żem tego nie zauważył. I co się z nim stało? Czy go zjadłem? jeżeli tak, to co będzie??
      I znowu kontynuowałem próbę pisania powieści.

9 I 1984 Nie ma, niestety, niczego do napisania, poza tym, że ogromnie przygnębia mnie stan mojego zdrowia, a w szczególności wzroku.
      Nie udaje się mi się też walka z paleniem.

13 I 1984 Wiadomość poufna od Wacława Sadkowskiego, że tymczasowy zarząd PEN Clubu postanowił wysunąć w tym roku moją kandydaturę do nagrody Nobla.
      L o s  s o b i e  k p i  z e  m n i e ??!!

12 II 1984 Wygląda na to, że niczego więcej już nigdy nie napiszę. Wszelkie próby pisania kończą się w granicach od kilku dni do 2 najwyżej tygodni uświadomieniem sobie stanu wyjałowienia.

24 VI 1988 Zrobiłem odkrycie - nieprzyjemne, powiedzieć nawet można, że zawstydzające, upokarzające...
        W przywiezionym z Meksyku Diccionario de los papas znalazłem informację (...), że Sweb Rycymer "powołał do życia" w Rzymie kościół ariański św. Agaty (Santa Agata dei Gothi). To się zgadza z moją wiedzą, że władza Rycymera w Rzymie datuje się dopiero od śmierci cesarza Majoriana (właśnie rok 461). Ale w moim Aecjuszu Pelagia chodzi do ariańskiego kościoła św. Agaty jeszcze przed r. 435!!!

19 VII 1988 Piłem alkohol (czerwone wino do obiadu) - absurdem albo oszustwem jest przysłowie "Bonum vinum laetificat cor hominis". Piłem wino, i wcale moje serce nie uradowało się! Może  za mało go piłem?!

15 XI 1988 Upadłem! (...) Upadłem i stoczyłem się po schodach w tył aż na dół.

23 XI 1988 Po południu w domu przez 30 minut z górą przemawiałem do magnetofonu w języku rosyjskim, na użytek Wacława Sadkowskiego, który ma omawiać moją działalność literacką w kierowanym przez p. Grzegorza Wiśniewskiego Ośrodku Kultury Polskiej w Moskwie.

1 XII 1988 Wacław Sadkowski telefonował po powrocie z Moskwy, o imprezie poświęconej mojemu pisarstwu mówił jako o bardzo udanej. W moim magnetofonowym przemówieniu w języku rosyjskim Rosjanie wykryli jeden tylko błąd lingwistyczny (...)

2 XII 1988 Ela kupiła w Desie gobelin na czystą (ale i ogołoconą) ścianę (...)

5 XII 1988 O godzinie 12:30 Teodor zmarł nagle w swoim fotelu. E.P.


PS Bonum vinum laetificat cor hominis - Dobre wino raduje serce ludzkie

16 komentarzy:

  1. Domyślam się, jak straszna musiała być dlań ta świadomość, że wyznaczonych sobie wyżyn już nie sięga i że ich już najpewniej nigdy nie sięgnie. Ale to też dowodzi jak wysoko sobie zawiesił poprzeczki; drobiazg z ariańskim kościołem w Rzymie, który większość pisarzy by skwitowała wzruszeniem ramion, dla niego był tragedią... Nie można mu nie współczuć...
    Kłaniam nisko:)
    P.S. Z tego, co mi wiadomem miał na Nobla naprawdę spore szanse.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świadomość bywa bardziej bolesna niż ból fizyczny. Dlatego też bał się depresji, z której już wcześniej raz z trudem wychodził. Dla mnie to najbardziej wstrząsający dziennik pisarza, jaki czytałam.

      Usuń
  2. Parnicki potrafił w powieści historycznej zapisać szczegóły i jednocześnie wyjść poza nie, dostrzec istotną i niezmienną naturę człowieka.Dzienniki( fragmenty, które cytujesz) pokazują jak ważne dla niego były owe darte kartki. Gdyby tak nie było, nic by o tym nie pisał.Może nie kartki, ale samo pisanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najważniejsze, przecież pisał, że pisanie jest sensem jego życia. Do samego końca...

      Usuń
  3. Takie wypisanie swoich emocji zapewne pomagało mu jakoś tam żyć.
    Pozdrawiam Notario. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że i tak był bardzo powściągliwy w opisywaniu emocji, bardziej koncentrował się na niemożności pisania i czytania.

      Usuń
  4. Ciało umierało...Dusza walczyła...

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakkolwiek na to nie patrzeć, to właściwie piękna śmierć. W swoim fotelu, SWOIM, na którym pewnie niejedna myśl się urodziła. Piękne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tego punktu widzenia tak, ostatecznie każdego przecież umrze, ale ta niedokończna powieść wywołuje żal i smutek.

      Usuń
  6. Przeczytałam ...tylko dzięki Tobie mam (blade) pojęcie o twórczości Parnickiego. Gdyby nie Ty znałabym jedynie "puste" nazwisko. A śmierć miał taką, o jakiej można zamarzyć, w domu...wśród swoich...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też poznałam go zbyt późno, choć pierwszą powieść czytałam jeszcze kiedy żył.

      Usuń
  7. Umierać w swoim domu mogą właściwie nieliczni, wybrani, tylko zazdrościć?
    j

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie tak, ale dzisiaj, mam wrażenie, ludzie nie chcą umierać w domu, zaklinając śmierć: może nie przyjdzie?...

      Usuń
    2. Może to raczej bliscy nie chcą zostawić "bez opieki" i nie pozwalają umierającemu umrzeć w domu. Dręczy mnie ten dylemat, ale masz rację, niektórzy nie wierzą w śmierć...

      Usuń
    3. To prawda, dzisiaj ludzie boją się śmierci bliskich w domu. A starsi ludzie często wolą w domu niż w jakimś szpitalu między obcymi.

      Usuń