poniedziałek, 20 lipca 2015

Taka muzyka chodzi za mną


        To miała być ta aria. Wciąż nie mogę znaleźć właściwego wykonania. Może kiedyś... może mam za mało czasu na szukanie. Ale jest i to niezłe. 
         Jedna z moich ulubionych oper: Ariodante (1735)  Haendla.  Ginewra oskarżona o spowodowanie samobójczej śmierci ukochanego, Ariodanta, odtrącona przez ojca, zostaje skazana na śmierć. Ale to nie śmierć własna jest dla niej najbardziej przerażająca, lecz bezpodstawne oskarżenie, za którym stoi potworna intryga jednego z najbardziej ohydnych operowych bohaterów, Polinessa.

Il mio crudel martroro
crescer non puo di piu,
morte, dove sei tu,
che ancor non moro?

Vieni, de` mali miei,
no, che il peggior non sei,
ma sei ristoro.
___________________________
Jakże wielkie moje umęczenie (udręczenie?)
 (chyba najlepiej byłoby: mój okrutny losie...)
nic nie może być gorszego,
śmierci, gdzie jesteś,
że wciąż nie umieram?

Przyjdź,  w moim bólu
nie jesteś najgorsza, 
jesteś wybawieniem.

Mój okrutny...

Cudowna instrumentacja, instrumenty w służbie emocji, wielkiego dramatu duszy. A jednak muzyka mimo to niesie ukojenie.




PS Ariodante żyje :-) Ma do zaśpiewania jedne z najpiękniejszych arii w dziejach opery. Wszystko się wyjaśni. 

12 komentarzy:

  1. Różne rzeczy za mną "chodziły", ale muzyka jeszcze nigdy...;o)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie znalazłam tu ukojenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie każdy odbiera tak samo, ja lubię takie nastroje :-)

      Usuń
  3. Też bym nie mniemał o tej muzyce, że jakie przynosi ukojenie... Dla mnie smutna przeraźliwie i idę co rychlej jakiego pocieszenia w piwniczce poszukać...
    Kłaniam nisko:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No smutna, ale muzyczne mnie uspokaja ;-) A w piwniczce na pewno lepsze pocieszacze są!

      Usuń
  4. Nie wysłuchałam, bo nie jestem u siebie tylko w podwarszawskiej bibliotece.
    Ale wierzę Ci...

    OdpowiedzUsuń
  5. Niespodziewanie pełny głos, zupełnie nie "pasuje" do twarzy na zdjęciu. Akurat ta aria była mi za długa. Nie zachwyciła (a Dopo Notte - bardzo). Ale dokładnie wiem, jak muzyka za tobą chodzi:) Za mną często też::)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. prawda, jaka dziwna niekompatybilność wizerunku z głosem? ;-) Dlatego nie należy oceniać po wyglądzie :-)

      Usuń
  6. notario, jeśli muzyka z Tobą, wszystko jasne:))
    operowe perypetie wydają się sztuczne, ale "przerysowanie" jest naturalną cechą sztuki. Wierzę w działanie kojącego smutku:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Operowe perypetie to tylko sztalugi, na których kompozytor zwiesza swoje muzyczne dzieła :-) I te podziwiamy.

      Usuń