piątek, 16 stycznia 2015

Wiem, już późno...

    Na drugim blogu nowy wpis - Sztuka zwykłych kobiet

       Wiem, już późno, ale daleko jeszcze do trzeciej nad ranem, kiedy umierają poeci. Bolesne wchodzenie w nowy rok wiersz za wierszem, wers za wersem, krok za krokiem, z ręką zawieszoną w powietrzu. Na pożegnanie. Nawet mróz nam odpuścił. A tak bardzo zimno. Strach otwierać gazetę, nawet wirtualną, bo i tam prawdziwa śmierć. W środku dnia widziałam kołujące wrony nad pustym placem po wyburzonym budynku. Tam nie ma nic, tylko dziura w ziemi. A one coś widziały jednak. Nowy wspaniały świat czy wszystkie stare zbrodnie nowym kołujące tańcem? Liczymy dni według kalendarza, od daty do daty, z roku na rok, bo chcemy zapanować nad czasem. A to tylko złudzenie. Czas robi swoje nie oglądając się na nas, pewnie nawet nas nie zauważa, a my zostajemy z niczym. Dziura w ziemi. Czym ją zapełnić? Czym zaznaczyć obecność i własne przemijanie? Pytasz, co u mnie słychać. To znaczy, co się dzieje, tak? Ależ nic ważnego. Nic istotnego. A słychać?... Owszem, słychać. Dudnienie pociągu w środku nocy - taki układ ulic, że niesie pogłos na drugi koniec miasta. Krakanie wron nad ranem na trawniku (ktoś wyrzucił bułkę) i wieczorem w koronach drzew. Od lat te same dźwięki, głosy i muzyka. To one, tak ulotne, a trwają na przekór kolejnym datom. Dźwięki, głosy, skrzypce, fortepiany, plusk deszczu, krakanie, wiatr... Muzyka.
      Wiedziałam, że jak otworzę tę stronę, znajdę ją.

 Nowa płyta Phlippe`a Jarousskiego: Vivaldi. Pieta. Sacred works for alto


20 komentarzy:

  1. Ja tam nie śpię.
    Dziura w ziemi była, jest i będzie. Możemy usiłować śmierć wykończyć pamięcią i kulturą, ale szczerze, to tylko doraźne. Zostanie gwiezdny pył. Czarne dziury i rozszerzająca się w nieskończoność materia. Kto wie, ile światów przed nami już wchłonęła? I ostatecznie nie zapamięta nikt niczego i śmierć wygra na zawsze, nawet nie pozwalając przetrwać komukolwiek, to będzie sobie zdawał z niej sprawę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czuwasz! ;-) Jakoś tak fatalistycznie się zrobiło :-(

      Usuń
    2. No wiem właśnie... I finalnie. Czasem tak się robi. Idziesz już spać? Bo ja to rozważam.

      Usuń
    3. Poszłam spać ;-) Musiałam, jak się idzie do pracy na 7:30 ;-)

      Usuń
  2. A ja to mogłabym coś napisać o różnych porannych odgłosach, bo budzę się bardzo wcześnie. Odgłosy wielkiego miasta, nawet przy zamkniętych oknach i z wysokości 10 piętra to też cała gama dżwięków, jęków, świstów. Zawsze myślę dlaczego nocą wszystko jest wyrażniejsze i dosadniejsze. Takie z innego świata.
    Z zaświatów. Dlatego, że ciemno???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic nie rozprasza dźwięków, mniejszy ruch na ulicach :-)

      Usuń
  3. Skoro w nocy sama nicość, więc czas na słońce...Pięknie świeci w Zaścianku...;o) I muzyka radośniejsza...;o)

    OdpowiedzUsuń
  4. tęskniłam za Jaroussky'm, chciałam prosić, może prośba niewypowiedziana doleciała? A może prosiłam? Proszę, nie siedźcie nocą, takie myśli przychodzą.
    Pięknie napisałaś, pięknie i smutno, ale to chyba dobra para. Mam nadzieję, nie jedyna na ten rok,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Dopiero początek roku, na pewno i inne konfiguracje się pojawią :-) Jaroussky śpiewa nieproszony ;-)

      Usuń
    2. Ale czemu? Nocą smakuje wyborniej czasem, tylko lękliwiej.

      Usuń
    3. Myślę, że Czesi chodzi o nasze zdrowie ;-) Najpierw w młodości szafuje się nocami trwoniąc je na zachcianki, poszukiwania, doznania i z powodu zachłanności, potem następuje czas uspokojenia, kiedy noc jest czasem dla snu, a jeszcze później, w tak zwanej jesieni życia człowiek już tyle snu nie potrzebuje i znowu ma noce tylko dla siebie, a wtedy czasem marzy, żeby zasnąć a nie może ;-)

      Usuń
    4. Jak jest apetyt, smakuje zawsze:)). Wpadłyście w taki czarny smutek, że tylko głos i uroda Filipa mogły to osłodzić:)))
      cz

      Usuń
    5. Oj tam, zaraz czarny smutek, to tylko egzystencjalne dumania ;-) A Filip tak ładnie z nimi koresponduje :-))

      Usuń
  5. A dla mnie kontratenor nie istnieje i nie jestem w stanie zrozumieć w czym tkwi piękno tego głosu. Może to wyższy stopień wtajemniczenia. Niedawno w jednym z komentarzy w tym blogu przeczytałam, że tenor jest głosem nienaturalnym. To co w takim razie powiedzieć o kontratenorzę? Tylko proszę nie mówić, że to następcy kastratów.

    OdpowiedzUsuń
  6. Uzupełnienie komentarza o kontratenorach

    Zapomniałam się podpisać: Jola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie jakie głosy najbardziej Ci leżą? Wiem, że tenor, bo o Kaufmannie była mowa, ale jak inne? Baryton? Bas? Ja zaś nie ukrywam, że kontratenorów lubię i to bardzo, chociaż nie w ciemno i nie wszystkich. Natomiast nie umiem wytłumaczyć dlaczego, po prostu lubię i już :-) Kiedy zachwyciłam się jednym (to nie był Jaroussky) zaczęłam słuchać innych i tak już poszło i trwa do dzisiaj. Można sobie czytać o technice ich śpiewania, oni sami często odpowiadają na te pytania, ale to i tak nie wyjaśnia, dlaczego te głosy mi się podobają. Znam też opinie, że wszyscy kontratenorzy to w zasadzie falseciści i obsadzanie ich w operach to wielka pomyłka. Ale cóż, na lubienie nie ma argumentów ani "za", ani "przeciw" :-) Mam na przykład problem z sopranami, trudno mi się ich słucha, oczywiście są takie, które lubię i cenię także, ale muszę się długo przekonywać. Pamiętam, kto napisał komentarz o nienaturalności tenora, ale to już każdy niech sam wybierze, co i kogo lubi. Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Czy dobrze się domyślam, że to od Andreasa Scholla zaczął się Twój zachwyt kontratenorami? Jeśli chodzi o męskie głosy to tenor (oprócz tenore di grazia ,ten właśnie rodzaj głosu ma partie pierwszoplanowe, ) baryton i bas-baryton. Ale na pierwszym miejscu jest tenor spinto - dawniej Placido Domingo, a dziś Kaufmann.
      Tak, na lubienie nie ma argumentów "za" i "przeciw". Jeśli chodzi i soprany to nie podobają mi się "lekkie" mozartowsko-rossiniowskie z przyczyn j.w.
      Pozdrawiam Jola

      Usuń
    3. korekta:
      Jeśli chodzi o glosy męskie to tenor (oprócz "tenore di grazia", bo nie lubię oper Mozarta i Rossiniego, w których to operach z reguły "tenor di grazia" ma partię pierwszoplanową), baryton np. taki jak niezapomniany Andrzej Hiolski i bas-baryton. Ale na pierwszym miejscu tenor spinto - dawniej Placido Domingo, a obecnie Kaufmann. Jeżeli chodzi soprany, to nie podobają mi się "lekkie" mozartowsko-rossiniowskie - z przyczyn j.w.
      Pozdrawiam Jola

      Usuń
    4. Ok, wszystko jasne :-) O, tenor spinto rzeczywiście - duże możliwości. Całkiem zrozumiałe. Hiolski :-) Placido Domingo należy do tych, których cenię i podziwiam, ale nie zawsze wpadam w zachwyt ;-)
      Spośród kontratenorów Scholl rzeczywiście był najpierw, a on teraz zaczyna śpiewać czasem swoim normalnym głosem, barytonowo.

      Usuń