Wszystko piękne, ale najlepsza jest partia basu - Polifema. Wielki, nieporadny, brzydki, okrutny olbrzym zakochany w morskiej nimfie Galatei. Takie śmieszne, że aż smutne, tym bardziej, że Polifem zabija z zazdrości ukochanego Galatei - Akisa.
Krótka, jednoczęściowa ni to kantata, ni opera, określana jako serenata, muzyczna perełka młodego (23 lata) Georga Friedricha Händla Aci, Galatea e Polifemo (1708). W późniejszym czasie kompozytor przerobi młodzieńcze dzieło na wersję angielską, następnie jeszcze raz rozbuduje do trzyaktowego rozmiaru, ale zgoła niepotrzebnie, bo już pierwotna wersja ma wystarczająco dużo uroku oraz wirtuozerii, stwarzającej pole popisu dla śpiewaków, szczególnie w partii basowego Polifema.
Utwór w stylu świeckim zamówiła u Händla prawdopodobnie księżna Aurora Sanseverino Gaetani (1669 -1726), prowadząca w Neapolu coś na kształt literackiego salonu. Księżna Aurora była kobietą wykształconą, poetką, występowała na scenie jako aktorka, być może nawet pisywała anonimowo sztuki, patronowała wielu artystycznym przedsięwzięciom, w tym kompozytorskim poczynaniom między innymi Francesco Manciniego, Nikola Porpory, Alessandro Scarlattiego i młodego Händla właśnie. Korespondowała z artystami swojej epoki, fundowała kościoły i teatry. Świecką kantatę zamówiła na ślub swojej siostrzenicy, dlatego nie jest to pełnooktawowa opera, mimo to wywiera równie dramatyczne wrażenie.
Temat zaczerpnięty z Metamorfoz Owidiusza opowiada o zazdrosnej miłości Polifema do morskiej nimfy Galatei, która jednak zdecydowanie odrzuca jego zaloty. Upokorzony adorator, będąc świadkiem czułego spotkania ukochanej z Akisem, w szale morduje szczęśliwego kochanka nimfy, ta zaś zamienia go w strumyk, zapewniając mu w ten sposób nieśmiertelność. Zanim to jednak nastąpi zakochany Polifem, w całej swej niezdarności i mimo odrażającego wyglądu, śpiewa tęskną arię, w której porównuje się do ćmy wpadającej w ogień miłości.
Śpiewa Christopher Purves
A tak śpiewa Laurent Naouri też jako Polifem.
Niestety, Galatea pozostaje niewzruszona. Jej jedyną miłością pozostaje Acis, który uwodzi pięknym sopranem Sandrine Piau.
Georg Friedrich Händel – Serenata Aci, Galatea e Polifemo
48. Międzynarodowy Festiwal Wratislavia Cantans |
6 września 2013 r. |
Wykonawcy:
Giovanni Antonini– dyrygent
Roberta Invernizzi– sopran - Acis
Sonia Prina– kontralt - Galatea
Christopher Purves– bas - Polifem
Chór Filharmonii Wrocławskiej
Il Giardino Armonico
Giovanni Antonini– dyrygent
Roberta Invernizzi– sopran - Acis
Sonia Prina– kontralt - Galatea
Christopher Purves– bas - Polifem
Chór Filharmonii Wrocławskiej
Il Giardino Armonico
Nie było mnie tam, ale słuchałam ;-)
Nie mogę pisac o muzyce, przy Tobie nie mogę:)) odczuwam jednak smutek, choć rozterki miłosne mam już dawno za sobą, odczuwam jej smutek, słyszę go w głosie.
OdpowiedzUsuńI czuję smutek, gdy słyszę klangor odlatujacych zurawi:))cz.
I pozbawiasz czytelników sporego udziału w życiu muzycznym Twojego regionu! Pisz!
UsuńSmutek jest stanem permanentnym człowieka myślącego. A przynajmniej wrażliwego. Chyba (?)
A ja właśnie 2 godziny temu z majątku swojego ziemskiego wróciłam, gdzie wczoraj "kartofle kopałam" - i urobiona straszliwie z wielką przyjemnością sobie przeczytałam i słucham i słuchać jeszcze długo będę.
OdpowiedzUsuńJa mam marchewkę. Ale ejszcze rośnie ;-) O ile spdanie deszcz, to urośnie. Słuchajmy więc między wykopkami ;-)
UsuńPosłuchałam, spodobało mi się...choć za taką muzyką nie przepadam...Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńKażdy lubi co innego, ale ta muzyka, takiego rodzaju, najlepiej brzmi w gotyckich światyniach, o których piszesz :-) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDobrze się ucywilizować przy takich dźwiękach...;o)
OdpowiedzUsuńAha, bo Ty z gór dzikich wróciłaś ;-)
UsuńOprócz muzyki podoba mi się tytuł Twojego postu:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Chyba rozumiem :-)
Usuńnotaria
Ja bym powiedziała, że chyba raczej za każdą namiętność trzeba zapłacić. Nostalgicznym nastrojem trochę powiało. Chociaż przyznam, że ten blask bas - barytonu? podnosi energię. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńTaki spiew wnosi dużo dobrej energii :-))
Usuńnotaria
Posłucham nocą, bo teraz za oknem huk, zgrzyt koparek i traktorów. Teraz idąc nad mój strumyk będę myśleć o Akisie. Podoba mi się( wiem, że nie lubisz "misi") taka śmierć. Ginie facet, a powstaje strumyk.
OdpowiedzUsuńAzalio, nie lubię błędów gramatycznych: "mi się" na początku zdania jest błędem. Ty napisałaś po czasowniku ("podoba.."), a to nie jest błąd, tak jest poprawnie :-)))
Usuńnotaria
...a ja - jak zwykle - nie na temat, bo ciągle pod wrażeniem zostaję przewspaniałego koncertu pt. Vitae Pomeranorum - Zaginiony Świat Muzyki Pomorskiej. We wnętrzach gotyckiego kościoła w Chojnie cudnie brzmiały symfonie Rosettiego...
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że jesteś pod wrażeniem - to sie liczy! Dzięki za aktualny link, bo wciąż się jakiś stary otwierał.
UsuńBardziej mi się podobało jak śpiewał Laurent Naouri. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPejo, nie dziwię się, bo i głos i aria piękne :-)
OdpowiedzUsuńO tej godzinie taki śpiew to rarytas. Sama bym się zakochała. Aromatka.
OdpowiedzUsuńAromatku, nie żałuj sobie, zakochanie to stan naturalny czystych dusz.
OdpowiedzUsuńnotaria