czwartek, 20 listopada 2025

Przed nami finały

      W 13. Międzynarodowym Konkursie Pianistycznym im. I. J. Paderewskiego w Bydgoszczy pozostały już tylko występy finałowe. Wczoraj Jury pod przewodnictwem Piotra Palecznego ogłosiło finalistów, którzy wykonają wielkie koncerty:

Aoshima Shuhei z Japonii - I koncert fortepianowy Es-dur Ferenca Liszta

Kim Jiyoung z Korei Południowej - Koncert fortepianowy nr 3 c-moll Beethovena

Roh Hyunjin z Korei Południowej - również Beethovena Koncert fortepianowy nr 5 Es-dur

oraz dwaj ostatni uczestnicy wykonają ten sam Koncert fortepianowy nr 1 d-moll Johannesa Brahmsa:

Lin Pin-Hong z Tajwanu 

Cecino Elia z Włoch

       W półfinałach wystąpiło dziesięcioro pianistów, w tym Polak Michał Oleszak. Niestety, nie wszedł do ścisłego finału, podobnie jak ulubieńcy publiczności Takuma Onodera (przyznaję, także mój faworyt) z Japonii i Ivan Szemczuk z Ukrainy.  Wielu słuchaczy kibicowało także Michelle Candotti, która nie weszła nawet do półfinału. Widać tutaj, jak rozmijają się sympatie słuchaczy i decyzje jury. Rozbieżność  raczej nie do pogodzenia. Publiczność oczekuje od artystów - bo chyba nie dotyczy to tylko muzyków - czegoś innego niż profesjonalni jurorzy. Mniej mnie fascynuje ścisłe wykonanie właściwych ćwierćnutek, ósemek i szesnastek, a bardziej obserwuję całość prezentacji, osobowość, emanowanie muzyką w całej postawie. Takim właśnie wykonawcą jest moim zdaniem Onodera i liczyłam, że wejdzie do finału. Jednak jurorzy ocenili, że jest mniej fascynujący niż inni. Moje nieprofesjonalne oceny pozostają dla mnie, one zdecydują, czyje płyty chciałabym mieć do słuchania w przyszłości. 

         Spośród finalistów chętnie posłucham Włocha, jedynego Europejczyka w finale. Bo i w tym konkursie, podobnie jak w Chopinowskim, Azjaci są w większości. W finale tegorocznego Konkursu Chopinowskiego jedynym Europejczykiem był polski pianista Piotr Alexewicz. Pozostali to Azjaci, a jeśli Amerykanie, to przecież jeden nazywa się Lu, drugi Yang, a Kanadyjczyk to Chen - wszyscy z azjatyckimi korzeniami. Czy to właściwe zwracać uwagę na narodowość i pochodzenie, gdy ocenia się kunszt artystyczny? Być może nie, ale to przyjemny oddech, gdy nieraz po akrobatycznych wręcz popisach technicznej biegłości pianistów z Chin czy Japonii posłucha się "europejskiego" wykonania. Coś w tym jest, że nawet w porównaniu z wykonaniem Onodery, (który jest według mnie fenomenem), Mozart pod palcami pianisty Ukraińskiego zabrzmiał bardziej "mozartowsko", tworząc atmosferę XVIII-wiecznej europejskiej muzyki salonowej. 

         Ekwilibrystyką pianiści mogli się też popisać w utworze skomponowanym przez Krzysztofa Herdzina na specjalne zamówienie Konkursu. W zakończonym wczoraj półfinale każdy uczestnik obowiązkowo wykonywał zamówiony utwór: Arrectis auribus. Co, ciekawe, ten jeden utwór wykonywali z partyturą na fortepianie, tylko zdaje się dwóch uczestników grało go z pamięci, a byli to Onodera i Szemczuk. Jak widać, nie miało to wpływu na ocenę jury. Kompozycja Herdzina wydaje mi się trudna technicznie, niemniej im więcej razy jej słucham, tym bardziej mi  się podoba, zwłaszcza pierwsza część, dosyć dynamiczna, z mocnym wejściem. Nie mam pojęcia, co to takiego, o czym i jak powinno być zagrane, bo nikt wcześniej, przed konkursem tego nie grał. Które więc wykonanie będzie można uznać za wzorcowe? Może powinien zadecydować kompozytor? A może bawił się po prostu słuchając różnych interpretacji?  

         Posłuchajmy tej kompozycji w wykonaniu finalisty. Nie ma fragmentów nagrań pojedynczych wykonawców, wiec załączam transmisję z wczoraj od środka, pierwszy utwór, na którym się otwiera klip, to właśnie kompozycja Herdzina. Cecino Elia gra z partytury na tablecie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz