niedziela, 23 lutego 2020

Dali totalny

     Do muzyki z Montserrat jeszcze wrócę, a dzisiaj o szalonym malarstwie. Trzeba to jasno powiedzieć: Salvador Dali normalny nie był. Zwiedzanie Teatro-Museo Dali w Figueres jest jak wejście w majaczenia szalonej głowy. Sztuka karmi się symboliką i niezwykłymi skojarzeniami, artyści nieraz budują skomplikowane szyfry, których rozwikłanie może być i poznawcze i dostarcza wrażeń estetycznych, ale naprawdę nie jestem w stanie zrozumieć sensu noszenia bochenka chleba na głowie. Nawet jeśli ten chlebek bardzo się lubi. Takimi katalońskimi bochenkami wysadzone są dwie ściany Teatro-Museo, w którym Dali umieścił według swojego pomysłu różne prace, instalacje, obrazy, iluzuje, rzeźby, sypialnię i mauzoleum  z grobowcem oraz wypoczynkowy ogród. Na szczycie zaś dobudowanej Wieży Gali jako znak rozpoznawczy budowli widnieją olbrzymie białe jajka. Wewnątrz całość tworzy labirynt, którego nawet nie próbowałam rozwikłać, zdając się na swobodne wędrowanie z przystankami.
    Najpierw szukałam dzieł dobrze znanych, portretów Gali w różnych odsłonach. Jej twarz mają postacie Galatei czy Marii Magdaleny na wielu obrazach. Czasem Gala jest Galą, a czasem symbolem kosmicznych sił, podświadomych pragnień czy surrealistycznych wizji. Niemniej była muzą inspirującą, a Dali pozwolił sobie nawet powiedzieć, że jest dla niego ważniejsza niż pieniądze. W ustach tego sybaryty był to komplement najwyższej wagi.
     Kilka zaskoczeń.  Niesamowicie zróżnicowana, naszpikowana symbolicznymi odniesieniami sala główna zwana Pałacem Wiatrów z kolorowym iluzjonistycznym freskiem na suficie. Pod sufitem dookoła zaś znajdują się kwatery z płaskorzeźbionymi fryzami utrzymane w określonej tematyce, np. instrumenty muzyczne, narzędzia pracy. Obok zaś projekt sypialni z pozłacanym szkieletem (podobno szympansa), łożem na fantazyjnych nogach w kształcie węży oraz repliką jednego z najsłynniejszych obrazów - "Trwałość pamięci". To, że zaraz u wejścia rodzaj instalacji tworzy czarny "deszczowy" cadillac z żywymi ślimakami w środku, może szokować, ale przepiękny, zatopiony w plusku wody wewnętrzny ogród, gdzie można usiąść i zająć się systematyzowaniem zgromadzonych wrażeń niewątpliwie stanowi zaskoczenie pozytywne. 
     Pozornie mogłoby się wydawać, że nie da się odnaleźć myśli przewodniej, idei spajającej życie i dzieło artysty. Zbyt wiele tu nieoczywistych skojarzeń, deformacji, absurdu wymykającego się racjonalizacji. Kiedy jednak przyjrzymy się dokładniej poszczególnym dziełom, widać, że cała twórczość Dalego jest mocno osadzona w tradycji. Tropy prowadzą do mitologii, klasycznych form, kulturowych toposów znanych od wieków, które artysta przetwarza, przefiltrowuje przez własną osobowść. Przykładem może być obraz "Kiedy pada, pada" zbudowany z szeregu symboli odnoszących się do motywu vanitas. Ze swojej istoty jest to dzieło iście barokowe w wymowie. Raz za sprawą nagromadzenia rzeczy (silva rerum),  z drugiej zaś strony ze względu na wanitatywną ich symbolikę. Nieodparcie nasuwa się też skojarzenie z Wergiliuszowym sunt lacrimae rerum.  Deszcz, tytułowe "pada, pada",  wyraża głębokie odczucie przemijania, może nawet żalu za upływającym życiem i światem. 
     Salvador Dali odznaczał się osobowścią niewątpliwie oryginalną i w dużym stopniu narcystyczną, będąc świadomym własnej genialności. Zapewne był trudny w bezpośrednim kontakcie, wielokrotnie dawał wyrazy przekonania o swojej wyjątkowości, ale trzeba przyznać uczciwie, że miał w tym wiele racji. 
     Na koniec wyjaśnijmy, dlaczego Figueres. Tam właśnie Dali się urodził i tam zmarł (1904 - 1989). Na muzeum wykupił od miasta zrujnowany budynek teatru, który odremontował, rozbudował i wyposażył przekształcając w pałac sztuki swojego imienia. Skromne miasteczko Figueres otrzymało dzięki temu drugie najczęściej odwiedzane muzeum w Hiszpanii.   


Argus - w okach pawiego ogona malarz ukrył patrzące na odbiorcę argusowe oczy

Kopia obrazu "Trwałość pamięci" zawieszona w sypialni nad łóżkiem

Galatea sferyczna - z twarzą Gali oczywiście

Kiedy pada, pada

Poetycka Ameryka - przed tym obrazem toczyła się długa dyskusja o symbolicnzych znaczeniach postaci sportowców i czarnej plamy


Halucynogenny torreador - w żaden posób nie wiadomo, dlaczego torreador, skoro naprzeciw wyłania się szereg posągów w pozie Wenus z Milo 

Ogród wewnątrz Muzeum

 Ogród


Salvador Dali siedzący w fotelu na kolumnie z opon samochodowych - z jednej strony apoteoza, a z drugiej satyra na megalomanię

Zwiedzałam 14 lutego

8 komentarzy:

  1. no to się napatrzyłaś- moc wrażeń.Prowadziłaś dziennik podróży? Ja by wszystkiego nie spamiętała.
    Dali- artysta-legenda. Inaczej być nie mogło.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie prowadziłam, nie miałam czasu ani nawet nastroju, starałam się zapamiętać wrażenia. Wcześniej próbowałam czytać przewodnik, ale nie skończyłam. No i poszłam na żywioł.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeju, literówki poprawiłam, masakra taki żywioł pisarski ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękny żywioł Ci wyszedł...;o)

    OdpowiedzUsuń
  5. Skoro plany zawodzą, trzeba korzystać z tego, co możliwe ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Alez mialas artystyczno-intelektualne przezycia!!!!

    OdpowiedzUsuń