sobota, 8 lutego 2020

Powrót miasta neonów

     Czy doczekamy powrotu neonów do miasta? Kiedyś były nieodłącznym atrybutem handlowych ulic. Później zniknęły wyparte przez ledowe świecidełka bijące po oczach. Zrobiło się koszmarnie pstrokato i mrugająco. Ale wracają. Są miejsca w świecie, gdzie nadal tworzą mistrzowie tradycyjnych neonów.  Na przykład w Hongkongu do dziś działają mistrzowskie pracownie, w których bardziej nastawieni na szacunek dla tradycji właściciele sklepów czy usług zamawiają neonowe reklamy uliczne. Jest ich coraz mniej, dlatego Mariusz Bogacki postanowił je uwiecznić na swoich zdjęciach.  W polskich miastach neony prawie całkowicie zniknęły.  Nie tylko proces produkcji jest długi i żmudny, także późniejsza konserwacja i naprawa wymaga więcej zachodu niż nowoczesne ledowe żarówki. Może jednak wrócą? Przynajmniej częściowo? W kilku miejscach? Choćby w Lublinie? 
      NeonArt to wystawa współcześnie zaprojektowanych neonów inspirowanych Lublinem. W przedsięwzięciu wzięło udział osiemnaścioro artystów z całej Polski. Neony powstały dla konkretnych przestrzeni miasta. Nie wiadomo, które i ostatecznie ile z nich rzeczywiście trafi na ulice. Trwają przymiarki, rozmowy i ustalenia. Na razie neony można oglądać na wystawie w Centrum Spotkania Kultur. Niektóre mają urok swojskości - dla kogoś, kto zna Lublin i tutejszą tradycję. Na przykład Cebularz nawiązuje do lokalnego wypieku wpisanego na listę produktów tradycyjnych, a od 2014 roku chronionego prawem Unii Europejskiej jako produkt regionalny. Pamiętam z czasów licealnych, jak idąc rano do szkoły, po drodze zawsze wstępowaliśmy do najsłynniejszej w mieście piekarni i kupowaliśmy po jednym cebularzu. Prosto z pieca, jeszcze ciepłe, wybieraliśmy z olbrzymich koszy dobrze wypieczone i z największą ilością maku. Mimo współczesnych wszelkich obostrzeń prawnych, recepturowych i higienicznej sterylności tamten smak już nie wróci. Zapach roznosił się po całej ulicy. Więc Cebularz - czy zawiśnie gdzieś nad piekarnią? 


Spośród prezentowanych neonów podobało mi się jeszcze neonowe miasto wpisane w postacie może tańczącej pary, a może łyżwiarzy. Świetliste linie wyznaczają rozkład dzielnic, których nazwy da się odczytać.


Do konkretnej przestrzeni miejskiej nawiązuje też neon będący odwzorowaniem fragmentu projektu Osiedla Słowackiego:


Przy wejściu wita wszystkich gospodarz uchylający kapelusza:



Właściwie od niego powinnam zacząć prezentację. Jednak drugą postacią dość znaczącą dla miasta jest...


...Kot nawiązujący graficznie do twórczości znanego lubelskiego grafika i rysownika Andrzeja Kota, który pisał o sobie: "Kot? Zwierzę ogoniaste, czasami kanciaste". 
No i gdzieś w widocznym miejscu - na rondzie, nad ulicą, na Ratuszu (?), na Wieży Trynitarskiej (?) powinien zaświecić po prostu LUBLIN.



9 komentarzy:

  1. Uwielbiałam neon katowickiej herbaciarni Randia. Nie ma już ani neonu, ani tej herbaciarni. A neony były takie optymistyczne, tęsknię.

    OdpowiedzUsuń
  2. No właśnie, może inni też tęsknią i uda się odnowić przynajmniej częściowo dawnych ulic czar?...

    OdpowiedzUsuń
  3. A byłaś kiedyś w Muzeum Neonów?
    https://pl.wikipedia.org/wiki/Neon_Muzeum

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie, ale rozumiem, że Ty byłaś

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne że tak Jak się uda to zabiorę Cię tam jak przyjedziesz do mojej wsi.

      Usuń
  5. To była sztuka reklamy !! ;o)

    OdpowiedzUsuń
  6. O tak, mistrzowie robili najlepsze. Może to też stanie się jednym z ginących zawodów wartym specjalnej ochrony?

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten z kotem najbardziej mi się podoba. Jest rewelacyjny. Nie miałam pojęcia że są wystawy poświęcone neonom.

    OdpowiedzUsuń