sobota, 18 stycznia 2020

"Traviata" i inne

      Z programu transmisji z Metropolitan Opera wynikało, że w sezonie 2019/2020 będzie okazja posłuchać dwóch Polaków. W październiku w "Manon" Masseneta śpiewał Artur Ruciński, baryton występujący w MET już kolejny sezon. W maju na zakończenie sezonu w "Marii Stuart" Donizettiego wystąpi Andrzej Filończyk, baryton debiutujący na tej scenie. Ruciński debiutował w MET w2016 roku. Dla dwudziestopięcioletniego Filończyka będzie to debiut na nowojorskiej scenie i debiut w transmisji na cały świat. Żaden Polak dotąd nie pojawił się na scenie MET w tak młodym wieku.
     Metropolitan Opera w programie Live in HD jak co roku zaplanowała dziesięć transmisji kinowych. Pojawią się wśród  nich wspomniane wyżej dwie opery z polskimi barytonami. Jednakże w całym sezonie MET oczywiście wystawia więcej dzieł. Tymczasem niespodzianka - tylko w transmisji radiowej można było dzisiaj wysłuchać "Traviaty" z udziałem Aleksandry Kurzak w partii tytułowej Violetty Valery. Ostatnio nie miałam okazji słuchać naszej sopranistki, toteż z przyjemnością zasiadłam przy radiu, przypominając sobie przy okazji jak wspaniała jest opera Verdiego.
      Historia kurtyzany próbującej zerwać z dotychczasowym życiem w imię miłości i także w imię tej miłości odtrącającej zakochanego Alfreda to klasyczny wyciskacz łez znany z powieści "Dama Kameliowa" Aleksandra Dumasa syna. W przeciwieństwie do popularnych romansowych czytadeł powieść i opera powstała na jej pierwowzorze kończą się źle. Bohaterka, porzuciwszy ukochanego na kategoryczne żądanie jego ojca, umiera na gruźlicę. Ze współczesnego punktu widzenia najdziwniejszy jest powód, który zostaje przedstawiony jako rozstrzygający. Stary Germont (w powieści Duval), nie mogąc wpłynąć na syna, żeby porzucił Violettę, mówi, że związek ten zniszczy plany matrymonialne jego córki, a siostry Alfreda. I to jest clou intrygi. To znaczy rzeczywiście, on sobie tego nie wymyślił, takie zasady obyczajowe wyznawano w XIX wieku. Niemniej warto zauważyć, że bohaterka tak w powieści, jak w operze akceptuje ten argument i uznaje na tyle istotny, że gotowa jest  się poświęcić. Zrywa z kochankiem, nie wyjawiając mu powodów. On oczywiście jest rozżalony, oburzony, zawiedziony, wściekły, zazdrosny, niczego nie rozumie. Przecież mieli być razem na zawsze. Przecież się kochają. No cóż,  zaiste dziwne to nieco: wszyscy znają normy obowiązujące w tak zwanym porządnym środowisku,  a tylko Alfred nie wie, o co chodzi? Tak jakby wychowywał się gdzie indziej, jakby to Germont nie był  jego ojcem, jakby nie miał siostry, jakby kompletnie nie rozumiał, w jakim środowisku się wychował, w  jakim żyje. Biedaczek, całkowicie ślepy na otoczenie.
     Na szczęście muzyka jest bardziej konsekwentna. Aleksandra Kurzak fantastycznie budowała napięcie do samego końca, do pożegnalnej arii właściwie agonalnej. Premiera w obsadzie z polską śpiewaczką miała miejsce 10 stycznia. Dzisiejszego wieczoru było trzecie wystawienie, a następne odbędą się jeszcze 3 razy w styczniu (23, 26,31) oraz 2 razy w lutym (3, 7). Francisco Salazar napisał  szczegółową recenzję, w której omawia niemal każdą wyśpiewaną frazę. Uważa, że Kurzak jest najjaśniejszą gwiazdą tej realizacji, a jej interpretacja przemyślana i głosowo doskonała. Po prostu mistrzowska. Nie pozostaje nic innego,  jak kupić bilet i polecieć!

Oooo, już filmiki są.

4 komentarze:

  1. :-))))
    Przepiękne wykonanie!
    Poleciałabym z Tobą :-)... ale akurat w lutym będę się leczyć sanatoryjnie niedaleko Twojego miejsca zamieszkania...

    OdpowiedzUsuń
  2. Już niedługo Pierwsze Głosy będą przylatywać do Notki i arie pod oknami śpiewać, żeby na miłe słowa blogowe zasłużyć...;o)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O matko, to ja bym musiała jakąś scenę dla nich wybudować! Na razie mnie nie stać ;-)

      Usuń