poniedziałek, 16 października 2017

Apolloni

         Jest ich czterech: Paweł Zalejski - skrzypce,  Bartosz Zachłod - skrzypce, Piotr Szumieł - altówka, Piotr Skweres - wiolonczela, czyli Apollon Musagete Quartett (AMQ). A dzisiejszy o nich odcinek jest już trzeci na moich blogach. Najpierw pisałam TUTAJ, a następnie TUTAJ, gdy do szeregu nagród przez nich zdobytych dołączył Paszport Polityki. Rozwijają się brawurowo i wspinają coraz wyżej. Kameralny zespół założony przez czterech polskich muzyków w Wiedniu w 2006 r. już dwa lata później (2008) zwyciężył w Międzynarodowym Konkursie Muzycznym ARD w Monachium, obecnie występuje w najbardziej znanych i prestiżowych salach koncertowych Europy i USA. Po nagraniach youtubowych i płytowych wreszcie usłyszałam ich na żywo podczas tegorocznych Szalonych Dni Muzyki i to w dwóch koncertach. W pierwszym zaprezentowali utwory Strawińskiego (Tango),  Szostakowicza (Polka),  Arenskiego (Kwartet smyczkowy nr 2 a-moll), Dvořaka (Walce) i Fresedo (Vida mia), a w drugim Kwartet smyczkowy Dvořaka,  tegoż ponownie  Walce oraz ponownie Polkę Szostakowicza oraz  Schulhoffa Alla Czeca z Pięciu utworów na kwartet smyczkowy. Jak widać, było coś nowego i były powtórki. Powtórki bynajmniej mi nie przeszkadzały, bo mogłabym w ogóle posłuchać dwa razy identycznego koncertu. Było jednak podobnie, choć całkiem inaczej.
         Dobór utworów krótszych miał związek z hasłem tegorocznych Szalonych Dni Muzyki - La Danse. Taneczne rytmy, taneczne pasaże, zabawne przeróbki, wirtuozowska precyzja. Ale to dwa dłuższe utwory, czyli kwartety Arenskiego i Dvořaka stanowiły clou obu koncertów. Można było się zasłuchać, napatrzeć na współpracę muzyków, wzruszyć pięknym brzmieniem. Podczas Kwartetu smyczkowego Arenskiego kilkakrotnie przemknęło mi przez głowę nie dające się odpędzić pytanie na jakich skrzypcach gra Paweł Zalejski, że TAK brzmią? I już wiem: to skrzypce Girolamo Amatiego z 1615 roku. Przepiękny dźwięk! A Paweł Zalejski potrafi fantastycznie na nich grać, wydobywając niesamowite niuanse, tak miękko, delikatnie i przejmująco. Dlatego oba kwartety w programie koncertów były wskazane choćby dla pokazania pełnej skali możliwości tak instrumentu, jak instrumentalisty. Podobnie zresztą jak w przypadku Piotra Skweresa grającego na wiolonczeli Gennaro Gagliano z 1741 roku. Z kolei koleżanka zachwycona była miękkością altówki. Chyba więc chodzi tu raczej nie o rywalizację między instrumentami, lecz o precyzyjne współbrzmienie. Na tym polega gra w kwartecie: czterej wirtuozi w harmonijnej symbiozie :-)
           
       Grają:

Polka Szostakowicza

       

Tango Strawińskiego





Grają i opowiadają




A TUTAJ wywiad w Polityce

I jeszcze jeden ciekawy kawałek



Na koniec chciałam zwrócić uwagę, że zawsze są tak identycznie ubrani, że nawet spinki do koszuli mają takie same. Wiolonczelista Piotr Skweres zapuścił taką długą grzywkę, że widać mu tylko połowę twarzy, nie wiem, jak on nuty czyta ;-) Oba ich koncerty należały do tych, po których nigdzie mi się nie spieszyło, chociaż, jak wspominałam poprzednio, koncerty są tak ułożone, że chcąc zdążyć trzeba czasem biec schodami w górę, schodami w  dół i po zakrętach, ale w tym wypadku specjalnie  zarezerwowałam sobie czas na spokojne dosłuchanie do końca. Wyczytałam, że w grudniu występują w Katowicach. Biletów już nie ma. 

10 komentarzy:

  1. Nie wiem czy wypada, ale wystukiwałam nogą rytm taneczny:)) Jacy oni młodzi! I z takim dorobkiem. Wcale się nie dziwię, ze Cię zauroczyli mimo takich samych spinek w mankietach i przydługiej grzywki:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wypada, wypada, toż to tańce miały być, la danse :-)) Trudno było usiedzieć ;-)

      Usuń
  2. Słucham, słucham i oglądam przystojnych chłopaków...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiesz, sądzę, że mają o wiele więcej zalet niż tylko to, że są przystojni ;-)

      Usuń
    2. Dlatego też ich słucham, a nie tylko oglądam :-)

      Usuń
    3. Bo myślałam, że tylko za wygląd ich doceniasz ;-)

      Usuń
  3. coś mi się zblokowało i jak kliknęłam coby fonię uruchomić wyskoczyła mi zielona szmaciana lalka usłyszałam : Zuzia lalka nieduża...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łomatko! Aż sprawdziłam, u mnie wszystko normalnie się otwiera. Nie strasz, bo będę mieć koszmary;-) Zielona śpiewająca lalka, brrr!:-(

      Usuń