wtorek, 31 stycznia 2017

Na wystawach

      Jak się tak dobrze przyjrzeć, człowiek wpada w kompleksy, że o tylu rzeczach nie wiedział, albo jeszcze gorzej: wiedział, ale zapomniał. Na przykład taka święta Katarzyna Aleksandryjska:


Skąd miałam wiedzieć i pamiętać, że rzeźba z pracowni Jacoba Beinharta (1460 - 1525) znajduje się w zbiorach KUL? Niespodziewanie zdarzyło mi się przed nią stanąć oko w oko. Legenda głosi, że była mądrzejsza od 50. pogańskich mędrców, których w dyspucie zapędziła w kozi róg. Stąd księga trzymana w lewej ręce jako symbol mądrości. Miecz trzymany przez nią w prawej ręce symbolizuje męczeńską śmierć poniesioną w wyniku ścięcia. Postać sprawia majestatyczne wrażenie, zwłaszcza, że prezentowana była na podwyższeniu, więc patrzymy do góry. Nie tak jak święta Barbara z wieżą, której nienaturalnie wygięta sylwetka, w dodatku znacznie mniejszych rozmiarów, wraz z pucułowatą buzią wywołuje wręcz rozbawienie (zdjęcie gorszej jakości, ponieważ zrobione telefonem z katalogu wystawy):


      Takie i inne jeszcze zabytki, w tym niewystawiane na widok publiczny cymelia można było oglądać na wystawie 100 na 100. Sto najcenniejszych dzieł sztuki ze zbiorów KUL na stulecie KUL. Wystawa miała trwać w Zamku Królewskim do końca grudnia, ale została przedłużona do końca stycznia i dzięki temu jeszcze się załapałam. Mało tego, zwiedzanie jej było darmowe, w kasie odbierało się tylko bilet wstępu i w drogę. I tutaj mogę służyć radą, jak zwiedzić zamkowe pokoje królewskie całkowicie za darmo. Otóż wspomniana wystawa 100 na 100 została umieszczona na najwyższej chyba kondygnacji, toteż wspinać się trzeba było krętymi zamkowymi schodami aż się w głowie zakręciło. Ale że do schodów przejeść należało przez amfiladę królewskich komnat, toteż zaopatrzone w darmowe wejściówki obie ze Stokrotką przemaszerowałyśmy przez sale tronowe, sale balowe, sale audiencji, przedsionki królewskie, komnaty sypialne, gabinety, królewską bibliotekę podręczną, korytarze wypełnione po brzegi dziełami sztuki, ciesząc oczy do woli :-) Nawet Rembrandta podziwiałyśmy po raz nie wiem, który. 
       Wróćmy jednak do meritum, czyli celu wspinania się krętymi schodami. Katolicki Uniwersytet Lubelski, erygowany w 1918 roku, przygotowuje się do świętowania setnej rocznicy powstania. Prezentowana wystawa jest częścią obchodów okrągłej rocznicy. Oglądać na niej można rzeźby średniowieczne i współczesne, grafiki, malarstwo, starodruki, ceramikę. Wybrane dzieła można oglądać wirtualnie na stronie http://www.kul.pl/galeria,16771.html 
I chociaż jest tam wiele, jeśli nie większość eksponatów, to św. Barbary z wieżą nie znalazłam ;-) Podobnie jak średniowiecznych ksiąg rękopiśmiennych, jak zawsze zachwycających przepięknymi iluminacjami. Najstarszym dziełem tego typu jest Dekret Gracjana z 1300 r. Bardzo grubaśny! Miniaturki to ja mogę podziwiać godzinami, ale był za szybką i kartek nie wolno przewracać :-( Była jeszcze satyryczna książeczka z XV wieku Statek błaznów Sebastiana Brandta, ilustrowana rycinami w stylu Dürera. 
        Z ciekawostek warto wspomnieć o drewnianych rzeźbach aniołów w późnorokokowym stylu lwowskim. Postacie niezwykle dynamiczne, osiowo skręcone, usadowione na chmurkach. Przypominają mi anioły z bocznych ołtarzy sanktuarium w Krasnobrodzie, którego wystrój powstawał w tym samym czasie. A poza tym wiele ciekawego malarstwa, polskich i zagranicznych artystów, mało znanych i całkiem nieznanych, dlatego warto obejrzeć. Przepiękne Topole Marcelego Harasimowicza automatycznie przypominają bardziej słynny obraz Jana Stanisławskiego Topole nad wodą. Nastrojowe Mgły poranne Józefa Rapackiego mogłyby być ilustracją do poleskich powieści Marii Rodziewiczówny. A jak ktoś szuka wielkich nazwisk, to i takie znajdzie: Mehoffer, Włodzimierz Tetmajer, Leon Wyczółkowski, przepiękne Kwiaty w wazonie Józefa Pankiewicza, wręcz urzekające. Szkice Józefa Chełmońskiego, Jana Matejki, Piotra Michałowskiego. Ba, trzy "Nowosielskie" są nawet. 
      Przy części ceramicznej znowu wyszła ze mnie ignorantka. Nigdy jakoś nie miałam okazji oglądać filiżanek zdobionych reliefowo, więc gdy zobaczyłam ten komplecik misternie opleciony gałązkami poziomek i porzeczek z miśnieńskiej manufaktury, zapachniało mi najdelikatniejszą poziomkową herbatą:


Inne równie "pachnące" porcelany można obejrzeć na podanej wyżej stronie KUL-owskiego skarbca. Wpis miał być o dwóch wystawach, ale zrobił się długi i część dalsza może pojawi się później.

Ok, bonus :-) Jestem zachwycona tym obrazem.

Józef Pankiewicz, Kwiaty w wazonie.



100 na 100. Sto najcenniejszych dzieł sztuki ze zbiorów KUL na stulecie KUL. Zamek Królewski w Warszawie, 12 X 2016 - 31 I 2017. - Oglądałam 27 stycznia 2017.


16 komentarzy:

  1. Tę wystawę to dlatego przedłużono, bo wieść niosła, że jeszcze jej nie oglądałaś.
    Dopiero jak obejrzałaś to ją wczoraj zamknęli.
    Też te schodki zapamiętałam.
    No i te kwiaty w wazonie Pankiewicza przecudne.
    Dziękuję Ci bardzo.
    :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak podejrzewałam, ale nie chciałam wyjść na megalomankę ;-)

      Usuń
  2. Tam było coś co chciałam ukraść. To był podręcznik do geografii z czasów króla Stasia. Ale by się mój geograf ucieszył jakbym mu to w prezencie na urodziny dała.
    :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe czy by się równie cieszył, jakby Ci musiał paczki za kratki przynosić ;-) Jak będziesz chciała na drugi raz planować skok, to proszę mnie w to nie mieszać, bo mi bilety na balet albo opere przepadną!

      Usuń
    2. Notario - ale ja nie miałam zamiaru mieszać Cię w ten skok nawet nie stulecia tylko tysiąclecia. :-))
      Sama go chciałam dokonać.
      Zapraszam Cię natomiast na Plac Zamkowy...

      Usuń
    3. Możemy zrobić skok razem, ale pamiętaj, że dopiero po operze lub balecie ;-)

      Usuń
  3. W różnych miejscach na Zamku byłam, ale nie aż w tylu... święta Barbara powala urokiem osobistym, a filiżanka...ech...

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki za odrobinkę sztuki, bo tak się zagalopowałam w codzienności, że zaczynam wrastać w ściany...;o)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja właśnie wyjechałam na kulturę, bo stwierdziłam, że dłużej nie wytrzymam w równowadze psychicznej ;-)

      Usuń
  5. Przepiękna ta filiżaneczka.... chciałabym.... piłabym takiej...
    pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Filiżanka jest prześliczna. Lubię takie perełki.
    Wirtualnie zwiedziłam wszystkie skarbu Muzeum. Dzięki za drogowskaz:-))

    OdpowiedzUsuń
  7. cudeńka i do tego pięknie przez Ciebie opisane. Kwiaty Pankiewicza to anemony? Wybór przypadkowy czy z jakimś przesłaniem, na przykład symbolem wytrwałości i delikatności. Wtedy wiedziałabym na pewno, czym Cię uwiodły:)) cz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolorystyką, po prostu kolorystyką i fantastycznym pędzlem widocznym w sposobie oddania przezroczystości flakonu :-) Malarz nie podpisał nazwą gatunku, nieważne, jakie, wystarczy, że piękne :-)

      Usuń