Na Szalonych Dniach Muzyki (23 - 25 września, TWON) ze znanych mi wykonawców ponownie wystąpi Rosyjska Orkiestra Rogów, którą wszyscy się zachwyciliśmy ... jak dawno, to już 4 lata temu! W 2012 roku. A wciąż mi się wydaje, że słyszałam ich wczoraj. W tym roku pojawi się także akordeonowe krakowskie Motion Trio. A jak już wystąpią na La Folle Journee, z rozpędu zahaczą kilka dni później o Festiwal Skrzyżowanie Kultur (24 września - 1 października, namiot festiwalowy przed PKiN). A wracając do Szalonych Dni, pierwszego dnia na otwarcie będzie dyrygował sam Penderecki.
W sezonie 2016/2017 w październiku TWON przypomni Bajaderę z Maksimem Woitiulem świętującym 20-lecie baletowej kariery. Również w październiku polska literatura spotyka się z polską muzyką w premierze (21 X) Goplany Władysława Żeleńskiego (ojca Tadeusza Boya-Żeleńskiego). A potem to już na przemian raz balet, raz opera, czasem koncert. Ubiegłoroczna premiera baletu Krzysztofa Pastora Burza na motywach Szekspira oraz rzecz nowa Chopiniana/Bolero/Chroma (25 listopada), w którym Pastor też ma swój choreograficzny udział. A skoro o balecie mowa, to w karnawałowym czasie będzie można obejrzeć Casanovę w Warszawie naszego najlepszego choreografa oraz powtórzą Don Kichota.
Ale my do polskości wracajmy: Straszny dwór Moniuszki w długi weekend listopadowy to znacznie lepsza propozycja świętowania niż dęte przemowy lokalnych polityków. A w marcu nasz eksportowy śpiewak międzynarodowej sławy - Piotr Beczała - przyjedzie z recitalem (10 marca 2017). Może wreszcie uda mi się kupić bilet na Cud mniemany Bogusławskiego, ale jak patrzę, znowu w środku tygodnia, więc odpada możliwość przyjazdu.
Mozart będzie eksploatowany w Czarodziejskim flecie, chyba wolałabym się komediowo nastroić na Turku we Włoszech Rossiniego, chociaż patrząc na współczesną scenografię, mam wątpliwości.To może Orfeusz i Eurydyka Glucka w Operze Krakowskiej z całkowicie żeńską obsadą, bo przecież Orfeusz śpiewa altem. I uwaga, uwaga, nasz kolejny eksportowy międzynarodowy śpiewak - Mariusz Kwiecień w popisowej od wystąpienia w Metropolitan Opera partii Malatesty. To będzie początek grudnia - pytanie: w którym z czterech przedstawień wystąpi Kwiecień? Obsada jest bowiem podwójna. Ot, zagwozdka.
A tymczasem 8 października zaczyna się sezon transmisji z Metropolitan Opera. Na początek Tristan i Izolda Richarda Wagnera. Dyryguje Sir Simon Rattle. Reżyseruje - Uwaga! - Mariusz Treliński. Czy to zachęta do słuchania i oglądania? Zależy dla kogo ;-) Mnie bardziej intryguje Kawaler z różą z Renee Fleming i Eliną Garancą, ale to dopiero w maju 2017, dużo czasu jeszcze.
A wcześniej będzie mnóstwo atrakcji do wyboru. Czasem lepiej nie wiedzieć, żeby nie popaść w frustrację z powodu niemożności pogodzenia wszystkiego, co by się chciało zobaczyć i usłyszeć. Pozostaje pytanie zasadnicze: czy będą w 2017 r. Misteria Paschalia???
A tego Gościa to ja słucham od ponad 30. lat :-D Klasyka polskiej muzyki elektronicznej. Jak ktoś napisał w komentarzu: Jarre klęka ;-)
I na żywo z koncertu:
wiesz, pomyślałam, że listopad może byłby dobry i dla mnie:)) Muszę się rozpatrzyć.A Ciebie podziwiam za umiejętność planowania, precyzję i pasję. Nawet muzyka spoza światów przez Ciebie proponowana mnie nie przeraża:)) ps. podobno odkryto drugą planetę podobną do Ziemi.
OdpowiedzUsuńJaka precyzja, jakie planowanie?! Chciałabym, ale nie zawsze to możliwe ;-) Muzyka z drugiej strony świata jest całkiem przyjemna, celowo powstrzymałam się przed zamieszczeniem "E≠mc²", obawiając się zbyt wielkiego szoku dla nieprzyzwyczajonych;-) Marka Bilińskiego słucham jeszcze od czasów, kiedy szczytem domowej techniki były kasety magnetofonowe :-D
UsuńTeleportacja !! Tylko teleportacja...;o)
OdpowiedzUsuńDaj znać, jak opracujesz technikę!
UsuńCiekawe, czy któregoś dnia obudzę się dorośnięta do Pendereckiego...
OdpowiedzUsuńW zasadzie, czemu nie? Tylko raczej nie stanie się tak na zasadzie: zasnę i obudzę się, trochę trzeba się postarać.
UsuńMoże Ci się uda iść na Beczała. Bardzo Ci tego życzę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :) .
Jeszcze o tym nie myślę, za daleki termin.
UsuńW 2012 to chyba nie tu, skoro ten się poczyna blog od 2013-go...? A szkoda bo bym tych rosyjskich rogów posłuchał rad... Jegomości Bilińskiego żem za pierwszej jego płyty słuchał namiętnie, wielce tego naówczas znajdując odkrywczym i świeżym, ale po latach mi tenże entuzjazm doń przeszedł...
OdpowiedzUsuńKłaniam nisko:)
Jak wysłuchałam nagranie z koncertu, widać, że coś tam odświeżał w stosunku do pierwszej wersji. I nadal mi się podoba :-)
UsuńA wiesz, ja z Markiem do jednej klasy chodziłam 8 lat :) Tylko od czasu ukończenia szkoły nie spotkałam go już. Mimo upływu lat nie bardzo sie zmienił. A słucham go tylko, jak usłyszę, lubię.
OdpowiedzUsuńPotwierdzasz, jak mały jest ten świat ;-)
Usuń