środa, 12 sierpnia 2015

Ionesco

      Tak, po dniu 35-stopniowego upału poszłam na Lekcję Ionesco. Masochizm, prawda? Ale ja jestem aktualnie w okresie zadręczania się. Tegoroczna realizacja Teatru Mazowieckiego w obsadzie: Karolina Gorczyca, Wojciech Kalarus, Jadwiga Jankowska-Cieślak jeździ właśnie po kraju. Zaczęło się tak, że dwie babki w rzędzie przede mną gapiące się w swoje kolorowo świecące smartfony nie zauważyły, że Wojciech Kalarus wszedł na scenę w roli Profesora. Dopiero gdy Jadwiga Jankowska-Cieślak (Służąca) wrzasnęła, że idzie otwierać drzwi, smartfony zgasły. A po otworzeniu drzwi na scenę weszła w jasnej sukience Karolina Gorczyca, czyli Uczennica. 
       Spektakl odarty z faszystowskich pozatekstowych odniesień jest być może jeszcze bardziej absurdalny niż oryginał. Zarazem jednak krok po kroku odsłania się przed widzem przejmująca aktualność, straszna współczesność agresywno-pasywnych, dominująco-poddańczych, prowokacyjno-manipulatorskich relacji. Zastanawiające, że właściwie nie wiadomo, kto tu jest agresorem, a kto ofiarą. Co prawda Uczennica zostaje zamordowana przez Profesora, ale sytuacja nie jest taka czysta. Dręczą się wszyscy nawzajem. Profesor zadręcza Uczennicę pseudonaukowym bełkotem filologicznym o językach neohiszpańskich, ale można mu też współczuć, gdy czuje się przygnieciony głupotą Uczennicy, która nie jest w stanie pojąć prostego odejmowania. A przecież przyszła tutaj w celu zgłębiania wiedzy do doktoratu! Ambicje Uczennicy są wyraźnie na wyrost, znacznie lepiej wychodzi jej taniec flamenco. Profesor tworzy absurdalne teorie naukowe, ale chyba tylko po to, by ukryć rosnące pożądanie i agresję. 
        Wszystko jest takie wieloznaczne, choć absurdalne. Karolina Gorczyca i Wojciech Kalarus znakomicie niuansują postacie nie pozwalając widzowi na jednoznaczną ocenę bohaterów. Ale laur mistrzostwa należy się Jankowskiej-Cieślak, chociaż jej rola jest niejako poboczna. Pamiętajmy jednak, że niema rola Starego Wiarusa w interpretacji Ludwika Solskiego przeszła do legendy i historii teatru. Jankowska-Cieślak najpierw wchodzi jako niezbyt rozgarnięta służąca, pokrzywiona, schylona, opryskliwa, by w kolejnych odsłonach, wejściach stać się ni to duchem opiekuńczym Profesora, niemal gderliwą niańką, ni jego powiernicą, a na koniec wspólniczką jego mrocznych perwersji. Aktorstwo pierwsza klasa! Każdym wejściem przykuwała uwagę podnosząc napięcie. Bez niej spektakl byłby choreograficznym popisem siadania na fotelu, obracania się na stołku, wchodzenia na stół, przewracania mebli, biegania po scenie w wykonaniu dwojga pozostałych aktorów. 
        W sumie, gdyby zapytać, o czym jest właściwie tekst sztuki, nie umiem powiedzieć. Ale aktorstwo znakomite. Trochę to paradoks, ale tyle tylko mogę z siebie wykrzesać.
       
       

14 komentarzy:

  1. dziękuję. U nas nie jest źle, w znaczeniu temperatura. Jeżeli sala była klimatyzowana, spektakl, nawet w konwencji absurdu, może być "kompatybilny". Nie wiem czy Lekcja Ionesco odsłoni, że tylko w Naturze "przemoc" nie ma cech wyrafinowanego intelektualnie mobbingu:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, o Naturze nie było, chyba że naturze człowieka, a ta jest problematyczna

      Usuń
  2. Taki wysiłek umysłowy przy prawie czterdziestu stopniach ?? Podziwiam...:o)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wieczorem było jakby spokojniej na termometrze ;-)

      Usuń
  3. Nic nie jest w stanie wyrwać mnie z chłodnego domu, mam już dość
    j

    OdpowiedzUsuń
  4. Ty zawsze wiesz co robić.
    Sztukę najlepiej się odbiera w klimatyzowanych salach teatralno-muzealno-filharmonijnych. Dopiero jak się wychodzi potem na zewnątrz to w człowieka ta proza życia czyli afrykański upał uderza no i człowiek zapomina co oglądał/słuchał/podziwiał...
    :-) :-) :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, ja już na sali nie bardzo wiedziałam, o co chodzi ;-)

      Usuń
  5. Widziałam "Lekcję" Ionesco w Teatrze Scena Prezentacje w Warszawie w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku z Joanną Szczepkowską, Ryszardą Hanin i Mariuszem Benoit i do dziś pamiętam jak Joanna Szczepkowska na czterdzieści sposobów wypowiada zdanie "Zęby mnie bolą".
    Jola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem przekonana, że Gorczyca do pięt Szczepkowskiej nie dorasta, więc zazdroszczę takiej obsady.

      Usuń
    2. Wybieram się we wrześniu na to przedstawienie; będą grać w Warszawie, w Mazowieckim Centrum Kultury przy ul. Elektoralnej, gdzie Teatr Mazowiecki ma swoją siedzibę.
      Jola

      Usuń
    3. To świetnie, aczkolwiek obawiam się, że Gorczyca w konfrontacji ze Szczepkowską może rozczarować. Widać, po serii objazdowej będą grali u siebie.

      Usuń
    4. Wreszcie udało mi się zobaczyć ten spektakl Świetnie zagrany. Trudno porównać Gorczycę ze Szczepkowską bo grały zupełnie inaczej, każda z nich na swój sposób, ale zgodnie z zamysłem reżysera wcieliła się w rolę Uczennicy. Trzeba też wziąć pod uwagę fakt, że "Lekcja" w Teatrze Scena Prezentacje miała premierę przed 25 laty.
      Jola

      Usuń
    5. No zgadza się, minęło trochę lat, a w nowej obsadzie rewelacyjna jest Jankowska-Cieślak :-) Aż dreszcze przechodzą, tylko nie wiadomo do końca, dlaczego: z zachwytu, przerażenia, groteski czy wszystkiego razem.

      Usuń