Absolutna nowość. Pierwsze książkowe wydanie krótkich reportażowych notek Mirona Białoszewskiego z lat 1946 - 1950 publikowanych w warszawskiej prasie. Lektura obowiązkowa dla warszawiaków i dla wszystkich, którzy podziwiają Białoszewskiego. Reportaże z ulicy, z gruzów, z odbudowy stolicy, krótkie rozmowy ze zwykłymi ludźmi pracującymi przy odgruzowywaniu, z pierwszymi rzemieślnikami, którzy powrócili do stolicy, scenki obyczajowe, statystyczne wyliczenia, np. ile sklepów było na Marszałkowskiej w 1946 (aż 17 księgarń), ceny żywności na bazarku, obchody świąt, relacja z pierwszego koncertu muzyki operowej w "Romie", krótkie recenzje filmów i spektakli... Mnóstwo, mnóstwo wiadomości o życiu w odbudowywanej stolicy. I to wszystko już w iście specyficznym stylu Białoszewskiego, miejscami zapowiadającym później wydany "Pamiętnik z powstania warszawskiego". Bezcenne szczegóły życia, informacje, obserwacje, a wszystko zebrane w jednym tomie.
Jak wyznaje Adam Poprawa w posłowiu, zebranie notek wymagało siedzenia w bibliotekach i przeglądania powojennej prasy w poszukiwaniu tekstów podpisanych inicjałami (mb), tak bowiem podpisywał Białoszewski swoje dziennikarskie relacje. Pracował w trzech redakcjach. Najpierw w "Kurierze Codziennym", następnie w popołudniowym dodatku "Życia Warszawy" drukowanym pod tytułem "Życie Warszawy" Wieczór", przemianowanym z czasem na krótkie "Wieczór". Ostatnią redakcją był "Świat Młodych". Najcenniejsze są notki z dwóch pierwszych redakcji z lat 1946 - 1947, kiedy jeszcze naciski polityczne i cenzorskie nie były tak mocne. Mógł więc wtedy jeszcze Białoszewski przy okazji wspomnieniowego tekstu o powstaniu napisać krótkie zdanie: Potrącając o kości trupów, nasłuchiwali z lochów-kryjówek dygotu artylerii zza Wisły...
Faktu pracy redaktorskiej Białoszewskiego w "Kurierze Codziennym i "Życiu Warszawy" nie odnotowywały dotąd żadne biografie poety. Tym bardziej cenna jest ta publikacja, przywracająca kulturze Białoszewskiego reportera codzienności. Publikowany materiał świadczy o ruchliwości autora, który - także z braku innej możliwości - przemierzał pieszo Warszawę wzdłuż i wszerz zbierając materiał. Zaglądał do odbudowywanych domów, sklepików, schronisk, wspina się na gruzowiska (opis dramatycznej wspinaczki na siódme piętro zrujnowanego Prudentialu, z którego rozciągał się widok na skalę zniszczeń). Wzruszające odwiedziny w Instytucie Głuchoniemych, gdzie ociemniałe w wyniku ran wojennych dzieci uczą się brajla i potrzebują pomocy w zdobyciu specjalnego papieru do pisania, nowych książek o wsparcie dla nich.
Czytam i jestem zafascynowana reporterskim okiem i uchem Białoszewskiego. Nieprawdopodobne szczegóły życia, których nigdzie indziej zapewne by nie znalazł, jak wspomniane już statystyki sklepowe: Na Marszałkowskiej czynnych sklepów po stroni nieparzystej jest 253, po parzystej - 226. A dalej jeszcze szczegółowe wyliczenie: Piśmiennych jest 21, z obuwiem 18, księgarni 17, elektronicznych 16, perfumerii 13, mydlarni i farbiarsko-chemicznych 12, ze szkłem i porcelaną12. Białoszewski dodaje do tego liczbę kwiaciarni, aptek, owocarni, a nawet zakładów fryzjerskich. Kompletem do serii sklepów w innym miejscu jest opis wizyty na Bazarze Różyckiego. To przekrzykuje handlarzy płyta gramofonowa. Nowe płyty są po 3000 złotych, patefony od 10 do 12 tysięcy. Mijamy królestwo żyrandoli i wkraczamy w ulicę skarpetkową.
- Czysto wełniane 550 złotych! Brać, wybierać, kupować!
Autor odnotowuje ceny i porównuje je, stąd tytuł książki zaczerpnięty z jednego z tekstów: Na każdym rogu ta sama truskawka. Truskawki są takie same, a w zależności od miejsca ceny różne, co reporter skwapliwie podaje. Podobnie jak ceny usług, np. zegarmistrzowskich. A przy okazji fascynujący portret zegarmistrza: Pan Czyżewski pracuje w zawodzie zegarmistrzowskim od 24 lat. Praktykował u Gałeckiego na Marszałkowskiej. Później pracował w jednym z najstarszych zakładów - u Lilpopa przy ul. Wierzbowej. [...] Mistrz Czyżewski cały dzień spędza przy stoliku. leczy schorzałe zegarki, wymienia im zepsute części.
Takich portretów jest o wiele więcej. Z krótkich rozmów wyłaniają się postacie podane z imienia i nazwiska: piaskarki, pani sortującej listy na poczcie, początkującej konduktorki, księgarza, rikszarza, instruktora tenisowego i innych zwykłych ludzi na nowo układających sobie powojenne życie. Z rozmowy z Adamem Poprawą, autorem wyboru tekstów do tej bezcennej książkowej publikacji, podczas Festiwalu Stolica Języka Polskiego w Szczebrzeszynie dowiedziałam się, że prowadzone są poszukiwania potomków ludzi opisanych przez Białoszewskiego. Byłby to zapewne materiał na osobną książkę.
Czego jeszcze można się dowiedzieć o Warszawie z tekstów Białoszewskiego? Na przykład Najniebezpieczniejszą ulicą była Krucza, gdzie na porządku dziennym, a właściwie nocnym były napady i rabunki. Albo żartobliwy w tonie opis przygotowań do Świąt Wielkanocnych w 1947 r.: W południe w sklepach zabrakło szynki. [...] Po południu Warszawa była mocno wstawiona. Rzadko na ulicy spotykało się kogoś trzeźwego (...) Białoszewski skrupulatnie odnotowuje rodzące się kontrasty społeczne: W południe 8-letnia córeczka pójdzie bawić się na wielki, pachnący kwiatami dziedziniec. Nie będzie nawet widziała zamaskowanego zielenią śmietnika. [...] Dzieci staromiejskich "kryjówek" podczas zabawy mogą niechcący natknąć się a ludzką czaszkę, na piszczele spalonego powstańca. [...] Dzieci z Pańskiej, Siennej i śliskiej idą bawić się "w góry". No tak, bo zaraz za oknami są góry... z gruzów. dzikie ścieżki, percie, przepaście. czasem poleci lawina.
Pomiędzy tymi tematami pojawiają się refleksje wspomnieniowe o powstaniu, jak w tekście Szlaki Starego Miasta - tędy przechodziło się w czasie powstania. Idąc ulicami Białoszewski wymienia, ile kamienic zostało zburzonych, po ilu zostały jakieś szczątki, podaje numery kamienic i opisuje ich wygląd przed wojną oraz co pozostało z nich teraz. Rumowisko na Kruczej nazywa cmentarzyskiem. Jednocześnie raz po raz odnotowuje gdzie i co się odbudowuje. Cytuje wezwanie kardynała Hlonda do odbudowy Katedry św. Jana, wspomina o zakonnicy będącej inżynierem, która nadzoruje odbudowę kościoła Sakramentek na nowym Mieście, wylicza kto, jakie instytucje odbudowują kolejne kamienice i pałace.
Każdy fragment jest wart zainteresowania ze względu na zawarte bezcenne informacje, a także i styl Białoszewskiego. Styl tak dobrze znany z późniejszej twórczości. Białoszewski umie słuchać, co mówią i jak mówią. Czasami można się nawet do tych tekstów uśmiechnąć, jak do opisu bójki dwóch Chińczyków albo sprowadzenia rodziny łabędzi do Parku Ujazdowskiego. Wzruszające i dramatyczne są historie ratowania listów Chopina i partytur Filharmonii Warszawskiej. I ogrom, ogrom ciekawostek typu: Filharmonia Warszawska wzbogaciła się ostatnio o dwie harfy, które dostaliśmy z Francji w zamian za węgiel.
Chciałoby się zacytować wszystko! Nadal czytam...
Miron Białoszewski, Na każdym rogu ta sama truskawka. Teksty reporterskie z lat 1946 - 1950. Opracował Adam Poprawa. Wydawnictwo Dowody na Istnienie. Warszawa 2022. Wydanie pierwsze.