środa, 22 października 2025

Po Konkursie Chopinowskim

      A więc po trzech tygodniach słuchania konkursowych zmagań można, jak planują niektórzy, pójść na dłuższy urlop od muzyki Chopina. Obliczono, że całość wystąpień uczestników to aż 105 godzin muzyki. To wymagało dużej wytrwałości, aby rzeczywiście z równie niezmąconą uwagą słuchać i oceniać na bieżąco wszystkich. Dlatego jurorom należy się podziw. Moje słuchanie było dużo krótsze, nie wysłuchałam wszystkich wykonawców we wszystkich etapach. Nie miałam presji, że muszę akurat w tym momencie odciąć się od świata i skupić tylko na tym. Wciąż mam na liście do uzupełnienia konkretne nazwiska i repertuar. Na szczęście jest możliwość powrotu do nagrań czy to na YouTube, czy na oficjalnej stronie Konkursu Chopinowskiego. 

       Dotrwałam czuwając z poniedziałku na wtorek do 2:30 w nocy w oczekiwaniu na wyniki i.... padłam. Napięcie opadło, zmęczenie wzięło górę do tego stopnia, że wczorajszego koncertu laureatów już do końca nie wysłuchałam. Toczące się dyskusje oczywiście znam, niezadowolenie, wręcz frustrację i żale z powodu werdyktu widziałam, czytałam w pisanych na bieżąco komentarzach, omówieniach, na forach i czatach, słuchałam w radiowej Dwójce i w.... telefonicznych rozmowach ze znajomymi. 

        No cóż, ja się na muzyce nie znam, ale nie pamiętam, żeby podczas któregokolwiek konkursu jakichś kontrowersji nie było. No może w 2005 roku, gdy wygrał Rafał Blechacz było ich najmniej, bo akurat my, Polacy, mieliśmy z czego się cieszyć i wszystkich opanowała euforia. Od poprzedniej zaś XVIII edycji w 2021 roku i podczas obecnej XIX kwestia zróżnicowania ocen i gustów przybrała na sile, ponieważ tysiące słuchaczy ma możliwość komentowania na bieżąco w mediach społecznościowych i na czacie otwieranym podczas bezpośredniego streamingu na YouTube. Udzielają się na nim słuchacze z całego świata. Z jednej strony pozytywne i budujące było widzieć, że wystąpienie finałowe Shiori Kuwahary oglądało na żywo ponad 71 tysięcy słuchaczy. Niektórzy z nich przy tej okazji po raz pierwszy dowiadywali się o konkursie, muzyce Chopina, pytali o szczegóły, o to, gdzie się konkurs odbywa, jakie są zasady itp. Z drugiej jednak strony tak wielka liczba komentarzy jest nie do ogarnięcia i przekracza możliwości percepcyjne, zwyczajnie nie nadąża się z czytaniem, reagowaniem czy próbą podjęcia rozmowy, nawet zwyczajnej wymiany wrażeń. 

        Toczą się burzliwe dyskusje nad pominięciem znacznie lepszych pianistów od tych uhonorowanych najwyższymi nagrodami, nad zasadami regulaminu i wprowadzeniem nowego systemu punktowania, nad rozbieżnością między oczekiwaniami i ocenami jurorów a sympatią publiczności. To, że tak wiele osób z grona - nazwijmy to - ekspertów, ale i tysięcy zwykłych słuchaczy publicznie ujawnia swoje niezadowolenie z werdyktu, nie jest niczym nowym, tylko dzięki Internetowi zasięg zjawiska jest znacznie większy niż kiedyś. Pisał o tym Stefan Kisielewski w felietonie Postęp i przemijanie, charakteryzując odbiorców muzyki jako "współtwórców konsumpcyjnych", którzy generują gigantyczne powodzenie takich imprez jak Konkurs Chopinowski, gdzie każdy czuje się jurorem, gdzie element takiego czy innego odbioru, takiego czy innego napięcia psychicznego, unoszącego się niejako w powietrzu, stanowi organiczny, z góry wkalkulowany składnik całego przedsięwzięcia. Tu publiczność czuje się panem, a w każdym razie kompetentnym współrządzącym - kto zaś nie chciałby współrządzić? 

          Na szczęście jurorem się nie czuję. Moje - nazwijmy to - uczestnictwo w konkursie to tylko przyjemność słuchania. Przez trzy tygodnie obcowałam z przepiękną muzyką i wszyscy wykonawcy dostarczyli wiele powodów do wzruszeń i zachwytów. Jurorzy komuś nagrody musieli przyznać, jakoś je przydzielić, coś tam  tych arkuszach kalkulacyjnych powstawiali, bo to było ich zadanie. Zwykli słuchacze dzięki konkursowi poznali wielu nowych pianistów, wirtuozów, których - być może  - będą chcieli słuchać dalej, śledzić ich karierę. Aczkolwiek tutaj jestem realistką: spora część, a może nawet większość obecnych niezadowolonych z werdyktu, zaperzonych w krytyce, wkrótce zapomni o konkursie, o wykonawcach i całym zamieszaniu. Kolejne ożywienie zainteresowania, gdy - mówiąc słowami Kisielewskiego - publiczność poczuje się "znawcą i sędzią" tonacji dur-moll, dopiero za pięć lat. 

     A tymczasem wyniki:

I nagroda - Eric Lu (USA)

II nagroda - Kevin Chen (Kanada)

III nagroda oraz nagroda z najlepsze wykonanie sonaty - Zitong Wang (Chiny)

IV nagroda ex aequo - Tianyao Lyu (oraz nagroda za najlepsze wykonani koncertu, Chiny) i Shiori Kuwahara (Japonia)

V nagroda ex aequo - Piotr Alexewicz (oraz nagroda publiczności, Polska) i Vincent Ong (Malezja)

VI nagroda - William Yang (USA)

nagroda za najlepsze wykonanie mazurków - Jehuda Prokopowicz (Polska)

nagroda za najlepsze wykonanie poloneza - Tianyou Li (Chiny)

nagroda z najlepsze wykonanie ballady - Adam Kałduński (Polska)

wyróżnienia za udział w finale - David Khrikuli (Gruzja), Tianyou Li (Chiny), Miyu Shindo (Japonia)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz