piątek, 11 kwietnia 2025

Przygotowanie operowe robi różnicę

      Ogromną! Widać, a właściwie słychać od razu, czy ktoś ma glos poprawnie ustawiony.  Słychać różnicę w emisji głosu, we frazowaniu, oddechu. No i ta głębia. Można mieć piękną barwę i śpiewać płasko, płytko, na podniebieniu, jak  - nie przymierzając - sroka. Gdy na scenę wychodzi ktoś po profesjonalnej edukacji, słychać i chce się słuchać. Pytają mnie nieraz czy ten czy inny wykonawca mi się podoba, czy podoba mi się jego wykonanie, piosenka. Nie jestem zawodową znawczynią, ale przyznaję, często się zdarza, że współczesnych piosenkarzy, piosenkarek po prostu nie mogę słuchać. Żadnej piosenki nie mogę wysłuchać do końca. (Nie)święte oburzenie fanów danego wykonawcy (nie podam nazwisk) będzie mi zarzucać lekceważenie czyjegoś talentu, umiejętności i nie wiem, czego jeszcze. A ja nie mogę wysłuchać, bo wydaje mi się to zwyczajnie nudne, albo wzbiera we mnie irytacja tak słabą techniką śpiewu, że aż uszy bolą. Często powtarzam, że miarą profesjonalizmu jest słyszalność i zrozumiałość tekstu. Jeżeli muzyka zagłusza wokalistę robiąc show, nie dając się wsłuchać w słowa, w tekst, to po co śpiewać? I po co słuchać? Mówił o tym kiedyś w wywiadzie Wiesław Ochman, że w polskich wykonaniach chóralnych często nie rozumie słów. Są to efekty niedostatecznej czy nieumiejętnej pracy nad emisją głosu, nad artykulacją. Z kolei polski śpiewak Piotr Beczała na całym świecie zbiera pochwały między innymi za doskonałą artykulację i to we wszystkich językach, w których śpiewa. A jest już na szczycie od wielu lat i nadal starannie dobiera partie do śpiewania, stosownie do swojego głosu.  Żartuję sobie czasem, że nie wiedziałam, jak piękną muzykę tworzył Moniuszko, dopóki nie posłuchałam, jak śpiewa go Beczała.  Bo czasem młodzi potrafią przeszarżować i glos szybko się wyczerpuje, niszczy. 

       Abstrahując od rozważań teoretycznych, powrócę do tytułu wpisu: przygotowanie operowe słychać od razu nawet, gdy nie jest to typowa operowa aria. Można i zwyczajne piosenki zaśpiewać porywająco, zaśpiewać tak, że chce się słuchać do samego końca. Ale nie będzie tu dzisiaj Beczały. Będzie ktoś inny, kto śpiewa znane piosenki (i pieśni), a robi to tak, że robi różnicę. No i jest zawodowym śpiewakiem operowym - Andrzej Lampert

Nagranie najstarsze - 2007 rok


Dziesięć lat później - nagranie 2018 rok (cudownie naśladuje Fogga)


Nagranie z marca 2024 roku - Kalwaria Zebrzydowska 


(Uprzejmie proszę, nie przypominajcie mi, kim jest Lampert i skąd się wziął, bo ja to wiem, ale nie zamierzałam przedstawiać tu ani jego początków, muzycznej drogi ani kariery)