czwartek, 13 lutego 2025

Światowy Dzień Radia

     W 2011 roku UNESCO ustanowiło 13 lutego Światowym Dniem Radia w celu docenienia radia jako jednego z najstarszych i najważniejszych mediów. W erze cyfrowej ważne jest podkreślenie roli radia zwłaszcza tam, gdzie akurat media cyfrowe nie są odbierane czy to z przyczyn obiektywnych, czy też z powodu cyfrowego wykluczenia społeczności i poszczególnych osób. 

       Przekaz radiowy ma wiele odmian, niemal od początku istnienia docierał do słuchaczy dźwiękiem, głosem, muzyką, angażując w odbiorcach wyobraźnię słuchową. W latach trzydziestych XX wieku Zdzisław Marynowski "teatrem wyobraźni" nazwał radiowe słuchowisko. Jego specyficzną odmianą jest  słuchowisko poetyckie, z reguły wykorzystujące istniejące teksty poetyckie (chociaż byli autorzy piszący specjalnie dla radia poetyckie słuchowiska, jak np. Zbigniew Herbert). Jak piszą Joanna Bachura-Wojtasik i Eliza Matusiak, autorki szkicu Dźwiękowa sztuka elitarna: "podobnie jak poezja słuchowiska poetyckie są sztuką elitarną, sztuką osobistą i intymną rozwijającą w nas emocjonalną wyobraźnię. Scenariusz i realizacja słuchowiska poetyckiego przefiltrowane są przez pryzmat wrażliwości autora i reżysera, a następnie dopełnienie sensów i idei odbywa się dzięki odbiorcy. Teatr radia nie istnieje bez słuchacza, który zwłaszcza w przypadku radiowych teatrów poetyckich dodaje od siebie wiele emocji, subiektywnego postrzegania metaforycznych obrazów". 


Przedwojenne czasopismo radiowe, nr 1 z 1 kwietnia 1925 roku, dwutygodnik ukazywał się dwa razy w miesiącu we Lwowie, Krakowie, Poznaniu, Warszawie i Grudziądzu


Orkiestra radiostacji warszawskiej z wybitnym dyrygentem Emilem Młynarskim na czele ( siedzi w pierwszym rzędzie w środku), zdjęcie z 1926 roku


Orkiestra stacji warszawskiej w studio nagrań Polskiego Radia, z przodu siedzi bez instrumentu dyrygent Emil Młynarski, zdjęcie ok. 1926 r.


Zdjęcie z nagrania w studiu Polskiego Radia, ok. 1927 r. 


Jednodniówka z okazji pięciolecia Rozgłośni Łódzkiej Polskiego Radia, 1935 r. 


Jednodniówka Rozgłośni Lwowskiej Polskiego Radia 1935 r. 


Niezbędnik każdego słuchacza: broszura z 1937 roku


Rocznicowa publikacja Radia Wileńskiego, 1938 r. 

A dziś?...

14 komentarzy:

  1. Teatr wyobraźni :) Z nastolęctwa pamiętam przyjemność słuchania listy w Radiowej Trójce, oraz bajek dla dzieci na jedynce. Ale nigdy nie byłam bardzo radiowa. Teraz chyba powoli przekonuję się do tego teatru wyobraźni, tak jakby moja głowa potrzebowała więcej ćwiczenia, więcej podniety słuchowej. Wracam przez sporadyczne słuchanie radia w różnych językach, przez audiobooki, przez podcasty.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzień dobry, witaj! Kiedyś też słuchałam Trójki, tamte piosenki z Listy Przebojów pamiętam do dziś; teraz mam swoją ulubiona stację, słucham transmisji i podcastów, często z opóźnieniem, więc po kilku dniach, jak czas pozwala... Teraz w ogóle nie oglądam telewizji, radio dominuje zdecydowanie

    OdpowiedzUsuń
  3. Był taki czas, że bez radia ani rusz, zwłaszcza rankiem przed szkołą mama wybudzała mnie radiowymi piosenkami, a w wakacje "Latem z radiem". Z mamą lubiłyśmy też słuchowiska radiowe. To był piękny, niezapomniany czas...
    Pozdrawiam Notarko🙂

    OdpowiedzUsuń
  4. Rano słuchałam, gdy szlam do pracy, a właściwie zanim wstałam z łóżka, bo potem już pośpiech... Teraz wolę wieczorem

    OdpowiedzUsuń
  5. Całe życia słucham radia. Ale najlepsze dla mnie były i są słuchowiska. Wtedy wyobraźnia pracuje...
    No i "Lato z Radiem".... Wspaniałe...
    A teraz też słucham ale RFMFM bo tam najlepsza muzyka.

    OdpowiedzUsuń
  6. Najlepsza? Hmmm... tu bym polemizowała, ale każdy słucha, co lubi... we wszystkich stacjach informacyjnych, takich jak RFNFN jest dla mnie za dużo reklam i za dużo gadania... Gdy chcę posłuchać muzyki, to wolę wiedzieć, że np. przez godzinę, półtorej będzie sama muzyka bez reklam i jakiegoś gadania nie na temat

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. RFM najlepsze przeboje filmowe... czy jakoś tak.
      A reklam też nie lubię

      Usuń
    2. Rozumiem, chodzi o konkretną audycję...

      Usuń
  7. Jak wakacje to dla mnie tylko z "Latem z radiem". Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Radio... ja zacząłem życie z radiem od głośnika.
    Czy ktoś wie co to było w latach 1950-ych?
    Teraz nazwanoby to radio kablowe - centralna radiostacja w mieście miała połączenie kablowe z blokami mieszkań i mieszkańcy mogli sobie za drobną opłatą zainstalować głośnik, w którym można było słuchać Programu I Polskiego Radia.
    Z perspektywy czasu oceniam go bardzo dobrze.
    W roku 1998 odwiedziłem małe miasteczko w Słowacji, głośniki funkcjonowały nadal.
    Gdy urodziły nam się dzieci kupiliśmy telewizor i był on istotnym meblem przez prawie 20 lat.
    W Australii jest masa radiostacji, które na okrągło tłuką hałaśliwą muzykę i reklamy.
    Wyjątkiem jest kilka stacji państwowych, tam trafiają się dyskusje i wywiady z ciekawymi osobami. Ale słuchowisk u nas nie ma.

    OdpowiedzUsuń
  9. Radiostacje komercyjne mają z reguły dosyć hałaśliwy program, głośna muzykę, niezbyt chyba wysokich lotów audycje, raczej dla widza masowego... Słuchowiska to w dużej mierze polska specjalność, tak mi się wydaje, choć przecież do historii przeszło słuchowisko Orsona Wellesa "Wojna światów", które wywołało panikę w społeczeństwie

    OdpowiedzUsuń
  10. Zawsze bardzo lubiłem słuchać radia. W latach 60. XX wieku pamiętam mojego ojca, siedzącego przy dużym, lampowym odbiorniku radiowym, majstrującego coś pokrętłami i starającego się złapać „Wolną Europę” i inne stacje zachodnie. W następnej dekadzie i ja słuchałem takich stacji, znałem wszystkie zagraniczne polskojęzyczne rozgłośnie. Czasem z kolegami słuchaliśmy polskiego wydania „Radio Tirana”. Nawet nie było zagłuszane i dla nas jego audycje, w akcentowanym języku polskim, stanowiły super kabaret rozrywkowy! I oczywiście trudno zapomnieć „Lata z Radiem”, kąśliwego programu „Tu Jedynka”, super prezentacji Marka Gaszyńskiego czy też magazynu „60 minut na godzinę”.

    Na początku lat 90. XX wieku kupiłem b. dobre radio na fale krótkie i nawet zapisałem się do klubu zajmującego się wyłapywaniem różnych międzynarodowych stacji radiowych (a wkrótce uzyskałem licencję krótkofalowca). Otrzymywałem dwa magazyny właśnie na temat SŁUCHANIA radia—zawierały wiele stron dotyczących programu nadawania stacji radiowych i najbardziej interesujących audycji z całego świata. Do tej pory nie zapomnę, ileż to złapałem różnorakich stacji! Szczególnie lubiłem zabierać ze sobą radio na wakacje, często na bardzo bezludne tereny, gdzie rozwieszałem pomiędzy drzewami antenę i przez kilka godzin słuchałem wiadomości z całego świata (robię to do tej pory, lecz obecnie wybór jest o stokroć skromniejszy).

    Niestety, Internet spowodował, że ogromna większość najbardziej znanych rozgłośni przestała w ogóle nadawać na krótkich falach i obecnie nie jest łatwo znaleźć coś ciekawego, pozostały głównie stacje religijne. Podobnie stało się z krótkofalarstwem, szczególnie na falach VHF i UHF—podczas gdy w 1995 roku wieczorami w moim mieście toczyło się po kilkanaście konwersacji, obecnie zazwyczaj panuje kompletna cisza...

    Na szczęście radio na falach FM ma się dobrze, w większych aglomeracjach chyba każda częstotliwość jest zajęta, jak też dużo stacji operuje na falach AM, które mają spory zasięg, szczególnie wieczorami. Nie wyobrażam sobie samochodu BEZ radia, zresztą od lat stanowią one część podstawowego wyposażenia (chociaż mój nowy samochód, kupiony w 1993 roku, nie posiadał radia—była to pierwsza rzecz, którą zainstalowałem parę dni po jego kupnie).

    OdpowiedzUsuń
  11. W dużym stopniu moje wspomnienia są podobne, łapanie pokrętłem Radia Wolna Europa to był w moim domu rodzinnym stały punkt wieczoru; obecnie mieszkam na wsi i właśnie zauważyłam, że nie ma wielu dawnych stacji na UKF, dlatego ulubionych stacji słucham przez Internet, choc wolałabym włączyć odbiornik na stoliku przy łóżku i tak zasypiać... Trochę tego dawnego słuchania mi żal, miało swoją niepowtarzalną atmosferę; dziękuję Ci z piękne wspomnienia!

    OdpowiedzUsuń