środa, 27 lipca 2022

Setne urodziny Bernarda Ładysza

        Gdyby żył, pewnie by jeszcze zaśpiewał.  Niestety zmarł dokładnie dwa lata temu, 25 lipca 2020r., dzień po swoich 98. urodzinach, które obchodził 24 lipca. W setną rocznicę urodzin i drugą rocznicę śmierci przez cały tydzień w różnych audycjach radiowa Dwójka przypominała postać wielkiego śpiewaka, który jako jedyny Polak występował i nagrywał z Marią Callas. A przy tym wiedzieć warto, że Ładysz realizował się jako artysta nie tylko operowy. Lubił śpiewać piosenki, a jego słynne - można tak powiedzieć - przeboje wciąż wzruszają, jak "Matko moja, ja wiem"


        Bardzo i to bardzo wzrusza mnie zawsze śpiewany przez niego "Bajkał:


       A wielki polski bas, wilnianin, żołnierz AK, doskonale wie, o czym śpiewa. Aresztowany przez NKWD został zesłany do Kaługi, gdzie  spędził dwa lata. Sam o tym okresie ironicznie mówił: "przez dwa lata śpiewałem piłując drzewa w dziewiczym lesie.  Sosnowy las doskonale dział na struny głosowe".  
       Akowska przeszłość i wileńskie pochodzenie nie ułatwiały Ładyszowi kariery w Polsce Ludowej. Przykładem są ingerencje cenzury w udzielanych przez niego wywiadach. W 1963 r. rozmawiała z nim Ewa Kofin dla "Słowa Polskiego", ale wywiad nie ukazał się z powodu zakazu cenzury. Cóż takiego powiedział jeden z największych basów polskiej sceny operowej? Kilka gorzkich refleksji o środowisku muzycznym, w którym "dużo się mówi o dramacie muzycznym, ale mało kto naprawdę rozumie te słowa". Chyba jednak cenzor uczepił się innego fragmentu narzekań wielkiego basa, który pozwolił sobie na upust emocji, ponieważ Trzeba pracować do 60 lat, żeby zapewnić sobie emeryturę. Widziała pani kiedyś sześćdziesięcioletniego śpiewaka, który by miał jeszcze czym śpiewać? Przy takich normach pracy, jakie u nas obowiązują? Przy takich rygorach? Czy Pani wie, że jeżeli nie stawię się w Warszawie na to wezwanie [chodziło o wezwanie do zastąpienia innego śpiewaka, który zachorował], zapłacę 20 tysięcy złotych? 20 tysięcy złotych...Zarabiam miesięcznie 5. Majdaniec - 18. Oto ile są warte moje studia,  mój staż, lata i rodzaj mojej pracy. Po co to wszystko, kiedy można startować w wieku 16 lat, od razu tak wysoko, dysponując zupełnie surowym jeszcze głosem. Przyzna Pani, że to jakieś nieporozumienie, pomylenie pojęć... Jakżeż mogło dojść do aż tak rażącej dysproporcji stawek! Wygląda na to, że u nas o wiele bardziej ceni się piosenkarzy niż śpiewaków operowych. Śpiewak... co to u nas znaczy! Wie Pani, że czasem wprost wstydzę się przyznawać, że nim jestem...
      Najwięksi śpiewacy, jak Beczała czy Kwiecień, dzisiaj zapewne na stawki nie narzekają, ale ilu jest tak wybitnych? A pozostali? Czy mogą się porównywać finansowo z takimi "królami" popularności, jak panowie Zenon Martyniuk czy Sławomir?  Ładysz bez wątpienia był śpiewakiem wybitnym, co potwierdziła jego wygrana w międzynarodowym konkursie śpiewaczym w Vercelli.  A przy tym swoje interpretacje łączył z talentem aktorskim, toteż miał w dorobku udział w filmach, np. takich jak "Lalka" Wojciecha Hasa, "Znachor" Jerzego Hoffmana, "Pierścień i róża" Jerzego Gruzy i innych. 
       Interesująco kończy się wspomniany wywiad, powiedziałabym, że nawet dwuznacznie. I chyba też o tę dwuznaczność Ładyszowi chodziło, gdy na sugestię dziennikarki, że być może jutro jej rozmówca spojrzy na świat inaczej i dojrzy jego pozytywne strony, odpowiedział: Nie bujajmy się! Nie bujajmy się nawzajem - może będzie lepiej!  Noo, po tych słowach faktycznie cenzorowemu służbiście mogło podnieść się ciśnienie. 
        Ciekawego wywiadu udzielił Bernard Ładysz  Ewie Kofin także  dziesięć lat później, gdy artysta po raz drugi wystąpił w Warszawie w partii Borysa Godunowa. Byłą to nowa realizacja w reżyserii Jana Świderskiego. Pod wpływem reżysera Ładysz zmienił swoją interpretację postaci, jak sam mówi, pod względem dramaturgicznym, czego kwintesencją tego była scena śmierci bohatera: dawniej, w scenie śmierci, to ja już od początku umierałem, dziś -  do samego końca walczę o życie. 
          Na koniec zaś jeszcze jeden cytat z ocenzurowanego wywiadu: SZKOŁA... bzdura! Człowiek uczy się sam. Najistotniejsza jest praca samodzielna. Bez tego nic się nie osiągnie. Żadna szkoła nie pomoże.  
           
Ewa Kofin, Antywywiad z Bernardem Ładyszem [1963] oraz Dziś jestem w wieku... Borysa Godunowa. Z Bernardem Ładyszem - o jego nowej premierze [1973]
  

4 komentarze:

  1. Bardzo dobrze że poruszyłaś ten temat. Zawsze byłam oburzona na fakt niedoceniania wybitnych artystów. Uwielbiałam Bernarda Ladysza i Jego głos.
    Dziękuję Ci.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przecież ja już nieraz pisałam o Ładyszu, to żadna nowość, a teraz była okazja... Zresztą radiowa Dwójka obchodziła jego urodziny przez cały tydzień, prezentując wspomnienia i nagrania, ja natomiast przypomniałam jego wywiady, bo chciałam zwrócić uwagę na to, co miał do powiedzenia, a nie tylko do zaśpiewania ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Właściwie znam go tylko z piosenki "Błękitna tajga", która zawsze wywołuje łzy w moich oczach

    OdpowiedzUsuń
  4. Bo to wzruszające piosenki, a on sam był zesłany, więc tajga jako miejsce zesłańcze dla wielu Polaków i nie tylko wywołuje silne emocje

    OdpowiedzUsuń