niedziela, 20 września 2020

Filharmonia!

     Louisa Vierne`a porównać można do Moliera. Obaj zmarli w trakcie występu. Vierne podczas koncertu na organach w Notre Dame w Paryżu (pochowany na Cmentarzu Montparnasse). A poza tym wielkim organistą  był. I był też kompozytorem, a  nikt tak nie czuje organów jak organista praktyk. I było to słychać w koncercie 19 września w Filharmonii Lubelskiej, gdzie wystąpił Roman Perucki, organista w Gdańsku-Oliwie. Oczywiście można sobie posłuchać organów w różnych nagraniach, chyba jednak nie jest to to samo wrażenie. Takie na przykład organy w Oliwie odbiera się bowiem nie tylko słuchem, lecz całym ciałem, drżenie fali dźwiękowej przenosi się posadzką i nawet siedząc w ławce stopami odbierałam potężne wibracje.  Kiedy zabrzmiały kompozycje Vierne`a, fotele co prawda nie wibrowały, ale powietrze falowało, zwłaszcza przy Carillonie z Westminster. Co koncert na żywo, to na żywo.

Tak to mniej więcej leciało:

     No cóż, na tle utworów Vierne`a, transkrypcje innych kompozytorów, pomijając rzecz jasna Bacha, wypadły blado. Nawet melodyjny Mendelssohn mnie usypiał (ale to mógł być skutek mojego niedospania). Chociaż nie, bądźmy sprawiedliwi, Organowa Sonata Nr 2 c-moll całkiem ciekawa, zwłaszcza taki wdzięczny kawałek:


To jednak nie jest transkrypcja. Transkrypcje były z pieśni Mendelssohna na flet i organy czy z muzyki filmowej do "Drakuli" Kilara, również na flet i organy. Słowo daję, chyba nie poznałabym, że to z tego filmu. Mnie jednak cały czas w uszach dźwięczał Carillon
      Na złotym flecie czarował Łukasz Długosz. O, tu słychać, co potrafi:


Trudno słuchać z jednej strony ogromnych organów, a z drugiej finezyjnego fletu w jednym koncercie. Na szczęście panowie świetnie się dogadywali i uzupełniali. Taki to mój pierwszy koncert na żywo w filharmonii po okresie przerwy. 

10 komentarzy:

  1. To teraz ja sobie słucham...
    Cieszę się że "przerwałaś tę przerwę"... :-))

    OdpowiedzUsuń
  2. Oczywiście z samego koncertu nagrań nie mam, to tylko te same - albo i nie - fragmenty.

    OdpowiedzUsuń
  3. no, no, rzeczywiście podobieństwo! Ze śmierci, szczególnie podczas koncertu, nie ma co żartować...

    OdpowiedzUsuń
  4. To nie żart, tylko Los. Zdarzyło się i teraz można snuć paralele. A koncert był poważny.

    OdpowiedzUsuń
  5. Myślę, że wielu artystów myśli, żeby tak przejść na drugą stronę tęczy prosto ze sceny, czy sali koncertowej. Wspaniały, muzyczny świat! Łagodzi i łączy ludzi. Za mini koncercik dziękuję, Natario.h

    OdpowiedzUsuń
  6. Pewnie masz rację, życie przerwane w chwili twórczego spełnienia...jeszcze nie umiem sobie tego wyobrazić, za młoda jestem chyba
    Dzięki, że jesteś!

    OdpowiedzUsuń
  7. Vivaldi ze swoimi ,,Czterema porami... ,, będzie mi się już kojarzył tylko z Krysią M. , która od 30 lat odnawia się w zapachu ziemi. Spokojnej nocy. h

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeśli Notka była na koncercie, to Świat wraca do równowagi...;o)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie wiem, nie wiem, bo następny koncert po tym już przepadł :-(

      Usuń