poniedziałek, 22 stycznia 2018

Nieznany autor, stary temat

      Przeszłość nadal się uzupełnia, przeniosłam jedną trzecią wpisów. Trochę sobie przy okazji odświeżam, przypominam, zaskakując siebie samą odkryciami rzeczy dawno zapisanych a zapomnianych. Więc gdyby ktoś chciał o książkach, to wyodrębniłam na nowym przenoszonym blogu osobny dział pod etykietka "o książkach". I inne też: o muzyce,  o operze, osobowości... Dla porządku. Dopóki jednak nie dojdę z przenoszonymi wpisami do bieżącej daty, o pewnej książce  napiszę tutaj. Zresztą i tak pisałam, w zależności od nastroju i... symetrii. 
      Pamięta ktoś japońskiego pieska Lulu, który miał prawo spać w cesarskim łożu i sikał na buty dygnitarzy? To oczywiście motyw z "Cesarza" Kapuścińskiego. I tutaj też jest pies: bezdomny kundel, który zaczął wyć podczas uroczystej parady w trakcie grania hymnu państwowego. Zasłużył tym na kopniaka. W samym tytule też jest pies, a może prędzej ludzie jak psy: ćwiczeni w  karności, usłużni do granic śmieszności i śmiechu zamierającego na ustach, groteskowi, potępieni, nieludzcy. Francisco Ayala właściwie nie napisał zbyt wielu utworów literackich. Bardziej był znany jako socjolog i publicysta. Jednak tych kilka utworów, jak zdołałam się przekonać, zasługuje na uwagę: "Zdechnąć jak pies", "Dno szklanki", "Uzurpatorzy"... Sięgnęłam po tę pierwszą z wymienionych nie znając w ogóle autora. No i pojawił się ten kundel szczekający prześmiewczo w rytm melodii hymnu państwowego podczas państwowej uroczystości w pewnym niewielkim kraju Ameryki Południowej, gdzie rządy sprawuje dyktator o znaczącym nazwisku Anton Bocanegra (czarne usta). Temat identyczny jak w "Cesarzu" - portret dyktatora. Mało tego, opisywany nie wprost przez narratora, lecz za pośrednictwem innej osoby. Kapuściński oddaje głos członkom cesarskiego dworu, jak temu, który przez 10 lat zajmował się wycieraniem dygnitarskich butów po obsikaniu ich przez Lulu. Francisco Ayala wykorzystuje konstrukcję narracji w narracji, powieść, a właściwie opowieść w powieści. Opowieścią wewnętrzną są obszerne fragmenty pamiętnika Tadea Requeny, najbardziej zaufanego sekretarza dyktatora Bocanegry. Tadeo w wieku 17 lat, niespodziewanie dla niego samego, aczkolwiek nie dla postronnych mieszkańców miasteczka San Cosme, zostaje zabrany bez słowa wyjaśnienia do stolicy, na dwór dyktatora i w trybie natychmiastowym dostaje potężną lekcję wiedzy i obycia, aby spełniać posłusznie każde polecenie faworyzującego go Bocanegry. W ekspresowym tempie otrzymuje tytuły naukowe, stopnie dygnitarskie i formalnego opiekuna wtłaczającego mu do głowy tzw. kulturę wyższą, aby umiał się odpowiednio wysławiać. Tajemnicą poliszynela jest fakt, że Tadeo jest nieślubnym synem Bocanegry, więc jego nagła kariera w zasadzie nikogo nie dziwi. Jest tylko przykładem, jednym z wielu, procedur awansu dygnitarzy, ministrów, generałów, całego politycznego establishmentu. 
      Postać samego dyktatora, podobnie jak w "Cesarzu" poznajemy z opowieści innych. Główny narrator co rusz powołuje się także na gromadzone różne dokumenty, niespodziewane karteluszki, fragment pamiętnika córki ministra, który popełnił samobójstwo. Nie ujawni ich zbyt wiele, zapowiada, że kiedyś uczyni z nich użytek pisząc wielką monografię o państwie i dyktaturze, teraz jednak zapisuje tylko najważniejsze i najciekawsze fakty. Powołuje się jednak na swoje rozmowy z ludźmi, którzy mogli coś wiedzieć, być czegoś świadkami, streszcza ich relacje, jak np. swojej ciotki Lorety, która była najbliższą przyjaciółką i powiernicą żony dyktatora, doñii Conchy. Narrator usilnie stara się zachować obiektywizm i zrelacjonować źródła. Czy mu się udaje? Rzecz względna, jeśli weźmie się pod uwagę zakończenie. Narrator, Luis Pinedo, dziennikarz gromadzący "dokumentację" dyktatury, a przy tym człowiek ułomny, kaleka na inwalidzkim wózku, okazuje się beneficjentem profitów pokrewieństwa z osobą, która pociągała za sznurki doprowadzając do przejęcia władzy przez juntę wojskową po upadku Bocanegry. Powieść bowiem pisana jest z perspektywy czasu jako retrospektywna analiza mechanizmów powstawania dyktatury i jej upadku. Rzecz w tym, że nowe władze są równie groźne, równie nieprzewidywalne, a nawet jeszcze bardziej tajemnicze.
      O pisarstwie Ayali twierdzi się, żę jest ono skrajnie pesymistyczne, a wręcz nihilistyczne. W szeregu ludzkich portretów nie ma postaci pozytywnych. Można by mniemać, że skoro Bocanegra został obalony - o ironio! w wyniku prywatnej intrygi jego żony przy współudziale kochanka, czyli najwierniejszego sekretarza, wspomnianego Requeny - społeczeństwo powinno odzyskać oddech. Tymczasem pada w sidła kolejnego manipulatora, którym jest tajemniczy "obrzydliwy połamaniec, ten czcigodny starzec Oloriz". Ale i Oloriz zostaje usunięty. Jak? Tego nie zdradzę, ponieważ rzecz jest zaskakująca, może nawet absurdalna. Niemniej idea jest jasna: dyktatora nie można usunąć pokojowo. Ktokolwiek to zrobi, też jest zbrodniarzem. Albo dosłownym bezpośrednim zabójcą, albo intrygantem i manipulatorem posługującym się cudzymi rękami. Żądni sprawiedliwości idealiści nie są moralnie czyści. Nikt nie jest niewinny.
      "Cesarz" Kapuścińskiego powstał w 1978 roku, Francisco Ayala napisał swoja powieść 20 lat wcześniej (1958), tłumaczenie polskie ukazało się w 1977 roku. Czy ma to znaczenie? Dla oceny ludzkich postaw żadnego, dla śledzenia zbieżności czasów i regionów może być inspirujące.


Francisco Ayala: Zdechnąć jak pies. Tłum. Henryk Czesław Śliwiński. WL Kraków. Seria: Literatura iberyjska.

6 komentarzy:

  1. Z pewnością jest to wspaniała książka. Jeśli tak piszesz to wiesz co piszesz.
    Ale .... czy jest lepsza od "Cesarza"?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stokrotko, ale co to znaczy "lepsza", skoro to różne gatunki? Powieść Ayali jest utworem fikcyjnym, "Cesarz" jest reportażem z elementami literackimi, z innym nastawieniem się czyta i czego innego oczekuje. To jakby pytać czy sonet jest lepszy od listu. Nie da się tak porównać.

      Usuń
    2. Czyli obydwie są wspaniałe w gatunku który reprezentują????

      Usuń
  2. a czy fikcyjny pomysł mógł być inspirujący dla Kapuścińskiego, to chciałaś zasugerować?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba by wiedzieć, czy Kapuściński czytał i znał Ayalę, a tego nie wiem. Inspiracją mógłby być, ale i tak prawdziwe życie bywa bardzie zaskakujące i nieoczekiwanie podsuwa tematy.

      Usuń