piątek, 29 kwietnia 2016

Taki żart

          Zanim Orlando popadnie w szaleństwo, nurza się w ciemnościach świata nieczułego na jego miłosne westchnienia do Angeliki. Adresatka uczuć rycerza również nie jest zainteresowana, a nawet okrutnie drwi z adoratora, wysyłając go na pewną śmierć. Libretto, jak to w barokowej operze, zawikłane i nigdy nie mogłam zrozumieć, dlaczego Alcyna się na niego uwzięła i pomaga Angelice go zniszczyć, skoro sama swoje uczucia lokuje w kimś zupełnie innym, bo w rycerzu Ruggierze, którego odbiera jej Bradamanta. Orlando nie miał z tym nic wspólnego. I w sumie trochę mi tego szaleńca szkoda. Orlando furioso (1727) Vivaldiego to opera bardzo kobieca w obsadzie i intrydze. Ba, nawet partię głównego bohatera, Orlanda, śpiewają kobiece alty. Kobiety rządzą mężczyznami wyręczając los, jak nie da się inaczej, uciekając się do magii. Alcyna jest przecież czarownicą. Tylko czy miłość wymuszona niejako zaklęciami i magicznymi zabiegami, przetrwa w świecie realnym? Nawet operowa fikcja nie jest aż tak naiwna. Orlando więc śpiewa z ciemnych głębin swojej duszy, ale na szczęście wraca mu rozsądek. Może dzięki doświadczeniu nocy ciemnej, posługując się terminem mistyka, szerzej otworzy się na światło.


Nel profondo
Cieco mondo
Si precipiti la sorte
Gia spietata a questo cor.
Vincera l`amor piu forte
Coll`alta del valor.

Śpiewa Marie-Nicole Lemieux
Jak to u Vivaldiego - skomplikowane, trudne, wirtuozowskie, duże interwały, dramatyczne skoki. Cudowne. Aria rozpoznawalna od pierwszych taktów.



Bo tym razem lista odsłuchań rozpoczęła mi się od Marie-Nicole Lemieux właśnie. A ma talent niebywały nie tylko do śpiewania, jak widać poniżej. I nie, nie chodzi o niego tym razem, tylko o nią ;-) Trzymajcie się krzeseł :-D





I mimo wszystko nadal staram się czytać tutaj mimo braku czasu 

12 komentarzy:

  1. no to wrzuciłaś perełki.Libretto nieważne, muzyka niesie akcję:))

    OdpowiedzUsuń
  2. A ta w czerwonym ...imponująca:))

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepraszam za frywolność:)) Ja tez dziś w czerwonym, ale bez możliwości:))

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudnie, każde zdanie osobno ;-) Mogę odpowiedzieć razem?...
    Ja dzisiaj na granatowo-nbiebiesko, z czarnym ażurowym szaliczkiem na szyi zamiast pereł - pozowałam do zdjęcia:-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie ma to jak posiadanie czegoś tak rozpoznawalnego jak między innymi Vivaldi. To jest taki fenomen, że wiesz, kto jest twórcą, nie znając wcześniej rzeczy... Tzn ja to znam głównie ze słowa pisanego, ale akurat z Vivaldim jest podobnie. A drugie wykonanie fajne, tak, choć trudno się skupić przez tę komiczną wstawkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, cały ten barok może być mylący: "pożyczali" swoje arie na potęgę, można się łatwo pomylić, bo muzyka ta sama, a słowa inne.

      Usuń
  6. A ja tradycyjnie, jak to Wachmistrz, w czerniach:) Co jest absolutnym przeciwieństwem charakteru i stosunku do świata:) Rzeczywiście perełki, a arii z Orlanda, o dziwo, nie znałem...Dziękuję:)
    Kłaniam nisko:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czarny jest wygodny - nie trzeba dobierać kolorów. Aczkolwiek znawcy odróżniają kilkanaście jego odcieni i nie wszystkie można ze sobą łączyć ;-)

      Usuń
  7. Szkoda, że nie rozumiem, o czym tak wspaniale śpiewają. Nie czuję kontekstu, do gry aktorskiej i muzyki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie chodzi o to, że piękno przemija i płacze nad swoją znikomością ;-) Jak znajdę więcej czasu, może uda mi się zamieścić jakieś tłumaczenie.

      Usuń