piątek, 20 listopada 2015

Był sobie stolik

          Moja ukochana Dwójka zaserwowała mi stolik do kawy, a właściwie do podawania pełnego śniadania w łóżku. Stolik zbudowany jest z chromowanych rurek stalowych i szklanego okrągłego blatu. Jest asymetryczny a jego budowa pozwala podstawę w kształcie niepełnego okręgu wsunąć pod łóżko tak, aby blat ze śniadaniem swobodnie podpłynął przed oblicze rozleniwionej damy. Wysokość blatu jest regulowana, aby móc dostosować go do różnych typów sypialnianych pieleszy. Sprawdzałam w sklepach internetowych: oryginalny kosztuje około 1000 zł, podróbki, czyli elegancko określane jako "wzorowane" można nabyć już od 400 zł. Cóż, za stuletnią tradycję i ręczną robotę trzeba płacić ;-) Dlatego na razie ograniczyłam się do wysłuchania audycji i obejrzenia zdjęć.
         Zaszyfrowana nazwa E1027 kompletnie nic mi nie mówiła. Okazało się, że projekt ma prawie sto lat, a jego autorką była niezwykła jak na owe czasy kobieta, jedna z pierwszych projektantek współczesnego designu, Eileen Gray (1878 - 1976). Pochodząca z arystokratycznego a zarazem artystycznego domu Eileen wcześnie zainteresowała się rysunkiem i malarstwem. Po okresie poszukiwań zafascynowała się możliwościami wykorzystania laki, zainteresowała się projektowaniem mebli z drewna, skóry i chromowanej stali. Najsłynniejsze jej dwa dzieła opatrzone są tym samym kryptonimem: E1027. Oznaczają willę Eileen Gray i Jeana Badovici na Lazurowym Wybrzeżu, zaprojektowaną w 1926 roku i stolik jako jeden z elementów wyposażenia, zrealizowany na prośbę siostry Eileen. Oba projekty stały się z czasem ikonami modernistycznej sztuki architektonicznej i użytkowej.
        Jeśli chodzi o dom, niezbyt mi się podoba. Może w oryginalnym wykończeniu przed laty miał swój urok i atmosferę, ale dzisiaj w zasadzie zdewastowany, tylko częściowo wzbudzać może zainteresowanie, choć istnieją plany przywrócenia go dla turystów. Za to stolik, no cóż, chciałabym mieć. Nawet tylko "wzorowany". Mebel jest otoczony niemal kultowym uwielbieniem przez amatorów śniadań i kawy podawanej do łóżka. Sprawia wrażenie, i zapewne jest taki, niezwykle funkcjonalnego, a jego estetyka może zadowolić wyznawców domowego minimalizmu. Jego uniwersalność i nowoczesność nie zestarzała się ani trochę. Pod koniec życia Eileen, po latach zapomnienia, zyskała ponowną sławę. Obecnie jej projekty uznawane są za ikonę modernizmu i stylu Art Deco. Za fotel Dragon (1922), a właściwie Serpent z fantazyjnymi drewnianymi oparciami na aukcji w 2011 roku zapłacono niemal 22 mln euro. Inną rozpoznawalną marką Eileen Gray jest fotel Bibendum, którego współczesne wersje można kupić za kwotę w granicach od 5000 do 9000 tys zł. 
        Na koniec rozwiązanie zagadki nazewnictwa. E - jak Eileen, 10 - numer litery J w alfabecie - jak Jean, 2 - numer w alfabecie litery B - jak Badovici, 7 - numer litery G - jak Gray, czyli E1027. Jean Badovici był przez pewien czas partnerem życiowym i współprojektantem willi na Lazurowym Wybrzeżu, gdzie razem mieszkali.
            
          
stolik E1027
fotel Bibendum
fotel Serpent (Dragon Chair)

25 komentarzy:

  1. Szkoda że dopiero teraz, ale lepiej póżno niż wcale.
    Lecę jednakże kupic ten stolik bo już mam dosyć tej kawy do łózka rano wylewanej..
    Jeszcze tylko nad fotelem się zastanawiam - chyba jednak ten czerwony wybiorę.
    :-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, też ta kawa mi się wylewa ;-) Fotel "czerwony" ma też inne wersje kolorystyczne :-)

      Usuń
  2. Mater Dei... U mnie byłby to najbardziej zakurzony i najmniej przydatny mebel...
    Kłaniam nisko:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wachmistrzu Drogi, a nie można by dla Pani Wachmistrzowej jakiej niespodzianki w niedzielny ranek przygotować??!!

      Usuń
    2. Sypiamy na ogromnym materacu, wprost na pawimencie leżącym. Nie masz jak cuda tego i pod co wsunąć...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    3. Nie pozostaje nic innego, jak samemu zabawić się w projektanta :-)

      Usuń
    4. Dobrze, ze zajrzałam do mądrej księgi i teraz już wiem że Wachmistrz tego materaca nie na gołych dechach kładzie tylko na jakich intarsjach czy mozaikach...
      :-)

      Usuń
    5. Pewnie, że nie na gołych... Dywanem przykrytych! A bom to ja bisurman jaki ?:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  3. ze śniadań w łóżku najbardziej lubię piosenkę Piaska:
    Nowe życie na śniadanie
    Pozwól że Cię nim nakarmię
    Szczęściem nie bój się nakruszyć
    Wypełnijmy nim poduszki
    Stolik całkiem niedrogi, ale ja nie lubię jeść w łóżku. od razu czuję, że jestem chora:))
    Fotel lubię taki, żeby przez boczne oparcie nogi przełożyć.
    No to już wszystkie życzenia. czekam na design:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No z oparciem na nogi to trzeba poszukać ;-) zaraz chora! To takie francuskie śniadanie: jeden rogalik i filiżanka kawy.

      Usuń
  4. Nic mnie się nie podoba.:( .
    Pozdrawiam Notario. :) .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie wolałabyś stworzyć własną dizajnerską linię :-)

      Usuń
    2. Aż tak to mnie się nie podoba. ;) . :) .

      Usuń
    3. Szkoda, liczyłam, ze coś zaprojektujesz :-)

      Usuń
    4. Ja też żałuję, bo może jakaś kariera, sława i pieniądze. ;) . Ja tak sobie żartuję, ale nigdy nie wiadomo, co w nas drzemie. :) .

      Usuń
    5. Dlatego nigdy nie mów nigdy ;-)

      Usuń
  5. Nie ., nie podoba mi się, zdecydowanie nie, poza tym jak jem w łóżku to mam nakruszone a i kawa często się wylewa, mogę nie jeść śniadania, ale w łóżku lubię tylko leżeć, no prawie jak odaliska, he he he,
    pozdrawiam
    j

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Toż po to stolik, żeby się nie wylewało ;-) Ale Ty jesteś kobieta zbyt aktywna, aby jadać śniadania w łóżku :-)

      Usuń
  6. Nie mam problemu...Śniadań nie jadam...:o)

    OdpowiedzUsuń
  7. A mnie się najbardziej podobało sygnowanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też zainteresowało, dlatego słuchałam, a potem dodatkowo poczytałam o tym :-)

      Usuń
  8. Jakoś nie przypadło mi do gustu to wzornictwo. I tak, jak Czesia - śniadania (czy cokolwiek innego) w łóżku jadam tylko, jak jestem obłożnie chora. Ale pożyła sobie kobitka projektantka, pozazdrościć ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, i pod koniec życia doczekała się ponownego zainteresowania swoimi projektami, bo nastała moda na powrót do czasów międzywojennych.

      Usuń