Donizetti, jak wiadomo, był kompozytorem płodnym, ale nawet według ówczesnych standardów żył zdecydowanie krótko, niespełna 51 lat (1797 - 1848). Lista jego oper liczy ok. 70 pozycji, licząc zaś, że ich komponowanie autor rozpoczął od "Pigmaliona" w 1816 roku, wypada po 2-3 opery rocznie. Przy czym Donizetti ma też w dorobku inne kompozycje: kwartety smyczkowe, utwory fortepianowe, msze, tak więc jego twórczość faktycznie powstawała w rejestrze wysokiego c, podobnie jak słynna aria Tonia "Pour mon âme fille" z "Córki pułku".
Nowojorska Metropolitan Opera zaprezentowała "Córkę pułku" w nowej obsadzie z Javierem Camareną w partii Tonia. Dla meksykańskiego tenora nie jest to pierwsze wykonanie tej partii, a ponieważ wyśpiewanie dziewięciu c przez tenora zawsze wzbudza aplauz, podobno ma już na koncie więcej bisów niż wcześniejszy rekordzista Luciano Pavarotti. I chciaż w MET z zasady się nie bisuje, widzowie nie omieszkali głośno wyrazić swoje oczekiwania, a Camarena je spełnił. Można tylko mieć nadzieję, że osiągnięcie dziewięciu c dwa razy pod rząd podczas każdego wystąpienia nie skończy się źle dla głosu śpiewaka. Ostatecznie czego nie robi się dla sławy i publiczności, a bohater Tonio śpiewa przecież o poświęceniu: dla swojej ukochanej jest gotowy wstąpić do wojska i iść na wojnę. Nie znam innego przypadku, żeby wstąpienie w kamasze wywoływało tak wielką entuzjastyczną radość. Wystarczy popatrzeć;-) Podejrzewam jednak, że po zakończeniu arii pełny uśmiech na twarzy śpiewaka jest uśmiechem Camareny-tenora szczęśliwego, że udało mu się zaśpiewać pełnym głosem. W pewnym momencie omiata wzrokiem widownię jakby pytał: "To co, śpiewamy jeszcze raz?" I zaśpiewał.
Tu śpiewa po raz pierwszy, zgodnie z partyturą:
Tu mamy końcóweczkę pierwszego wykonania i bezsłowne (to znaczy publiczność woła, Camarena tylko słucha ;-) porozumiewanie się z publicznością w kwestii bisu oraz bis:
I może ta wersja, z tekstem, głos nie do podrobienia:-)
To się nazywa radość !! ;o)
OdpowiedzUsuńI bardzo zaraźliwa, gdy słucham aż mi się gęba uśmiecha :-)
UsuńFaktycznie Pavarottiego nie można nikim zastąpić...
OdpowiedzUsuńZajmuje niezastąpione miejsce w historii opery, a ja zawdzięczam mu moje osobiste zainteresownaie operą, o czym zapewne nie wie (a może i wie już teraz). Ale Camarena jest w tej arii niesamowity, ogromnie sympatyczny i aż udziela się jego radość :-)
Usuńa jak znosisz mundury i hełmy? nie przeszkadzają w słuchaniu?
OdpowiedzUsuńZwyczajnie, jak każde kostiumy, nie przeszkadzają mi, owszem, są brzydkie ;-), nie to, co nasze legionowe za Dąbrowskiego - czas akcji mniej wiecej ten sam. Nie patrzę, tylko słucham :-))) Śpiewa wspaniale. Poza tym to jednak komedia, W "Damach i huzarach" Fredry przeszkadza, że o huzarach mowa? Raczej nie, śmiejemy się z nieprzystawalności wojskowego drylu do wyrafinowanych zabiegów kobiet :-)
UsuńWszystko piękne. Mnie też mundury nie przeszkadzały w wysłuchaniu tego przepięknego głosu.
OdpowiedzUsuńTym razem z konta Google......
I ja też myślę, że do oceny śpiewu kostium nie przeszkadza :-)
Usuń