poniedziałek, 21 stycznia 2019

Chóralna jedność w różnorodności

      Ekumeniczny Koncert Kolęd i Pieśni Bożonarodzeniowych w ramach Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan zgromadził 20 stycznia w Filharmonii Lubelskiej pełną salę. Była to okazja do posłuchania kolęd i pieśni liturgicznych z kręgu trzech chrześcijańskich tradycji: prawosławnej, protestanckiej (luterańskiej) i katolickiej.
      Jako pierwszy wystąpił Chór Katedry Prawosławnej Przemienienia Pańskiego w Lublinie pod kierunkiem ks. Andrzeja Boubleja, kantora katedry. Chór w osiemnastoosobowym składzie zaśpiewał pięć pieśni w oryginalnych językach: po rosyjsku, po polsku, ukraińsku, białorusku i w liturgicznym języku cerkiewnosłowiańskim. Na nagraniu poniżej na początku i w środku występu śpiewa dokładnie ten sam solista, którego słuchaliśmy w niedzielę. Jak powiedziała prowadząca cały koncert prof. Teresa Księska-Falger, jest to tzw. wysoki bas charakterystyczny dla prawosławno-cerkiewnego śpiewu. Poniżej nagranie z innego, wcześniejszego występu chóru, w którym dominowały pieśni cerkiewne. Natomiast w niedzielę w repertuarze znalazła się między innymi polska kolęda "Lulajże, Jezuniu".

\

      Następnie zaprezentował się Chór Parafii Ewangelicko-Augsburskiej Świętej Trójcy w Lublinie pod kierunkiem dra Adama Załęskiego, który jest także znakomitym organistą, a zawodowo znanym w Lublinie adwokatem. Na zakończenie koncertu Załęski zagrał na organach do wspólnego odśpiewania przez wszystkie chóry i publiczność polskiej kolędy "Bóg się rodzi". Chór pod jego kierunkiem działa już dwunasty rok i często koncertuje prezentując pieśni różnych kręgów chrześcijaństwa, od samego początku też występuje w koncertach towarzyszących Tygodniowi Modlitw o Jedność Chrześcijan, tym bardziej, że skupia chórzystów różnych wyznań. Niestety, nie udało mi się znaleźć nagrania.
     Trzeci najliczniejszy i zarazem najmłodszy Archidiecezjalny Chór Chłopięco-Męski Pueri Cantores Lublinienses  wystąpił w niemal 60-osobowym składzie. Chór powołany dekretem arcybiskupa Stanisława Budzika w 2015 roku prężnie się rozwija i koncertuje nie tylko w Lublinie. Pisałam już o nim półtora roku temu z okazji Lubelskiej Nocy Kultury, podczas której miałam okazję słuchać i oglądać występ pod kierunkiem niezwykle malowniczego dyrygenta. Attila Honti sam jest postacią nietuzinkową. Urodzony w Debreczynie na Węgrzech, kształcił się muzycznie w Lublinie w klasie fortepianu i organów, tutaj też ukończył seminarium duchowne, nie porzucając bynajmniej kariery muzycznej. Jak się okazuje, jest nie tylko organistą, czego dał dowód nagrywając płytę na zabytkowych organach w Kazimierzu nad Wisłą, ale i kontratenorem. Ukończył też podyplomowe studia z dyrygentury w Akademii Muzycznej w Bydgoszczy (uczelnię tę ukończył między innymi Rafał Blechacz). Honti ma bardzo wyrazistą gestykulację, a jego płynne ruchy rąk sprawiają wrażenie jakby niewidzialnymi nićmi tkał misterny kilim. A poza tym nie rozumiem jak można być tak chudym jak wykrzyknik!



8 komentarzy:

  1. wow! Niesamowite bogactwo...kolędowania i Twoich wrażeń. Bardzo Ci zazdroszczę:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do wszystkeigo trzeba kawałek jechać! No ale... ;-)

      Usuń
    2. To rozmumiem że pojechałaś...

      Piękne wszystko.
      :-)

      Usuń
  2. Wszystkie pięknie śpiewają. Lubię chór.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wykrzyknikowatość rozumiem...Pojąć nie mogę jak można "panować" tak misternie nad chórem...;o)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Popatrz na ręce! To jest taka delikatna władczość ;-)

      Usuń