Preludium d-moll op. 28 nr 24 tak nazwał jeden z uczestników (nie ten akurat, którego tu zamieściłam), nie jest wiec moją ocena jego gry tylko próbą zrozumienia, co w nim, w tym preludium, zauważył i przekazuje pianista; a ta interpretacja wydaje mi się faktycznie do tego określenia pasować; zwróć uwagę na trzy ostatnie uderzenia w klawisze, jeden właściwie klawisz - wykonawca uzyskał dzięki nim niesamowity wydźwięk dramatyczny całego utworu
Jeszcze ot tym zakończeniu - jest jak bicie dzwonu, jak memento... oczywiście efekty ten potęguje się, gdy się wysłucha także wcześniejszych preludiów, ale nie chciałam przeładowywać nagrania...
Gdyby tak literalnie traktować nazwy gatunkowe, Chopin nigdy nie skomponowałby Polonezów, które przecież nie są przeznaczone do tańczenia; poza tym czy całe Preludia op 28 to zaledwie wstęp do czegokolwiek w kompozycjach Chopina czy raczej zaplanowany i intencjonalnie skomponowany cykl? A to Preludium nr 24 jest w tym cyklu ostatnie...
Przykro mi, że zawiodłem Twoje oczekiwania gdyż wysoko cenię Twoje wpisy i refleksje. W tym przypadku była to w dużej mierze kwestia nastroju a był akurat przekorny i żartobliwy. A na poważnie... wykonanie bardzo mi się podobało i ... ostatni dźwięk - tu spore znaczenie miała gra ciała, wyraz twarzy. Zastanowiłem się... na ile inne byłyby oceny jury gdyby nie widzieli wykonawców?
Ależ nie, nie zawiodłeś, to też z mojej strony przekora :-))) Bardzo cenię Twoje poczucie humoru, które przejawiasz na swoim blogu :-))) Kwestia słuchania "oczami" była nawet ostatnio tematem rozmowy w komentarzach konkursowych w radiu, tylko że dyskutanci zastanawiali się nad słuchaniem przez publiczność... No nie da się ukryć, że chcemy czasami widzieć wykonawcę, ale jak się słucha płyt, to jest sama muzyka... Czy jurorzy są odporni a wygląd i zachowanie?... Nie wiem, przez dwa dni była w polskich mediach, zwłaszcza w radiu, wałkowana wypowiedź prof. Jabłońskiego, jednego z jurorów, który napomknął o teatralności młodych wykonawców, o tym, że ta teatralność, przesadna gestykulacja nie ma nic wspólnego z muzyką i odżegnywał się, aby to miało wpływ na ocenę jury, za to ubolewał, że publiczność podziwia takie chwyty nie widząc, nie dostrzegając walorów - i błędów - wykonania; podejrzewano, że Jabłoński miał na myśli nawet konkretnych uczestników konkursu, ale nie będę akurat nad tym się zastanawiać, niemniej w przypadku kilku pianistów sama miałam mieszane odczucia i jakąś taką dezaprobatę odczuwałam widząc zbytnią teatralność i egzaltację, jakieś takie sztuczne mi się to wydawało
W poprzednim komentarzu zastanawiałem się coby to było gdyby Jury nie widziało pianisty - okazuje się, że to już było ==> https://polskieradio24.pl/artykul/3587400,konkurs-chopinowski-1949-niewidzialni-pianisci-i-chopin-lakierowany-na-czerwono
W zasadzie można pomyśleć, że to by ułatwiło sprawę, ale nie wiem, czy rzeczywiście... Przeczytałam gdzieś, z jury bierze pod uwagę także reakcję uczestników na okoliczności zewnętrzne, czyli np. nieoczekiwane hałasy podczas koncertu (kaszlanie, ktoś upuści telefon... bez przerwy to się zdarza, a nawet telefony dzwonią na widowni), bo przecież podczas występu na żywo mogą się różne rzeczy zdarzyć, żeby zaś tę reakcji zobaczyć - w mimice, w zachowaniu ręki itp. trzeba pianistę widzieć; kiedyś byłam na koncercie harfisty, gdy gdzieś za oknem trwały remonty i zaczęła hałasować wiertarka udarowa, no i w zasadzie wirtuoz mógłby się zdenerwować i przestać grać, ale nie, był opanowany, nawet się uśmiechnął nieco zdziwiony, ale wspaniale zakończył koncert, tak wiec to jest też pewien dowód dojrzałości i przygotowania scenicznego
To ja zignoruję tytuł całkowicie ;-) Śledzę konkurs, ale słucham wybiórczo i akurat tego wykonawcy nie znałam. Dzięki Tobie wysłuchałam i tak mnie zainteresował, że po pierwsze porównałam jego wykonanie tego preludia z wykonaniami Polaka, Japończyka i Japonki, a po drugie wysłuchałam całego jego występu z drugiego etapu. I jestem pod ogromnym wrażeniem. Nie umiem recenzować, analizować, napiszę tylko, że jego wykonanie nie pozwala się oderwać ani na moment, jest pełne emocji. Mnie się bardzo podobało i zamierzam wrócić do nagrań z pierwszego etapu i go wysłuchać.
Świetnie! Nie piszmy o słowach, piszmy o muzyce... Też muzykę oceniam amatorsko, zupełnie bez specjalistycznego zaplecza; Również nie słucham wszystkich, też przeoczyłam go w I etapie, a teraz, po II etapie będę śledzić jego dalsze występy, jest fascynujący
To ładnie spędzasz czas... W rej chwili słucham tylko obecnych uczestników, i tak tego dużo i cały czas Chopin w uszach, nawet w nocy mi się śnią te utwory i wykonania;
Wiesz, ocena słuchaczy a ocena jury mogą chadzać odrębnymi drogami; jeśli konkurs "wygrywa" się - powiedzmy - mazurkami, to w tej chwili wysłuchałam mazurków Pawlaka i zagrał, moim zdaniem, lepiej niż Gruzin; ale kto wie, co tam usłyszało jury: chodzi o to, że oni tam słyszą na żywo, a my w transmisji, która ma swoje wady i możemy słyszeć inaczej, trudno więc bawić się w typowanie kto wygra; inaczej słychać przez radio, inaczej w telewizji, inaczej na laptopie, inaczej przez słuchawki... bardzo dużo zmiennych, które mają wpływ na odbiór i ocenę
Dzisiaj ostatnia część III etapu, wieczorem się rozstrzygnie, kto ma szansę wygrać, gdy usłyszymy, kto wejdzie do finałowej dziesiątki... i wtedy zaczną się emocje!...
Nawet głuchol słyszy, że to jest cudne, i tak jakby grały co najmniej dwie osoby, a najlepiej trzy, taki strumień dźwięków, a końcowy akord, o mamuniu... prawdziwa pieczęć 👑
Oddajmy sprawiedliwość twórcy - to skomponował Chopin, ale sposób zagrania przez Yanga, z taką mroczną aurą i niby łagodnością, a jednak dramatyzmem, jest niezwykły
Koniec świata? Rozumiem że to przenośnia? W pozytywnym czy w negatywnym znaczeniu tych słów?
OdpowiedzUsuńPreludium d-moll op. 28 nr 24 tak nazwał jeden z uczestników (nie ten akurat, którego tu zamieściłam), nie jest wiec moją ocena jego gry tylko próbą zrozumienia, co w nim, w tym preludium, zauważył i przekazuje pianista; a ta interpretacja wydaje mi się faktycznie do tego określenia pasować; zwróć uwagę na trzy ostatnie uderzenia w klawisze, jeden właściwie klawisz - wykonawca uzyskał dzięki nim niesamowity wydźwięk dramatyczny całego utworu
UsuńJeszcze ot tym zakończeniu - jest jak bicie dzwonu, jak memento... oczywiście efekty ten potęguje się, gdy się wysłucha także wcześniejszych preludiów, ale nie chciałam przeładowywać nagrania...
UsuńKoniec świata?
OdpowiedzUsuńA przecież Preludium oznacza dopiero wstęp, wprowadzenie.
Gdyby tak literalnie traktować nazwy gatunkowe, Chopin nigdy nie skomponowałby Polonezów, które przecież nie są przeznaczone do tańczenia; poza tym czy całe Preludia op 28 to zaledwie wstęp do czegokolwiek w kompozycjach Chopina czy raczej zaplanowany i intencjonalnie skomponowany cykl? A to Preludium nr 24 jest w tym cyklu ostatnie...
UsuńA tak na marginesie, oczekiwałam, że jednak bardziej zainteresuje Was sama gra tego pianisty niż mój tytuł ;-))
OdpowiedzUsuńPrzykro mi, że zawiodłem Twoje oczekiwania gdyż wysoko cenię Twoje wpisy i refleksje.
UsuńW tym przypadku była to w dużej mierze kwestia nastroju a był akurat przekorny i żartobliwy.
A na poważnie... wykonanie bardzo mi się podobało i ... ostatni dźwięk - tu spore znaczenie miała gra ciała, wyraz twarzy. Zastanowiłem się... na ile inne byłyby oceny jury gdyby nie widzieli wykonawców?
Ależ nie, nie zawiodłeś, to też z mojej strony przekora :-))) Bardzo cenię Twoje poczucie humoru, które przejawiasz na swoim blogu :-)))
UsuńKwestia słuchania "oczami" była nawet ostatnio tematem rozmowy w komentarzach konkursowych w radiu, tylko że dyskutanci zastanawiali się nad słuchaniem przez publiczność... No nie da się ukryć, że chcemy czasami widzieć wykonawcę, ale jak się słucha płyt, to jest sama muzyka... Czy jurorzy są odporni a wygląd i zachowanie?... Nie wiem, przez dwa dni była w polskich mediach, zwłaszcza w radiu, wałkowana wypowiedź prof. Jabłońskiego, jednego z jurorów, który napomknął o teatralności młodych wykonawców, o tym, że ta teatralność, przesadna gestykulacja nie ma nic wspólnego z muzyką i odżegnywał się, aby to miało wpływ na ocenę jury, za to ubolewał, że publiczność podziwia takie chwyty nie widząc, nie dostrzegając walorów - i błędów - wykonania; podejrzewano, że Jabłoński miał na myśli nawet konkretnych uczestników konkursu, ale nie będę akurat nad tym się zastanawiać, niemniej w przypadku kilku pianistów sama miałam mieszane odczucia i jakąś taką dezaprobatę odczuwałam widząc zbytnią teatralność i egzaltację, jakieś takie sztuczne mi się to wydawało
W poprzednim komentarzu zastanawiałem się coby to było gdyby Jury nie widziało pianisty - okazuje się, że to już było ==> https://polskieradio24.pl/artykul/3587400,konkurs-chopinowski-1949-niewidzialni-pianisci-i-chopin-lakierowany-na-czerwono
UsuńW zasadzie można pomyśleć, że to by ułatwiło sprawę, ale nie wiem, czy rzeczywiście... Przeczytałam gdzieś, z jury bierze pod uwagę także reakcję uczestników na okoliczności zewnętrzne, czyli np. nieoczekiwane hałasy podczas koncertu (kaszlanie, ktoś upuści telefon... bez przerwy to się zdarza, a nawet telefony dzwonią na widowni), bo przecież podczas występu na żywo mogą się różne rzeczy zdarzyć, żeby zaś tę reakcji zobaczyć - w mimice, w zachowaniu ręki itp. trzeba pianistę widzieć;
Usuńkiedyś byłam na koncercie harfisty, gdy gdzieś za oknem trwały remonty i zaczęła hałasować wiertarka udarowa, no i w zasadzie wirtuoz mógłby się zdenerwować i przestać grać, ale nie, był opanowany, nawet się uśmiechnął nieco zdziwiony, ale wspaniale zakończył koncert, tak wiec to jest też pewien dowód dojrzałości i przygotowania scenicznego
To ja zignoruję tytuł całkowicie ;-)
OdpowiedzUsuńŚledzę konkurs, ale słucham wybiórczo i akurat tego wykonawcy nie znałam. Dzięki Tobie wysłuchałam i tak mnie zainteresował, że po pierwsze porównałam jego wykonanie tego preludia z wykonaniami Polaka, Japończyka i Japonki, a po drugie wysłuchałam całego jego występu z drugiego etapu. I jestem pod ogromnym wrażeniem. Nie umiem recenzować, analizować, napiszę tylko, że jego wykonanie nie pozwala się oderwać ani na moment, jest pełne emocji. Mnie się bardzo podobało i zamierzam wrócić do nagrań z pierwszego etapu i go wysłuchać.
Świetnie! Nie piszmy o słowach, piszmy o muzyce... Też muzykę oceniam amatorsko, zupełnie bez specjalistycznego zaplecza;
OdpowiedzUsuńRównież nie słucham wszystkich, też przeoczyłam go w I etapie, a teraz, po II etapie będę śledzić jego dalsze występy, jest fascynujący
A ja w sprawie Konkursu, polegam całkowicie na Notce...;o)
OdpowiedzUsuńA broń Cię Panie Boże! Ja nie jestem żadnym autorytetem!
OdpowiedzUsuńA ja od rana słucham sobie Rafała Blechacza. Pamiętam doskonale jak cieszyłam się kiedy 20 lat temu wygrał Konkurs....
OdpowiedzUsuńMoże i teraz Polak wygra???
To ładnie spędzasz czas... W rej chwili słucham tylko obecnych uczestników, i tak tego dużo i cały czas Chopin w uszach, nawet w nocy mi się śnią te utwory i wykonania;
OdpowiedzUsuńA jak oceniasz Gruzina? Według mnie jest genialny i ma duże szanse na I miejsce
OdpowiedzUsuńWiesz, ocena słuchaczy a ocena jury mogą chadzać odrębnymi drogami; jeśli konkurs "wygrywa" się - powiedzmy - mazurkami, to w tej chwili wysłuchałam mazurków Pawlaka i zagrał, moim zdaniem, lepiej niż Gruzin; ale kto wie, co tam usłyszało jury: chodzi o to, że oni tam słyszą na żywo, a my w transmisji, która ma swoje wady i możemy słyszeć inaczej, trudno więc bawić się w typowanie kto wygra; inaczej słychać przez radio, inaczej w telewizji, inaczej na laptopie, inaczej przez słuchawki... bardzo dużo zmiennych, które mają wpływ na odbiór i ocenę
OdpowiedzUsuńWysłuchałam i ja Piotra Pawlaka. Rzeczywiście wspaniale gra...
OdpowiedzUsuńDzisiaj ostatnia część III etapu, wieczorem się rozstrzygnie, kto ma szansę wygrać, gdy usłyszymy, kto wejdzie do finałowej dziesiątki... i wtedy zaczną się emocje!...
UsuńNawet głuchol słyszy, że to jest cudne, i tak jakby grały co najmniej dwie osoby, a najlepiej trzy, taki strumień dźwięków, a końcowy akord, o mamuniu... prawdziwa pieczęć 👑
OdpowiedzUsuńOddajmy sprawiedliwość twórcy - to skomponował Chopin, ale sposób zagrania przez Yanga, z taką mroczną aurą i niby łagodnością, a jednak dramatyzmem, jest niezwykły
Usuń