czwartek, 2 października 2025

Zaczyna się dzisiaj!

        XIX Międzynarodowy Konkurs Pianistyczny im. Fryderyka Chopina. Zaczyna się dziś koncertem inauguracyjnym, laureatów poznamy 21 października. Koncerty laureatów 22 - 23 października. 

Oficjalna strona konkursu z biogramami i zdjęciami uczestników oraz kalendarzem przesłuchań TUTAJ

Wśród twarzy dominują rysy azjatyckie. Do uczestników z Japonii, Chin, Korei Południowej już się przyzwyczailiśmy, ale jest w tym roku pianista z Malezji. 

       Trzy tygodni z muzyką Chopina! 

        Nie bądźmy ponurzy. Tak o Konkursie Chopinowskim przy zupełnie innej okazji wspomniał ironicznie Antoni Słonimski w roku 1934 w książce Heretyk na ambonie.


        Wyjaśnienie: Tasiemka to przedwojenny gangster, Łukasz Siemiątkowski, który stojąc na czele gangu ściągał haracz od handlarzy z warszawskiego targowiska na Kercelaku. Jedno trzeba przyznać, język Słonimski miał cięty. 
        Jarosław Iwaszkiewicz w zbiorze felietonów Ludzie i książki natomiast tak pisał:


O konflikcie miedzy jurorami konkursu a krytykiem muzycznym komentującym eliminacje pisał Jerzy Waldorff w Ciach go smykiem! (1972):

I na koniec Jerzy Kisielewski o Zbigniewie Drzewieckim:

niedziela, 28 września 2025

160 lat temu świat usłyszał najpiękniejszą polską arię

     Najpierw usłyszeli Polacy w Warszawie. I to tak usłyszeli, że po trzech przedstawieniach władze carskie zdjęły operę z afisza. 28 września 1865 roku miała miejsce premiera Strasznego dworu Stanisława Moniuszki. Stefan Kisielewski pisał w Gwiazdozbiorze muzycznym, że chociaż Halka zyskała większy rozgłos, jako całość ustępuje ona niewątpliwemu arcydziełu, którym okazał się Straszny dwór. Z błahego libretta Jana Chęcińskiego wyczarował tu Moniuszko istny kalejdoskop polskości: niczym snop światła w ciemności popowstaniowej błysnąc musiał ten muzyczny pas słucki, szereg nanizanych jak perły scen z "polskiego, arcypolskiego" dworu. 

      Do muzycznych pereł zalicza się Aria Stefana z III aktu, czyli Aria z kurantem. Jak wygląda ów kurant, możemy zobaczyć w partyturze.


       Czy trzeba przypominać, jak Polacy świeżo po upadku powstania styczniowego rozumieli motyw matki w tej arii? I dlaczego zegar wybija rytm poloneza? Po słowach śpiewaka "Matko moja miła" podczas premiery w 1865 roku zerwały się gwałtowne oklaski, część widowni wstała z miejsc, a po zakończeniu opery, ludzie manifestacyjnie wyszli na ulice. Były to entuzjastycznie przyjmowane czytelne aluzje patriotyczne. Symbole ze Strasznego dworu weszły do kanonu kultury polskiej, o czym świadczy chociażby pisany w czasie wojny, a wydany w 1945 roku w Nowym Jorku emigrancki tomik poetycki Jana Lechonia Aria z kurantem. Tytułowy wiersz był publikowany w emigracyjnej prasie polskiej jeszcze przed ukazaniem się całego tomiku. "Wieści Polskie" wydawane w Budapeszcie opublikowały utwór w listopadzie 1943 roku.




Smutek taki mnie chwycił, ze zda się, aż skomli,
Ani przed kim się żalić, kto wie, kiedy minie,
Gdybyż to było można usiąść przy kominie
I czytać sobie stare wiersze Syrokomli!

I marzyć, jakbyś pocztą wędrował podróżną,
O owych lasach, rzekach, tych dworach, tym zdroju,
I myśleć, że są wszyscy w przyległym pokoju,
Od których ciągle listów wyglądasz na próżno.

Cóż znajdę, jeśli wyjdę takiego wieczoru?
Tu wszyscy przecież obcy i każdy gdzieś spieszy,
Ach, żadna mnie muzyka dzisiaj nie pocieszy,
Chyba "Aria z kurantem" ze "Strasznego Dworu".

     Wypada więc na koniec posłuchać. Śpiewa największy i najlepszy aktualnie polski tenor liryczny o światowej sławie - Piotr Beczała.

środa, 24 września 2025

Piękna kobieta - Claudia Cardinale

W wieku 87 lat zmarła Claudia Cardinale. Ten film i ta muzyka... Pewnego razu na Dzikim Zachodzie, reż. Sergio Leone, muzyka Ennio Morricone. Wszystko w tym filmie jest doskonałe. 




wtorek, 23 września 2025

Gdy Kasprowicz pisał "Jestem..."

Jestem!

Jestem i płaczę...

Biję skrzydłami,

jak ptak ten ranny,

jak ptak ten nocny, 

któremu okiem kazano skrwawionym

patrzeć w blask słońca...

A u mych stóp

samotny kopią grób...

a czarna wrona,

na Bożej męki usiadłszy ramiona,

bez końca 

kracze i kracze

i dziobem zmarłe rozsypuje próchno...

A ci się wloką,

świetlistych mgieł sierpniowych odziani powłoką,

jak cienie,

do wielkiej się wloką mogiły...

Za nimi dziewanny 

z piaszczystych wydm się ruszyły,

z miedz się ruszyły krwawniki,

spoza zapłoci bez się ruszył dziki,

tatarak zaszumiał w wądolcach

i, z mułu otrząsnąwszy korzenie,

idzie wraz z nimi...

Z mokradeł kępy rogoży,

z przydroży

osty o żółtych kolcach,

szerokolistne łopiany,

senne podbiały,

fioletowe szaleje,

cierniste głogi

wstały 

i idą...

Liśćmi miękkimi

wierzb zaszeleścił rząd

i w cichej, rozpaczliwej sunie się żałobie

śladem ich drogi...

Całe rżyskami zaścielone łany

oderwały się w tej dobie

od macierzystej ziemi

i, niby olbrzymie ściany,

wzniosły się w górę i płyną,

tą wielką żalu godziną...



1 sierpnia minęła setna rocznica śmierci Jana Kasprowicza; fragment pochodzi z hymnu Święty Boże, Święty Mocny  z tomu Ginącemu światu wydanego w 1901 roku; 


wtorek, 16 września 2025

Urodziny i śmierć

       Kilka dni temu (11 września) 90. urodziny obchodził Arvo Pärt, a dzisiaj  w wieku 89. lat zmarł Robert Redford. Obaj wielcy, obaj legendarni, obaj wyjątkowi. Jednak cóż może łączyć ascetycznego kompozytora z Estonii, tworzącego wyciszającą muzykę "dzwoneczków" (tintinnabuli), ze "złotym chłopcem Kalifornii", jak nazywano Redforda? Być może nic, być może niewiele poza bliskością daty urodzenia. A może właśnie bardzo wiele, gdy się popatrzy z perspektywy wieku, z perspektywy epok i pokoleń. 

         Niewątpliwie Redford to światowej klasy filmowa legenda. Zna go wielu, wielu oglądało filmy. Pärt takiej sławy nie ma, bo muzyka klasyczna wzbudza raczej niszowe zainteresowanie. Znamienne, że gdyby pokusić się o uogólnienie, można z dużym prawdopodobieństwem uznać, że ci, którzy znają muzykę Pärta, znają też Redforda i jego filmy, natomiast ci, którzy znają Redforda niekoniecznie znają estońskiego kompozytora i jego muzykę. Czy o czymś to świadczy?

     W olbrzymim dorobku Redforda chyba nie ma słabych ról. Oczywiście każdy ma swoje ulubione, a filmoznawcy będą kruszyć kopie o niuanse pozwalające na układanie rankingów. W tym jednak przypadku wszelkie rankingi są zbyteczne. Filmografia Redforda jest tak bogata i tak za każdym razem doskonale wciągająca, że wyliczanki zostawmy czytelnikom Wikipedii. Jasne, że podziwiałam wiele jego ról; jasne, że niektóre filmy oglądałam po kilka razy. Na przekór czytanym dzisiaj na wielu portalach omówieniach chcę powiedzieć o filmie, który rzadko się wymienia. W zasadzie nigdzie dzisiaj nie zauważyłam, aby go wspomniano. Bo jest tyle bardziej znanych, bardziej nagradzanych, a to taka sobie prosta, zabawna, urocza historia z amerykańskiego Południa. W dodatku Redford w nim nie grał, bo był reżyserem. Fasolowa wojna z 1988 roku to film na podstawie powieści Johna Nicholsa. Powieści nie czytałam i nie wiem, czy chciałabym przeczytać. Film stwarza taką oryginalną aurę, że nie chcę jej konfrontować z literackim utworem i porównywać. Zauroczyła mnie w nim zwyczajność, codzienność bohaterów zmagających się z pewnymi trudnościami i przeszkodami życiowymi, o których tu pisać nie będę. Z drugiej strony jest to film niezwykle poetycki i jednocześnie humorystyczny. Można pokusić się o takie podsumowanie, że niby nic niezwykłego, a bardzo przyjemnie się ogląda. A ostatnia scena, ach ta ostatnia scena filmu! Czysta poezja. I słucha się świetnie. Bo muzyka jest cudowna. Zresztą, chociaż za reżyserię Redford tutaj Oscara nie dostał  (jak za Zwyczajnych ludzi), to został nagrodzony Dave Grusin za muzykę. No to posłuchajmy.


      A teraz Arvo Pärt - największy mistyk wśród kompozytorów i największy kompozytor wśród mistyków. Słucham jego muzyki od dawna, ale właśnie uświadomiłam sobie od jak dawna, gdy spojrzałam na ścieżkę filmową starego filmu, jeszcze z czasów ZSRR. Otóż właśnie, to film, a właściwie muzyka filmowa połączyła mi pamięć o Redfordzie z Pärtem. W 1978 roku powstała polsko-radziecka (dziś powiedzielibyśmy: polsko-estońska) ekranizacja opowiadania Stanisława Lema Rozprawa pod filmowym tytułem Test pilota Pirxa. Nowoczesną, dynamiczną muzykę skomponował Arvo Pärt we współpracy z polskim twórcą muzyki elektronicznej Eugeniuszem Rudnikiem. Powstała ścieżka dźwiękowa wyprzedzająca tamte czasy, a w symbiozie z fabułą przypomina późniejszy o kilka lat znany filmowy przebój Ridleya Scotta Łowca androidów. W obu filmach chodzi o metodę identyfikacji androidów do złudzenia przypominających ludzi - bo taki też w istocie jest główny motyw opowiadania Lema (w tym przypadku tekst literacki jest mi dobrze znany). Ścieżka dźwiękowa Testu pilota Pirxa pochodzi z czasów, gdy Pärt tworzył jeszcze muzykę awangardową, choć stworzył swój rozpoznawalny styl tintinnabuli. Może być więc szokiem słuchanie jej dziś, gdy od całych dekad kompozytor przyzwyczaił nas do czegoś zupełnie innego. 
      Wkrótce po skomponowaniu tej muzyki, w 1980 roku, Pärt wraz z rodziną wyemigrował ze Związku Radzieckiego, mieszkając najpierw w Wiedniu a później w Berlinie. Do Estonii wrócił na przełomie XX i XXI wieku. Ponieważ film powstał w czasach Związku Radzieckiego, istnieją trudności ze zdobyciem ścieżki dźwiękowej. Wiele nagrań zostało usuniętych z Internetu. Niemniej można ją zdobyć, to znaczy zakupić. Poniższy klip zawiera oprócz samej muzyki elementy dialogu bohaterów filmu w języku rosyjskim. 

poniedziałek, 15 września 2025

Muzyczne efekty poszukiwań i niespodzianka

       Jak większość świąt, także i Podwyższenie Krzyża Świętego ma swoją muzyczna oprawę, a w zasadzie oprawy skomponowane przez różnych kompozytorów. Pierwsze teksty o relikwii Krzyża Świętego powstały wkrótce po jego odnalezieniu przez św. Helenę, matkę cesarza Konstantyna (272 - 337), która podobno podzieliła relikwie na trzy części dla trzech stolic ówczesnego chrześcijaństwa: Jerozolimy, Konstantynopola i Rzymu. Konstantyn wznosi w Jerozolimie Bazylikę Krzyża, której poświęcenia dokonano 14 września 335 roku. Dla przechowywania relikwii Krzyża w Konstantynopolu wybudowana została Hagia Sophia, a w Rzymie powstaje Bazylika Krzyża Świętego Jerozolimskiego. W Polsce również znajdują się relikwie Krzyża, najsłynniejszym miejscem jest Sanktuarium Relikwii Krzyża Świętego w Górach Świętokrzyskich. Jeden z najsłynniejszych kawałków Świętego Krzyża znajdował się w bazylice OO. Dominikanów w Lublinie, ale w nocy z 9 na 10 lutego 1991 roku został skradziony i do dzisiaj go nie odnaleziono. (Inna rzecz, że jak mówił pewien mądry zakonnik, na świecie tyle się "odnalazło" kawałków krzyża z Golgoty, że gdyby je poskładać do kupy, powstałby nie jeden krzyż, a cały las.)

      W każdym razie 14 września jest wielkim świętem, a Święty Krzyż inspirował kompozytorów, poetów i malarzy. Historyczne postacie św. Heleny i Konstantyna (oboje w koronach, stoją po prawej stronie) odnajdujemy na dziewiętnastowiecznej ikonie anonimowego autora z Podlasia.


        Na święto komponowano też muzykę, a zwłaszcza msze. Autorem pięciogłosowej mszy ku czci Świętego Krzyża ze specjalnym uwzględnieniem święta Podwyższenia  (In Exaltatione Crucis) jest renesansowy francusko-flamandzki kompozytor Pierre de la Rue (data urodzenia nieznana, zmarł w 1518 r.).  Z kolei ośmiogłosową Mszę Odnalezienia Świętego Krzyża (Missa Inventionis Sacrae  Crucis) skomponował barokowy niemiecki kompozytor Johann Caspar Ferdinand Fischer (1656 - 1746). Być może najbardziej znana jest natomiast kompozycja Haydna. Uwaga! Chodzi o Johanna Michaela, młodszego brata słynnego kompozytora Josepha Haydna. Johann Michael Haydn (1737 - 1806) skomponował 40 mszy, w tym Missa Sanctae Crucis (1762 r.) Ponad sto lat później, we wrześniu 1882 roku Mszę G-dur "Santa Crucis" skomponował Josef Gabriel Rheinberger (1839 - 1901), kompozytor niemiecki pochodzący z Liechtensteinu. Muzyki zaczął się uczyć w wieku 5 lat, a mając lat 7 występował już publicznie grając na organach i fortepianie. W tym czasie zaczął też samodzielnie komponować. Pierwsze kroki zawodowe stawiał jako organista, ale zasłynął jako pedagog: był profesorem fortepianu i organów oraz inspektorem klasy instrumentalnej i teorii w Königliche Musikschule w Monachium. 
         Tyle klasyki, natomiast dzisiaj zamieszczę rzecz współczesną. Współczesna kompozycja współczesnego autora. Alfredo Luigi Cornacchia komponuje, dyryguje, aranżuje. Ukończył studia muzyczne w zakresie fortepianu, kompozycji i dyrygentury chóralnej. Zdarza mu się nawet komponowanie muzyki filmowej. Ale dzisiaj Hymnus Sanctae Crucis.

      Jako się rzekło w tytule tego wpisu - czas na niespodziankę. BARDZO WIELKĄ NIESPODZIANKĘ. Przyznaję, że zapewne nie dla wszystkich, a tylko dla niektórych będzie to gratka nie lada. Odnalezienie drzewa Krzyża stanowiło inspirację także, a właściwie najpierw - dla poetów. Jednym z utworów jest średniowieczny anglosaski poemat mniej więcej z VIII - IX wieku The Dream of the Rood (Sen Krzyża). Znalazłam ten utwór w TAKIM wykonaniu: Uwaga, uwaga! David Suchet!

środa, 10 września 2025

Legendarny i niezapomniany duet

        Marek i Vacek - fortepianowy duet - Marek Tomaszewski i Wacław Kisielewski. Kochałam ich. Nadal słucham stare winylowe krążki. Grali klasykę i własne utwory. Teraz nagrania można znaleźć w Internecie. Mam je wszystkie na czarnych płytach... Kisielewski zmarł 12 lipca 1986 roku na skutek obrażeń w wypadku samochodowym. Duet przestał istnieć. A ja nadal ich kocham. 






I nadszedł Ten Czas...


I ten sam utwór z oryginalnym teledyskiem... Tańcząca na końcu teledysku Zuzia to córka Wacława Kisielewskiego.