Tadeusz Gajcy, Wczorajszemu (fragment)
[...]
Klechda z omszałych lat
- świty w klechdzie powiewały krwawe -
do snu kołysała dzieci.
Taka klechda przełamał się dzień
walczącej
Warszawy.
Wtedy -
rozwiodły się nad miastem ornamenty łun
na złotych kolcach wieżyc i bełkocie Wisły,
muzyka - lecz nie nieba - krążyła jak sen,
dziś wiesz:
to skowyt strzałów na brukach się wił,
otaczał, chodził wokół jak zbłąkany zwierz.
A tobie - dni wczorajsze w oczach nie ostygły,
ufałeś...
Księżyc sierpem zmrużone rzęsy kosił,
wśród krzyży zwijał świata purpurową nitkę;
żołnierze nieśli drżące, spokorniałe oczy
na sfruwającą powietrzem
białą Nike.
Falował spokój w ciepłej darni,
kiedy młodzi plecami wsparci o wieczność
odchodzili w głębokie posłania.
Więc nakryły ich obłoki podobne kulistym mleczom
i wiatr, któremuś wierzył - składał pocałunki umarłym.
[...]
Ps. Autor wiersza, Tadeusz Gajcy zginął w wysadzonej przez Niemców kamienicy 16 sierpnia 1944 roku w wieku 22 lat.
Tak, trzeba pamiętać o tych młodych ludziach, których wysłano na pewną śmierć.
OdpowiedzUsuńPamiętać... szanować postawę, chęć walki... podziwiać odwagę... determinację... czcić ofiarność, gotowość na śmierć...oddawać hołd... słuchać, co mówią ci ostatni, którzy jeszcze żyją...
OdpowiedzUsuń.🙂.
Usuń