Jestem!
Jestem i płaczę...
Biję skrzydłami,
jak ptak ten ranny,
jak ptak ten nocny,
któremu okiem kazano skrwawionym
patrzeć w blask słońca...
A u mych stóp
samotny kopią grób...
a czarna wrona,
na Bożej męki usiadłszy ramiona,
bez końca
kracze i kracze
i dziobem zmarłe rozsypuje próchno...
A ci się wloką,
świetlistych mgieł sierpniowych odziani powłoką,
jak cienie,
do wielkiej się wloką mogiły...
Za nimi dziewanny
z piaszczystych wydm się ruszyły,
z miedz się ruszyły krwawniki,
spoza zapłoci bez się ruszył dziki,
tatarak zaszumiał w wądolcach
i, z mułu otrząsnąwszy korzenie,
idzie wraz z nimi...
Z mokradeł kępy rogoży,
z przydroży
osty o żółtych kolcach,
szerokolistne łopiany,
senne podbiały,
fioletowe szaleje,
cierniste głogi
wstały
i idą...
Liśćmi miękkimi
wierzb zaszeleścił rząd
i w cichej, rozpaczliwej sunie się żałobie
śladem ich drogi...
Całe rżyskami zaścielone łany
oderwały się w tej dobie
od macierzystej ziemi
i, niby olbrzymie ściany,
wzniosły się w górę i płyną,
tą wielką żalu godziną...
1 sierpnia minęła setna rocznica śmierci Jana Kasprowicza; fragment pochodzi z hymnu Święty Boże, Święty Mocny z tomu Ginącemu światu wydanego w 1901 roku;
Kasprowicz niewątpliwie wielkim poetą był. Temat, bogactwo słów, porównań, nastrój... Czas takiej poezji, bezpowrotny. Szkoda że krótko pomieszkał w Zakopanem. Byłaś może w muzeum na Harendzie? Wybieram się i wybrać nie mogę...
OdpowiedzUsuńByłam tak dawno temu, że zupełnie nie pamiętam...
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że dbają o to muzeum i że tam dotrę...
OdpowiedzUsuńMyślę, że dbają, na pewno dotrzesz
OdpowiedzUsuńBardzo lubię poezję Jana Kasprowicza.
OdpowiedzUsuńNo i byłam dwa razy w Muzeum i w Mauzoleum Na Harendzie. Niesamowite wrażenie - no i widok stamtąd na Tatry przecudny!!!
Byłam pewna tego, ze tam byłaś...
OdpowiedzUsuń